reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Cześć dziewczyny!
Czytam forum i cieszę się, że wiele z Was ma zdrowe dzieci :)
Ja również dołączam do grupy. Mam 26 lat, to moja pierwsza ciąża. Jestem po amniopunkcji, na której przeżyłam horror.
Wskazania nt 4 mm i niewidoczna kostka nosowa. Skierowano mnie na amniopuncję jeszcze przed wynikami testu podwójnego, te wyniki miałam odebrać i skonsultować przed samym zabiegiem. Trafiłam na lekarza, który nie powinien wykonywać swojego zawodu. Po wejściu powiedział, że wyniki są fatalne i że nasze dziecko na pewno będzie chore, teraz sprawdzamy jedynie jak bardzo. Dostałam szału, a mój mąż miał łzy w oczach i zapytał jakie jest prawdopodobieństwo. Odpowiedziałam w tej furii za lekarza, żeby nie pytał, bo to tylko statystyka i bardziej się zmartwi, a nasze dziecko będzie ZDROWE. Lekarz mnie wyśmiał.
Samo badanie wykonane jak na jakimś zwierzęciu, kiedy weszłam do gabinetu lekarz rozmawiał przez telefon, a ja powiedziałam do pielęgniarki, że muszę się jeszcze wysiusiać (wiedziałam, że po amnio muszę poleżeć, a korzystam z łazienki bardzo często), a ona... się nie zgodziła, bo lekarz nie będzie czekał. Dodam, że toaleta była przy gabinecie zabiegowym. Powiedziałam, że muszę skorzystać i wyszłam. Jak wróciłam lekarz nadal rozmawiał przez telefon, a ja miałam się położyć... To był ten sam człowiek, z którym rozmawiałam o wynikach testu podwójnego. Bez słów zaczął robić usg. Po drodze weszli studenci, rozmawiali, śmiali się i zostawili otwarte drzwi. Po mojej interwencji lekarz z przekąsem zapytał czy się zgadzam na ich obecność, odpowiedziałam, że tak o ile będzie spokojnie, bo bardzo się denerwuję. Lekarz wbił igłę po raz pierwszy. Płyn nie chciał lecieć, zaczął kręcić igłą i mówić, żebym się nie ruszyła i że wie, że to boli. Kiedy wyjął igłę - byłam załamana brakiem płynu. Lekarz powiedział, że spróbuje drugi raz, zapytałam czy to bezpieczne. Powiedział, że powinno się kłuć raz, ale że jestem przyjezdna, to szkoda nie zrobić tego drugi, że powinnam się zgodzić, bo moje dziecko jest chore. Wbił się drugi raz - sytuacja bez zmian, płyn owodniowy nie leciał. Lekarz wiercił i wiercił, ból był naprawdę duży. Oczywiście bez skutku. Po wyjęciu igły powiedział, że zostanę w szpitalu i że za dwa dni powtórzymy amniopunkcję, po czym zauważył w sali obok (dwie sale rozdzielone przesuwnymi drzwiami) innego lekarza. I od tej chwili wszystko działo się bardzo szybko. Przyszedł drugi lekarz, pierwszy powiedział jaka jest sytuacja, drugi nie przedstawił się, nie umył rąk, tylko usiadł przy usg i wbił igłę po raz trzeci z taką siłą, że zaczęły lecieć mi łzy, cała się trzęsłam i brakowało mi oddechu. Szybko otworzono okno, pamiętam jak przez mgłę pytanie "jak masz na imię", ale tym razem pobrano płyn do badania. Reszty historii nie mam nawet siły opisywać, w każdym razie po tym "fachowo" wykonanym zabiegu leżałam cztery kolejne dni w szpitalu ze skurczami, podawaną luteiną i 7 wielkimi siniakami na brzuszku.
Nawet sobie nie wyobrażacie, jakie miałam wyrzuty sumienia, gdy miałam skurcze, że nie zareagowałam na 3 ukłucie, ale wszystko działo się tak szybko, a ja byłam w ogromnym stresie. Najgorsze jednak były słowa i niekompetencja lekarza, który bez mrugnięcia okiem wygłosił "dziecko jest chore", a nie miał w tym momencie do tego prawa, nawet gdyby okazało się później, że ma rację. A przecież "po pierwsze nie szkodzić"...
Amniopunkcję wykonałam ze względu na przygotowanie się do porodu (odpowiednie miejsce, szybka pomoc dla dzidzi) i ewentualne operacje synka w moim brzuchu, nie ze względu na możliwość terminacji. Chcemy dać synkowi tyle czasu, ile dostanie go od Boga. Piszę o tym dlatego, że wydawało mi się egoizmem nie robić tego badania, a jak pewnie się domyślacie - po amniopunkcji żałowałam decyzji, zwłaszcza kiedy słyszałam, że niepotrzebnie robiłam zabieg, skoro "nie chcę usunąć"... :(
Na ten moment zaczynam 19 tc. Od amniopunkcji minęło 2,5 tygodnia. Dziś byliśmy na usg - nadal nie widać noska i jest niewielki obrzęk, ale mój lekarz powiedział, że jeżeli dziecko jest bardzo chore to obraz usg jest znacznie, znacznie gorszy. Zastanawiam się, czy chciał mnie pocieszyć, czy faktycznie tak jest...
Jest nam strasznie ciężko, ciągle płaczę, a jeśli nie ja - to mąż. Tak bym chciała, żeby Miki był zdrowy... Wiem, że wszystkie mnie tu rozumiecie.
Może dodam jeszcze, że amniopunkcję robiłam w Szpitalu Biziela w Bydgoszczy. Dostałam również skierowanie na echo dzidzi do Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy, ale jeszcze się nie umówiłam.
Dziewczyny, dzisiejsza informacja o braku nb strasznie mnie zmartwila, czy któraś z Was nie widziała jeszcze kostki nosowej około 19 tc? Czytałam, że 3% dzieci ma widoczną kostkę po 20 tc... Czy któraś z Was miała taką sytuację?
Przytulam Was mocno i trzymam kciuki, żebyśmy dostały dobre wyniki, a tym z nas, które nie mają lub nie będą miały tyle szczęścia życzę dużo, dużo siły.
Witam, dołączyłam do forum, żeby przestrzec młode mamy przed tym co przytrafiło się mi ponad 2 miesiące temu. We wrześniu 2018 roku zaszlam w ciążę, wszystko było ok az do pierwszych badań prenatalnych. Usg wyszło w porządku, natomiast test pappa zwiększył ryzyko do 1:574, nie zdecydowaliśmy się na amniopunkcje bo lekarze powiedzieli ze jest to spowodowane niskim białkiem Pappa natomiast beta hcg w normie, wszystkie wielkości dziecka w normie. Schody zaczęły się w 21 tygodniu na badaniu polwkowym kiedy to okazalo się że nosek ma 5 mm a norma była od 6, miała za krótkie kości udowe, większy fałd karkowy mimo że przeziernosc karkowa w pierwszym badaniu prenatalnym była w jak najlepszym porządku. Do tego dziecko miało krótkie kości ramienne. Od razu zdecydowaliśmy się na test sanco za 2500 zł, które za 5 dni potwierdził że dziecko ma trisomie 21, czyli zespół downa... W 23 tygodniu ciąży doszło do porodu ze stresow (dziecko przestało się również rozwijać i przybierać na wadze). Dodam, że mam 25 lat i wmawianie dziewczynom młodym że ich to nie dotyczy i brak dofinansowania badań sprawia że dzieci chorych rodzi sie coraz więcej. Liczę jednak ze twój dzidziuś będzie zdrowy, my czekamy na wyniki kariotypu który stwierdzi czy był to przypadek czy chore geny jednego z nas. Podsumowując, nie zważając na to jak amniopunkcja była traumatyczna dla Ciebie bądź innej przyszłej mamy. Jest to najważniejsze badanie, które da ci spokoj i informacje na temat dzidziusia. Trzymaj się, wiem że czekanie jest najgorsze ale nie każda historia musi się skończyc jak moja.
 
