reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

****************Bydgoszcz ReAkTyWaCjA ***************

Witam,
Cisza na forum aż straszy ale co tu się dziwić sama zaglądam raz na jakiś czas, a mam jedno pod skrzydłem... Jeszcze miniony tydzień był TRAGICZNY i choć najgorsze co może być to jesień i narzekanie to bezczelnie pozwolę sobie, może ujdzie ze mnie trochę powietrza, a przy tym stresu ale o tym potem...
aguqla_b niech rośnie w silę byczek :), waga elegancka i chyba z czystym sumieniem mogę napisać, że paczka cukru nie ma szans :).
U mnie też miała być waga ciężka. Przez całą ciąże na monitorze lekarz widział małego giganta(przez co sądząc/wmawiając sobie, a raczej sumieniu że mały pasożyt zabiera mi całą energię pochłaniałam co wodziłam...ponad 20 kg do przodu – nie polecam :) ) a urodził się średniakiem 3510g :).


Iza miłe słowa choć ubawiłam się bo po pachI. Jedyne co prowadziłam to notatki na studiach i to nie zawsze, a na pewno niesystematycznie na szczęście epoka kopiarek uratowała moja edukację, nie zapominając o życzliwości innych :).
Pchi lata dojrzewania i dorastania – abstrakcja. Już teraz przy rozładowanych bateriach i MEGA zmęczeniu miałam myśli czy czasem nie rozkuć i powiększyć okna życia na Gdańskiej, czy są szafy dźwiękoszczelne lub czy sąsiadka zauważy jak będzie miała o jedne więcej do kąpania ubierania i uspokajania...ale oczywiście jeden uśmiech mojego obecnie szczerbatego Ludwisia i może nie wszystko przechodzi ale na pewno myśli łagodzą się i pozostaje tylko wydzwanianie do szanownego taty czy 16 to już czy za chwile, żeby czasem nie zatrzymywał się w sklepie i nie przepuszczał nikogo w korku...\


A co do minionego tygodni to tak się nasłuchałam, ze tu katar, a tam kaszel u dzieciaków, zazdrość mnie dopadła i bach mój Aleksander się rozłożył.
I tak oto mimo kilku pobytów w szpitalu większy bądź niniejszych ingerencjach medycznych w jego młode aczkolwiek dzielne ciałko nigdy nie miał temperatury, a tu proszę 39,5 w nocy biegunka zimne poty i zupełny bark apetytu i wszystko na nie, a z reguły mój syn jest jak irobot rumba pochłania wszystko tylko od czasu do czasy go ląduje w łóżeczku.
Jako lekko nadwrażliwa matka od razu najgorsze myśli. Już widziałam go na łóżku szpitalnym przykutym do kroplówki...rwałam włosy z głowy, a siwe przebiły by się nawet przez farbę.
Rano jak by wszystko się unormowało lekki stan podgorączkowy ale coś mnie tknęło żeby mu w paszcze spojrzeć i fakt bomby na dziąśle i rozognione ale jednak bez wizyty lekarza się nie obeszło... Poszłam i usłyszałam „no wygląda na trzydniówkę” albo ostre ząbkowanie albo proszę się zgłosić za trzy dni jak nie przejdzie – myślę lekarz się bawi w Chajzera, a ja mam wybrać bramkę , pewniaka czy może iść na całość ehh...liczyłam na jakiś konkret ale dobrze, ze wykluczył najgorsze...i tak o to do końca tygodnia walczyłam jak lwica ale nie o swoje lwiątko a ze swoim lwiątkiem żeby zjadł troszkę, żeby wypił...to była walka dzienna, a walka nocna polegała na godzinnym tuleniu w nieludzkich pozycjach, wymagających co najmniej dyplomu AWF, a każda próba odłożenia do łóżeczka kończyła się na natychmiastowym płaczu, krzykiem więc brałam swoje zwłoki i bujałam jego zwłoki, które opadały na mnie jeszcze zaciągając i szlochając...
Na szczęście choć nie wiem czyje w niedziele już było lepiej więc wybraliśmy się do filharmonii na muzyczne zajęcia dla maluchów tych „wyklutych” i tych jeszcze w „skorupkach”. Łudziłam się, ze znajdę chwile na relaks i odpoczynek, że małą dawka kultury spowoduje odchamienie i ukojenie skołatanych nerwów, a moje dziecię zaśnie (tak przynajmniej mnie mówione). Nic bardziej mylnego – Aleksander widząc tyle dzieci do dotknięcia, po prostu oszalał i wstąpiły w niego jakieś nadludzkie siły. Szalał po całej sali, a ja za nim na czworak – dwie rundki i ocierałam pod z czoła jednocześnie sprawdzając przy tym skuteczność antyperspirantu i tak 40 minut... na szczęście za miesiąc zajęcia te kolidują nam z basenem więc bez wyrzutów sumienia, że z własnego braku odpowiedniej sprawności fizycznej, wypełni usprawiedliwiona odpuszczam zajęcia, które mają/mogą mieć wpływ na cudowny rozwój mego dziecięcia ufff... no to tyle albo aż tyle u mnie. Szczerze się nie zdziwię jak żadnej się nie będzie chciało czytać tych wypocin bo się z deka rozpisałam nawet jak na mnie :)
 
