Innymi słowy, póki co nic mi się nie należy, bo w czasie wygaśnięcia umowy nie będę jeszcze w trzecim miesiącu. Nie rozumię tego prawa i tej POLITYKI PRORODZINNEJ. Miałam mimo wszystko nadzieję, że dla mojej sytuacji też jakieś rozwiązanie się znajdzie, że prawo bierze pod uwagę i takie sytuacje. Ale cóż, i w gorszych sytuacjach Państwo odmawia wsparcia ludziom. Jestem z małego miasta, raczej nie opłaca mi się brnąć w sytuację, po której zburzę za sobą mosty i zrażę do siebie ludzi, zresztą źle bym się z tym czuła. Miejsce gdzie pracuję to nie Urząd ani nie duża firma czy korporacja... ale małe lokalne przedsiębiorstwo. Wiem, że dla mnie byłoby to dobre - a jednak dylemat. Ci, którzy chcą być uczciwi mają najgorzej w tym katolickim kraju - paradoks. Przepraszam za wylewność, nie chcę nikogo obrazić swoją wypowiedzią... po prostu się rozżaliłam. Mimo wszystko dziękuję za odpowiedzi oraz porady. Pozdrawiam