reklama
Witam, dołączyłam do forum, żeby przestrzec młode mamy przed tym co przytrafiło się mi ponad 2 miesiące temu. We wrześniu 2018 roku zaszlam w ciążę, wszystko było ok az do pierwszych badań prenatalnych. Usg wyszło w porządku, natomiast test pappa zwiększył ryzyko do 1:574, nie zdecydowaliśmy się na amniopunkcje bo lekarze powiedzieli ze jest to spowodowane niskim białkiem Pappa natomiast beta hcg w normie, wszystkie wielkości dziecka w normie. Schody zaczęły się w 21 tygodniu na badaniu polwkowym kiedy to okazalo się że nosek ma 5 mm a norma była od 6, miała za krótkie kości udowe, większy fałd karkowy mimo że przeziernosc karkowa w pierwszym badaniu prenatalnym była w jak najlepszym porządku. Do tego dziecko miało krótkie kości ramienne. Od razu zdecydowaliśmy się na test sanco za 2500 zł, które za 5 dni potwierdził że dziecko ma trisomie 21, czyli zespół downa... W 23 tygodniu ciąży doszło do porodu ze stresow (dziecko przestało się również rozwijać i przybierać na wadze). Dodam, że mam 25 lat i wmawianie dziewczynom młodym że ich to nie dotyczy i brak dofinansowania badań sprawia że dzieci chorych rodzi sie coraz więcej. Liczę jednak ze twój dzidziuś będzie zdrowy, my czekamy na wyniki kariotypu który stwierdzi czy był to przypadek czy chore geny jednego z nas. Podsumowując, nie zważając na to jak amniopunkcja była traumatyczna dla Ciebie bądź innej przyszłej mamy. Jest to najważniejsze badanie, które da ci spokoj i informacje na temat dzidziusia. Trzymaj się, wiem że czekanie jest najgorsze ale nie każda historia musi się skończyc jak moja.
Witam, dołączyłam do forum, żeby przestrzec młode mamy przed tym co przytrafiło się mi ponad 2 miesiące temu. We wrześniu 2018 roku zaszlam w ciążę, wszystko było ok az do pierwszych badań prenatalnych. Usg wyszło w porządku, natomiast test pappa zwiększył ryzyko do 1:574, nie zdecydowaliśmy się na amniopunkcje bo lekarze powiedzieli ze jest to spowodowane niskim białkiem Pappa natomiast beta hcg w normie, wszystkie wielkości dziecka w normie. Schody zaczęły się w 21 tygodniu na badaniu polwkowym kiedy to okazalo się że nosek ma 5 mm a norma była od 6, miała za krótkie kości udowe, większy fałd karkowy mimo że przeziernosc karkowa w pierwszym badaniu prenatalnym była w jak najlepszym porządku. Do tego dziecko miało krótkie kości ramienne. Od razu zdecydowaliśmy się na test sanco za 2500 zł, które za 5 dni potwierdził że dziecko ma trisomie 21, czyli zespół downa... W 23 tygodniu ciąży doszło do porodu ze stresow (dziecko przestało się również rozwijać i przybierać na wadze). Dodam, że mam 25 lat i wmawianie dziewczynom młodym że ich to nie dotyczy i brak dofinansowania badań sprawia że dzieci chorych rodzi sie coraz więcej. Liczę jednak ze twój dzidziuś będzie zdrowy, my czekamy na wyniki kariotypu który stwierdzi czy był to przypadek czy chore geny jednego z nas. Podsumowując, nie zważając na to jak amniopunkcja była traumatyczna dla Ciebie bądź innej przyszłej mamy. Jest to najważniejsze badanie, które da ci spokoj i informacje na temat dzidziusia. Trzymaj się, wiem że czekanie jest najgorsze ale nie każda historia musi się skończyc jak moja.
Bardzo Ci współczuję, jak się trzymasz?
Dzięki za wsparcie!
 