reklama
InSonia jak dla mnie... WOW.... szczena opadła... Zacznij pisać :tak: Ja mam zawsze z tym problem i czasem myśli tysiące w głowie a na papierze wyjdzie jedno zdanie :zawstydzona/y:

Od jutra juz koniec pięknej jesieni zapowiadają - szkoda! Ale jeszcze tylko listopad i.... święta :-p
 
InSonia jak dla mnie... WOW.... szczena opadła... Zacznij pisać :tak: Ja mam zawsze z tym problem i czasem myśli tysiące w głowie a na papierze wyjdzie jedno zdanie :zawstydzona/y:

Od jutra juz koniec pięknej jesieni zapowiadają - szkoda! Ale jeszcze tylko listopad i.... święta :-p

No czapki z głów, ze Ci się chciało doczytać i jeszcze zrozumiałaś o czym piszę. Czasem albo nie czasem a często to jest zupełny chaos po prostu myśli zrzucone na "ekran monitora".
Nigdy bym się pisać nie odważyła dla "publiczności" mając świadomość, ze pani x i pan y właśnie czytają moja krwawicę domową i jeszcze będą "komplementować" , że przed "ale" wstawiłam przecinek, a w tym przypadku być on tam nie powinien, że mój syn wyrośnie na nieczułego drania bo mam myśli samolubne i chwile zwątpienia, a pinionzki to absolutnie niedopuszczalna forma nawet żartobliwa. Za słabe nerwy mam na to wszystko, później pewnie skończyło by się na wizytach u fryzjerki dwa razy w miesiącu żeby zakryć siwiznę dnia codziennego, a jak chce iść na wychowawczy to czas na wdrożenie oszczędności :D.
Puść wodze myśli niech palce same smyrają klawiatur :). Czy tylko mnie myśl o zbliżających świętach napawa niepokojem o zapachu goździków cynamonu i pomarańczy/mandarynek? Iza oby ten czas mi się dłużył i dłużył i dłużył...:) A co tam w ogóle u Ciebie słychać? Podobne pytanie kieruje do nieobecnych ale aktywnych mniej lub bardziej Pań?
 
"Sonia" masz mistrza :)
Co do fryzjera to ja własnie moje siwe pokryłam kolorem i na 2-3 tyg będzie dobrze.
Paluszki moje bardzo ciężkie i smyrać po klawiaturze nie potrafią, a gdzie przecinek czy "ż" to mnie tez nie za bardzo interesuje :-p
 
Witam

Nooo Insonia dałaś czadu! Klawiatura Ci się nie wygła:-p ze śmiechu? Tyle, żeś ją nasmyrała paluszkami.;-)

Współczuję przeżyć chorobowych.

Jakoś żyję, chociaż nie wiem czy na pewno. M nie było na weekend, więc trzeba było się samemu ogarnąć. Pojawiły się problemy w szkole ze starszym więc w ogóle jakaś przytłoczona jestem. Młody nie radzi sobie emocjonalnie. Są dni kiedy rano płacze. nie mówi o co chodzi ale widać, że po prostu nie chce iść do szkoły. Ten hałas, rumor przytłaczają go. W przedszkolu jak emocje sięgały góry to panie widziały, reagowały i odstawiały go na bok w ciche miejsce, żeby się wyciszył. A tutaj...nie ma tego. Przerwa męczy go bardziej niż lekcja. Zamiast odpocząć na niej i się wyciszyć to go jeszcze bardziej nakręca. Może to kwestia przyzwyczajenia, może pierwszy szok taki zderzenia z różnicami przedszkole-szkoła. No oby. Był dzień gdzie wybuchł, wszystko się tak nawarstwiło, ze wybuchł. Krzyczał, złościł się... Może tego potrzebował. Od kilku dni jest lepiej ale czy tak już będzie... czy organizm sie przystosował...oby. W razie coś będzie nas chyba czekała wizyta u psychologa. Mam nadzieję jednak, że musi się po prostu przyzwyczaić i tyle. Póki co staram się dla równowagi w domu maksymalnie naładować go pozytywnie. Co w cale łatwe nie jest jak sie jest samemu z dwójką. Trzeba mnóstwo czasu poświęcić starszemu w potrzebie ale na tyle rozważnie, żeby nie zaszkodzić młodszemu. Ech dołujące to wszystko. Jeszcze chwila i ja będę potrzebowała psychiatry na skołowane nerwy.

