reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bardzo niski przyrost beta HCG (brak plamienia)

Angiee

Fanka BB :)
Dołączył(a)
7 Listopad 2020
Postów
1 958
Hej! Sama nie wiem, czego ja jeszcze oczekuję, ale chyba po prostu pocieszenia i porady...
W poniedziałek miałam dostać okres, ale nie przyszedł, więc zrobiłam test - pozytywny. W środę powtórzyłam, nadal pozytywny. W czwartek poszłam na betę i wynik niby potwierdził ciążę, ale zmartwiło mnie, że jest niski, bo wyszło 36. Dzisiaj (sobota) poszłam zrobic ponownie i jak zobaczyłam wynik, to nie chciałam w to wierzyć... Tylko 38.
Nie wiem, co o tym myśleć. Czuję się dobrze, nie mam żadnego plamienia czy krwawienia. Wydawało mi się, że mam objawy wczesnej ciąży, bo mocno powiększyły mi się piersi, jestem ciągle zmęczona i senna, kręci mi się w głowie i kilka razy miałam delikatne mdłości.
Czasami pobolewa mnie brzuch jak na okres, ale to podobno też objaw wczesniej ciąży.
Ten pierwszy niski wynik tłumaczyłam sobie tym, że mi się wszystko poprzesuwało w cyklu, bo równo tydzień temu miałam plamienie implantacyjne. Nie wiem już co mam robić... Najgorzej, że jutro niedziela, więc nawet do lekarza nie pójdę. :(
Proszę, dajcie znać, jak mam sobie z tym poradzić :( Tak bardzo cieszyłam się z tej ciąży, a teraz jestem załamana.
 
reklama
Rozwiązanie
Wciąż nie do końca wiadomo :) W środę byłam u ginekologa, który zmartwił się tym plamieniem, bo podczas badania zobaczył sporo żywej krwi i skierował mnie znowu do szpitala. Tam ponownie z dużym prawdopodobieństwem wykluczyli pozamaciczną, więc o tyle dobrze. Niestety beta wciąż sobie po trochu rośnie (wczoraj jak wychodziłam była ponad 300). Lekarka w końcu zauważyła coś na usg i stwierdziła, że te plamienia to było poronienie, a beta przez jakiś czas jeszcze może sobie tak rosnąć. W poniedziałek idę ją ponownie zbadać i zobaczymy co dalej. Miałam proponowany zabieg, ale bardzo bym tego nie chciała... No chyba, że będzie trzeba.
kochana trzymam kciuki aby wszystko się ułożyło <3
Wiesz co, ja już sama nie wiem, czy się śmiac, czy płakać... Wczoraj na obchodzie lekarz powiedziała, że to nie jest pozamaciczna, bo beta rośnie mi za wolno, ale cały czas rośnie i wgl nie spada. Natomiast dzisiaj rano wynik to 108 >.<
Czyli od wczoraj urosło sporo. Wszyscy tutaj czekamy na spadek i poronienie, a tu się dzieją jakieś cuda. No i dzisiaj rano na obchodzie dowiedziałam się, że musimy czekać dalej, bo jednak ta pozamaciczna nie jest całkowicie wykluczona. A ja znowu zaczęłam wierzyć, że może jednak wszystko będzie dobrze i teraz beta zacznie rosnąć jak szalona.
Ehhh rozumiem Cię doskonale... Opowiem Ci moją historię.
Potwierdzenie ciąży, beta 33. Sprawdziłam dwa razy, rosła prawidłowo. Przy becie 350 zaczęły się plamienia, krwawienia, ale powtórzyłam betę za dwa dni i dalej była 350. Za dwa dni 600, potem 800, potem 1200. W międzyczasie kilka konsultacji, usg, endometrium jako ciążowe. Dwa tygodnie po pierwszym wystąpieniu krwawień, przy becie 2000 i braku pęcherzyka mój ginekolog wysłał mnie do szpitala. Za dwa dni beta znowu była 2000. Potem za dwa dni beta 2400, brak pęcherzyka (nigdzie! Miałam robione USG codziennie po kilkanaście minut, na różnych sprzętach przez różnych lekarzy, w tym mojego wieloletniego ginekologa). Więc decyzja - czekamy, bo może beta zaskoczy i znajdzie się zarodek (ordynator znał takie przypadki). Za kolejne dwa dni beta urosła do 4800 (!!), uwidocznił się też zarodek... W jajowodzie. Nawet ja go widziałam, poprzednie swoje USG też obserwowałam. Na stół trafiłam w pół godziny, trzeba było usunąć jajowód.
Z mojej wiedzy jest tak, że póki zarodek się nie znajdzie ani beta nie spadnie, niestety nie można wykluczyć cp. Życzę Ci dużo siły, wytrwałości, i bardziej pozytywnego scenariusza!
 