hej, podczytuję czasem ten wątek choć się nie udzielam. Postanowiłam jednak dodać Ci trochę otuchy. Będąc w ciąży również zmagałam się z problemem braku kości nosowych, co prawda w 19 tc było już je widać, ale do końca ciąży były słabo uwapnione (hypoplastyczne, długość poza siatką centylową). Wszystko skończyło się u mnie dobrze. Co więcej, dwóch ginekologów powiedziało mi wówczas, że są przypadki, że tych kości nie widać czasem do samego końca a dzieci rodzą się zdrowe.
Pamiętaj też, że spośród dzieci, u których nie widać kostek na usg genetycznym większość to dzieci zdrowe. Te 3% to dzieci zdrowe bez kostek a pozostałe 97% to też zdrowe tylko z widocznymi kostkami... Niby oczywiste a w ciąży jakoś się nad tym nie zastanawiałam i wydawało mi się, że 97% to dzieci chore ...

Życzę Ci dużo spokoju, bo pamiętam, że mi go brakowało. Bardzo mi przykro, że na swojej drodze spotkałaś tak mało empatycznych lekarzy. Trzymam kciuki za malenstwo :)
Dziękuję i gratuluję zdrowego dzidziusia
 
Dziękuję i gratuluję zdrowego dzidziusia
Ja miałam kiepska biochemię, ale skonczylo się dobrze. Podczas amniopunkcji wyszły były także podejrzenia o wadę serduszka, ale na połówkowym rozwiano wątpliwości. Jestem myślami z Tobą. Bulwersujące jest zachowanie tego lekarza, brak słów...Potrzebujecie teraz wyciszenia i spokoju, na tym forum jest wiele historii, które mimo ogromnego ryzyka zakończyły się szczęśliwie. Myślę o Tobie i o dzidzi cieplutko.
 