Przesilenie jakieś jesienne mnie chyba łapie. I do tego jak widzę te problemy starszaka...to cały czas mam w głowie co to dopiero będzie jak młodszy pójdzie do szkoły. Skoro 7-latek ma czasem problemy z emocjami to co dopiero 5-latek! Daniel jak będzie musiał iść do szkoły to będzie miał 5 lat i 8 miesięcy! do zerówki 4 lata i 8 miesięcy! No tragedia....:-(

Nic tylko iść się wieszać!

Kasia a jak na placu boju u taty? Jak zdrówko dzieci?

Aga bitwy ze skarbówkami, zusami, srusami już za Wami?

Agulqa po remoncie, już na swoim w pełni?

Iza i ja po fryzjerze. Ach, człowiek inaczej sie czuje jak nie musi ukrywać siwizny:-D. Szkoda, że to tak krótko trwa i zaraz trzeba znowu poprawiać.
 
Wygiąć się nie wygła ale jak będę tu takie eseje pisać to mam obawy co do trwałości "malowanych" literek na klawiaturze :biggrin2:, choć bardziej prawdopodobne jest, ze Ludwiś mi wydrapie całą klawiaturę. Jako, że to moja pierwsza pociecha (i ostatnia) to świadomości o możliwościach mojego jak mi się wydawało bezbronnego Anioła były nikłe, przede wszystkim niedocenianie. Lump tymi małymi palcami tak długo atakował klawiaturę pod moim nieczujnym okiem, aż w końcu zadał jej rany szarpane dwie w postaci braku litery A i cyfry 0 na szczęście oszczędził gumki i jakoś sobie rdzę. Postanowiłam, ze pierwsze kieszonkowe jakie będzie miał zostanie mu obcięte na poczet klawiatury. Był też pomysł obcięcia racji żywnościowych ale to było by niezbyt humanitarne.

Jak ja wam tych fryzjerów zazdroszczę, w sensie że macie to już za sobą i wyglądacie za pewne jak młode piękne kobiety sukcesu tudzież jak człowiek. Nie mam kiedy iść do fryzjerki bo cały czas coś jak nie dziecko to M jak nie M to pies jak nie pies to mój osobisty leń jak nie leń to brak fryzjera, a jak nie bark fryzjera to kontrola. Wiem, że dla chcącego nic trudnego ale ja z tych chyba mniej chcących. Może jak Aleksander zacznie płać na mój widok to się zmobilizuje. Cieszy mnie tylko fakt, że nie potrafi jeszcze mówić bo z oczy wygląda na szczerego chłopa to by pewnie wygraną mi co o takiej mamie myśli i jaki wstyd mu przynoszę w piaskownicy i zawsze jest na spalonej pozycji w podrywaniu bobasic.

krolcia
niewesoła sprawa z tą szkołą... tak sobie myślę, że to niemały stresu musi być dla takiego malucha, a nawet ogromny. A jak to wyglądać ma jak wygląda to bym się dwa razy nie zastanawiała tylko gnała do psychologa, myślę że nie zaszkodzi a pomóc może. A miał wcześniej tego typu problemy w przedszkolu? Współczuje Ci ogromnie bo musi być to niewyobrażalny stres dla Ciebie ale i tak dzielnie dajesz radę na to co piszesz, ja pewnie ze łzami w oczach siedząc w kuchni na podłodze cięłabym się tępą sałatą.

Historia wcześniejszym pójściem do szkoły powoduje u mnie taką wściekłość, ze wole o tym nie myśleć, a co dopiero pisać. Musiała bym używać ciągłego „piii”, w ramach przecinku tez „piii” choć na co dzień to mi się nie zdarza. Jeszcze moje dziecko jest z końcówki grudnia. Nikt mnie nie przekona, że ta cała historia to dobry pomysł, najpierw wydłużają wiek emerytalny teraz zaganiają dzieciaki wcześniej do szkoły no tak ktoś musi zarabiaj na diety pensje i nas, podatki też muszą być płacone...
I może nie jestem idealną matka bo czasem mam chwile w których wysłałam bym syna do żłobaka z internatem najlepiej w innym kraju ale to są tylko myśli frustracji ale nie godzę się by ktoś wiedział, nieznająca mojego dziecka, że w tak młodym wieku jest gotowe na szkołę...eh szkoda...

i ponownie esej...eh wybaczcie mi...z czasem popracuje nad długością moich myśli.
 