reklama
Ehhh rozumiem Cię doskonale... Opowiem Ci moją historię.
Potwierdzenie ciąży, beta 33. Sprawdziłam dwa razy, rosła prawidłowo. Przy becie 350 zaczęły się plamienia, krwawienia, ale powtórzyłam betę za dwa dni i dalej była 350. Za dwa dni 600, potem 800, potem 1200. W międzyczasie kilka konsultacji, usg, endometrium jako ciążowe. Dwa tygodnie po pierwszym wystąpieniu krwawień, przy becie 2000 i braku pęcherzyka mój ginekolog wysłał mnie do szpitala. Za dwa dni beta znowu była 2000. Potem za dwa dni beta 2400, brak pęcherzyka (nigdzie! Miałam robione USG codziennie po kilkanaście minut, na różnych sprzętach przez różnych lekarzy, w tym mojego wieloletniego ginekologa). Więc decyzja - czekamy, bo może beta zaskoczy i znajdzie się zarodek (ordynator znał takie przypadki). Za kolejne dwa dni beta urosła do 4800 (!!), uwidocznił się też zarodek... W jajowodzie. Nawet ja go widziałam, poprzednie swoje USG też obserwowałam. Na stół trafiłam w pół godziny, trzeba było usunąć jajowód.
Z mojej wiedzy jest tak, że póki zarodek się nie znajdzie ani beta nie spadnie, niestety nie można wykluczyć cp. Życzę Ci dużo siły, wytrwałości, i bardziej pozytywnego scenariusza!
No właśnie to jest to, czego się najbardziej obawiam :( Przykro, że przez coś takiego przeszłaś i dziękuję :) Będę informować, jak to się dalej potoczy
 
Ehhh rozumiem Cię doskonale... Opowiem Ci moją historię.
Potwierdzenie ciąży, beta 33. Sprawdziłam dwa razy, rosła prawidłowo. Przy becie 350 zaczęły się plamienia, krwawienia, ale powtórzyłam betę za dwa dni i dalej była 350. Za dwa dni 600, potem 800, potem 1200. W międzyczasie kilka konsultacji, usg, endometrium jako ciążowe. Dwa tygodnie po pierwszym wystąpieniu krwawień, przy becie 2000 i braku pęcherzyka mój ginekolog wysłał mnie do szpitala. Za dwa dni beta znowu była 2000. Potem za dwa dni beta 2400, brak pęcherzyka (nigdzie! Miałam robione USG codziennie po kilkanaście minut, na różnych sprzętach przez różnych lekarzy, w tym mojego wieloletniego ginekologa). Więc decyzja - czekamy, bo może beta zaskoczy i znajdzie się zarodek (ordynator znał takie przypadki). Za kolejne dwa dni beta urosła do 4800 (!!), uwidocznił się też zarodek... W jajowodzie. Nawet ja go widziałam, poprzednie swoje USG też obserwowałam. Na stół trafiłam w pół godziny, trzeba było usunąć jajowód.
Z mojej wiedzy jest tak, że póki zarodek się nie znajdzie ani beta nie spadnie, niestety nie można wykluczyć cp. Życzę Ci dużo siły, wytrwałości, i bardziej pozytywnego scenariusza!
Przykro mi że Cię to spotkało. Ale opowiem Ci mój przypadek z CP.
Zacznę od tego że nie podejrzewałam w ogóle ciąży ponieważ dostałam normalnie w terminie @, i nie było to plamienie tylko normlanie wyglądający okres. Po ok dwóch tygodniach dostałam dziwnych brązowych plamien co skłoniło mnie do zrobienie testu - pozytywny dwie grube krechy. Beta wynosiła 425.
Plamienia nie ustępowały a wręcz się nasilały więc poszłam na USG (beta spadla do 156, po kolejnych 48h 174). Na tym USG dowiedziałam się że kompletnie nic nigdzie nie widać za to mam dwie torbiele na obu jajnikach, których wcześniej nie miałam i lekarz stwierdził że to one krwawią...
Po tygodniu poszłam na USG już do mojej gin i ona znalazła w jajowodzie pęcherzyk wielkości ok 1.5 cm. Jednak z racji tego że beta spadala kazała czekać aż organizm sam sobie z tym poradzi. Tak też się stało - oczyscilo się samo. Miałam dużo szczęścia. Po tym wszystkim robiłam drożność jajowodów - oba drożne.
Kazdy się dziwni jak przy tak niskiej becie lekarz coś.dostrzego - nie mam pojecia ale taki jest fakt.
Przykro mi że u Ciebie tak się skończyło :(
 