Bardzo Ci współczuję, jak się trzymasz?
Dzięki za wsparcie!
Po ponad 2 miesiącach już jest lepiej, wiem jaki to stres i czekanie na wyniki, moje dziecko też na początku nie pokazało nosa ale nie dlatego że była chora tylko dlatego że była źle ułożona i się wiercila, a Pani Doktor sama mówiła że ona widzi nosek tylko córka nie chciała współpracować. Nie martw sie! Brak noska nie oznacza że go tam nie ma, a chore serduszka lekarze wskazują bardzo często w badaniach a potem okazuje się że jest ok. U nas bylo wiele markerow stwierdzajacych trisomie, fałd karkowy, krótkie ramiona, kości udowe, metaplazie w nerkach. Takich przypadków jak mój jest o wiele mniej niż zdrowych dzieci! Więc trzymaj się mocno, bądźcie dzielni i będzie w porządku. Ja swoje przeżyłam ale jestem teraz silniejsza i czekam na informacje o kariotypie. Jeśli będzie w porządku to będziemy się starać o nastepne w niedługim czasie. Akurat u mnie potrzeba było czasu na wszystko.
 
Ja miałam kiepska biochemię, ale skonczylo się dobrze. Podczas amniopunkcji wyszły były także podejrzenia o wadę serduszka, ale na połówkowym rozwiano wątpliwości. Jestem myślami z Tobą. Bulwersujące jest zachowanie tego lekarza, brak słów...Potrzebujecie teraz wyciszenia i spokoju, na tym forum jest wiele historii, które mimo ogromnego ryzyka zakończyły się szczęśliwie. Myślę o Tobie i o dzidzi cieplutko.
Dziękuję! Mam nadzieję, że u nas mimo kilku czynników też będzie ok. Przytulam Was ciepło
 
Po ponad 2 miesiącach już jest lepiej, wiem jaki to stres i czekanie na wyniki, moje dziecko też na początku nie pokazało nosa ale nie dlatego że była chora tylko dlatego że była źle ułożona i się wiercila, a Pani Doktor sama mówiła że ona widzi nosek tylko córka nie chciała współpracować. Nie martw sie! Brak noska nie oznacza że go tam nie ma, a chore serduszka lekarze wskazują bardzo często w badaniach a potem okazuje się że jest ok. U nas bylo wiele markerow stwierdzajacych trisomie, fałd karkowy, krótkie ramiona, kości udowe, metaplazie w nerkach. Takich przypadków jak mój jest o wiele mniej niż zdrowych dzieci! Więc trzymaj się mocno, bądźcie dzielni i będzie w porządku. Ja swoje przeżyłam ale jestem teraz silniejsza i czekam na informacje o kariotypie. Jeśli będzie w porządku to będziemy się starać o nastepne w niedługim czasie. Akurat u mnie potrzeba było czasu na wszystko.
Jesteście bardzo, bardzo silni! Pomodlę się za Was i jeśli tylko zaczniecie się starać, to mam nadzieję, że szybko się uda! Przytulam
 
Dziewczyny! Odebrałam dzisiaj wyniki Panoramy, narazie wydruk z systemu na oryginał poczekam do czwartku. I wszystko co badane było wyszło małe ryzyko, trisomi 21,13,18, monosomka x, triploida i 5 mikrodelecji:) no i chłopiec :) w poniedziałek jeszcze mamy wizytę u dr Ałaszewskiego w Lodzi :) ale dzisiaj będzie spokojna noc :) oczywiście nakombinowalam się żeby mi sprawdzili wyniki bo w ich systemie nie było ale jak sprawdzili w systemie z którego pobierają właśnie wyniki okazało się że są... Taka sama sytuacja jak z wynikami Papa mówili że nie ma, a były....
 
reklama
Dziewczyny, mam do was pytanie bo nie wiem czy robić amino czy nie moja historia :

Usg 13 tc - NT 3.1mm reszta ok, rysyko zd po usg 1:102

Wyniki beta i pappa obie ok 0. 85 MoM ryzyko po usg i krwi 1:438

Panorama ok, małe ryzyko...

I nie wiem. Czy robić amino czy nie... Ryzyko poronienia po amino i po papie takie samo :/
 
Do góry