Hej :-)...ja Was podczytuje ale wemy na pisanie brak :-(

Karola dziekuje,dzieci ok a tata raz lepiej raz gorzej...wspolczuje z ta szkolą :no:

A ja w tym tygodniu podziwiam Matiego bo biegnie do klasy nie dajac mi nawet buziaka hehe a dopiero co jeszcze plakal i nie chcial chodzic...mam nadzieje ze to dobrze wrozy ;-).

Dzisiaj mama Moja by miala 61 lat aaa 13 lat jak Jej nie ma...serce peka nadal...kwiatki kupie...na cmentarz pojade,znicz zapale ehhh

Milego mimo pogody wrrrr
 
Kasiulka tulaski przesyłam!

Pada i pada i pada.... a moje dziecko na wycieczce w Borach z ogniskiem :-( Trafiła im się pogoda, nie ma co!

Szkoła to temat "morze" nawet już pisać się nie chce!!!
 
Pogoda nie rozpieszcza :wściekła/y: zrobcie cos!!!!!!!!!!! Nie zyje!!!!!!

O kurcze Iza ale sie trafilo wrrrrr...ognisko bylo :no:??

Mnie dopada mega przemeczenie...wczoraj wrocilam z cmentarza,nawet mnie torche "przewialo" weszlam pod kocyk i obudzilam sie przed 19 po czym wzielam prysznic i dalej do wyrka,z M po 4 wstalam...tak w sumie od trzech dni juz...

Jakby bylo malo katar od wczoraj mi leci a dzisiaj gardlo drapie...ale co sie dziwic jak w kolo wszyscy przeziebieni...
 
reklama
Dziewczyny, wiem ze przy porodzie sporo zalezy od fizjologii itp kobiety ;-)
Ja licze na to ze Robert bedzie "latwych" rozmiarow i szybko sie urodzi ;-)

Insonia ja staram sie nie zapychac. Jednak moj gin nie wazy na wizytach, a w mojej wadze wyczerpala sie bateria i w przeprowadzce zgubilam. Nie wiem wiec jaka kupic by kontrolowac. Mysle ze ok 11kg na + mam juz lekko niestety

Fotoiza wlasnie tak mierze czas. Wszystkich swietych, swieta i porodowka!!! Juuuupi :-) szkoda tylko ze nie mam jeszcze spooooro rzedzy dla bobasa ;-)

Insonia tez doczytalam Twoje wywody ;-) ja tak jak fotoiza mam problem by cos dluzszego skleic ;-)

Krolcia oby mlody sie przyzwyczail szybko. A co do pierwszej klasy dla 6latkow, dla mnie to chory pomysl. Moj brat byl rocznikiem gdzie mama decydowala czy idzie na 6 czy na 7. Poszedl na 7, on z wrzesnia i taki jeszcze malutki mi sie wydaje ze rok wczesniej chyba by go tam zjedli... w ogole nasze panstwo chore robi to tylko po to by wczesniej zaczac prace i utrzymywac starszenstwo spoleczne. Bo ja na eme z zusu nie licze, a co dopiero dzieci moje. Poza tym wkurza mnie fakt ze majac 19lat nie wiedzialam jakie studia wybrac i co w zyciu robic, a taki 18sto latek miedzy 18stymi urodzinami znajomych ma zdawac mature i sciezke zyciowa wybierac. Ehh porazka jak dla mnie. Moze zanim moj synek pojdzie do szkoly cos sie zmieni??? Nieee.. . Sama w to nie wierze.

Krolcia "juz" poltora tygodnia na swoim :-D co prawda sporo zostalo do zrobienia. Drzwi niewstawione, listwy do podlog nie przybite, meble tylko w sypialni. Ale to 100razy lepsze niz mieszkanie z rodzina Ł ;-) w trakcie bedziemy sie urzadzac

U nas choroba dopadla Ł. Biedak zwolnienoe wzial. Ma strasznie kiepska odpornosc, mam nadzieje jednak ze koniec grudnia i poczatek stycznia bedzie zdrowy bo nie zamierzam sama rodzic ;-) no i oby mnie nic nie zlapalo, chociaz jego bralo juz od tygodnia a ja sie trzymam wiec moze silny chlopak we mnie rosnie ;-)

Noooo a co do pogody to nie chce komentowac :-[ dopada mnie jesiennociazowa depresja :-(
 
Do góry