Przykro mi że Cię to spotkało. Ale opowiem Ci mój przypadek z CP.
Zacznę od tego że nie podejrzewałam w ogóle ciąży ponieważ dostałam normalnie w terminie @, i nie było to plamienie tylko normlanie wyglądający okres. Po ok dwóch tygodniach dostałam dziwnych brązowych plamien co skłoniło mnie do zrobienie testu - pozytywny dwie grube krechy. Beta wynosiła 425.
Plamienia nie ustępowały a wręcz się nasilały więc poszłam na USG (beta spadla do 156, po kolejnych 48h 174). Na tym USG dowiedziałam się że kompletnie nic nigdzie nie widać za to mam dwie torbiele na obu jajnikach, których wcześniej nie miałam i lekarz stwierdził że to one krwawią...
Po tygodniu poszłam na USG już do mojej gin i ona znalazła w jajowodzie pęcherzyk wielkości ok 1.5 cm. Jednak z racji tego że beta spadala kazała czekać aż organizm sam sobie z tym poradzi. Tak też się stało - oczyscilo się samo. Miałam dużo szczęścia. Po tym wszystkim robiłam drożność jajowodów - oba drożne.
Kazdy się dziwni jak przy tak niskiej becie lekarz coś.dostrzego - nie mam pojecia ale taki jest fakt.
Przykro mi że u Ciebie tak się skończyło :(
Całe szczęście, że sama się oczyściłaś! Właśnie mój przypadek jest o tyle inny, że beta nie spada (przynajmniej z tego co teraz monitorujemy) i nie mam w ogóle żadnych krwawień czy plamień, czuję się dobrze.
 
Pewnie wszyscy mają mnie już tutaj dość, ale daję znać, co się dzieje, bo może ktoś będzie kiedyś w podobnej sytuacji. Byłam w szpitalu od czwartku, codziennie miałam badaną betę, która w końcu zaczęła przyrastać i mieścić się w normach (przyrost o 70-80%).
Wczoraj dostałam plamienia (tylko na papierze po wizycie w toalecie) ale dzisiaj beta znowu urosła, chociaż jest malutka, bo 183. Miałam zrobione USG, na którym przy takich wartościach oczywiście nic nie widać. Lekarze w ogóle nie wierzą, że to może być zdrowa ciąża i usłyszałam, że to może być obfita spóźniona miesiączka xD Bo endometrium 19mm.
Pani doktor stwierdziła, że beta może sobie tak po prostu rosnąć i że tu może była ciąża, ale teraz jej nie ma.
Mam za tydzień skontrolować betę i udać się do swojego lekarza. Jestem strasznie na nich wkurzona, bo codziennie mówili mi coś innego i w efekcie wychodzę ze szpitala nadal nic nie wiedząc.
 
Pewnie wszyscy mają mnie już tutaj dość, ale daję znać, co się dzieje, bo może ktoś będzie kiedyś w podobnej sytuacji. Byłam w szpitalu od czwartku, codziennie miałam badaną betę, która w końcu zaczęła przyrastać i mieścić się w normach (przyrost o 70-80%).
Wczoraj dostałam plamienia (tylko na papierze po wizycie w toalecie) ale dzisiaj beta znowu urosła, chociaż jest malutka, bo 183. Miałam zrobione USG, na którym przy takich wartościach oczywiście nic nie widać. Lekarze w ogóle nie wierzą, że to może być zdrowa ciąża i usłyszałam, że to może być obfita spóźniona miesiączka xD Bo endometrium 19mm.
Pani doktor stwierdziła, że beta może sobie tak po prostu rosnąć i że tu może była ciąża, ale teraz jej nie ma.
Mam za tydzień skontrolować betę i udać się do swojego lekarza. Jestem strasznie na nich wkurzona, bo codziennie mówili mi coś innego i w efekcie wychodzę ze szpitala nadal nic nie wiedząc.
Bardzo mi przykro
 
Pewnie wszyscy mają mnie już tutaj dość, ale daję znać, co się dzieje, bo może ktoś będzie kiedyś w podobnej sytuacji. Byłam w szpitalu od czwartku, codziennie miałam badaną betę, która w końcu zaczęła przyrastać i mieścić się w normach (przyrost o 70-80%).
Wczoraj dostałam plamienia (tylko na papierze po wizycie w toalecie) ale dzisiaj beta znowu urosła, chociaż jest malutka, bo 183. Miałam zrobione USG, na którym przy takich wartościach oczywiście nic nie widać. Lekarze w ogóle nie wierzą, że to może być zdrowa ciąża i usłyszałam, że to może być obfita spóźniona miesiączka xD Bo endometrium 19mm.
Pani doktor stwierdziła, że beta może sobie tak po prostu rosnąć i że tu może była ciąża, ale teraz jej nie ma.
Mam za tydzień skontrolować betę i udać się do swojego lekarza. Jestem strasznie na nich wkurzona, bo codziennie mówili mi coś innego i w efekcie wychodzę ze szpitala nadal nic nie wiedząc.
Nikt nie ma dość ...
Trochę nie rozumiem stwierdzenia że to może byś spóźniona obfita miesiączka. Najgorsze że ta beta nie spada, bo gdyby spadała to dostała byś okres i zaczęła normalny cykl - tak mi się wydaje.
Przykro mi że tak się stało
 
Nikt nie ma dość ...
Trochę nie rozumiem stwierdzenia że to może byś spóźniona obfita miesiączka. Najgorsze że ta beta nie spada, bo gdyby spadała to dostała byś okres i zaczęła normalny cykl - tak mi się wydaje.
Przykro mi że tak się stało
Po prostu niektórzy lekarze tacy są ze uważają, że biochemiczna to nie ciąża i nie poronienie tylko trzeba to traktować jak spóźnioną miesiączkę. Jeden lekarz jak powiedziałam przy biochemicznej o miesiączce zaczął mówić, że 'to nie miesiączka!' inna lekarka u mojej koleżanki stwierdziła, że ciąża to złe określenie na biochema i że to jest jak spóźniona miesiączka i żeby nie mówić, że się jest w ciąży bo każda kobieta przy spóźnionym cyklu musiałaby mówić, że w ciąży. Także z lekarzami masakra.
 
P
Po prostu niektórzy lekarze tacy są ze uważają, że biochemiczna to nie ciąża i nie poronienie tylko trzeba to traktować jak spóźnioną miesiączkę. Jeden lekarz jak powiedziałam przy biochemicznej o miesiączce zaczął mówić, że 'to nie miesiączka!' inna lekarka u mojej koleżanki stwierdziła, że ciąża to złe określenie na biochema i że to jest jak spóźniona miesiączka i żeby nie mówić, że się jest w ciąży bo każda kobieta przy spóźnionym cyklu musiałaby mówić, że w ciąży. Także z lekarzami masakra.
Bez sensu to jest bo jest okres spóźnia się z powodu zapłodnienia to jest CIĄŻA. I oni się tyle lat uczyli.
 
reklama
P
Bez sensu to jest bo jest okres spóźnia się z powodu zapłodnienia to jest CIĄŻA. I oni się tyle lat uczyli.
Słabe to z ich strony... Ja w ogóle zostałam tak dziwnie potraktowana. "A skąd pani wie, co to jest beta HCG? A po co pani robiła to badanie?" I sobie ze mnie żartowali, czy pracuję w medycznym zawodzie, bo ich wypytywałam o różne szczegóły, a ja po prostu chciałam wiedzieć, co mi jest... Mam za tydzień powtórzyć betę i strasznie jestem ciekawa co wyjdzie
 
Do góry