reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

Ciąża po 40

U mnie ciąże lecą niemal dekadami, tzn 1990, 1999, 2012 (będzie:-D) Wzruszyłam się dzisiaj, bo Maciek zadzwonił i powiedział że kupił dla Maluszka ubranka, tzn takie po innym dziecięciu ale kupił tego cały wór, ponad 50 sztuk. Normalnie teraz mam superaty:)))) i dokupił jeszcze przewijak na łózeczko i leżaczek... Dobre kochane dziecko i mam wrażenie, że czeka na to maleństwo niecierpliwie chociaż Filip nieźle go wymęczył jak był malutki:) Teraz pewnie Maluch będzie męczył Filipa a Maciek jako dorosły już facet patrzeć będzie na to z usmiechem:-D a Filip chce brata...
Jak Wasze duże dzieci reagują na rodzeństwo z taką róznicą wieku?
 
reklama
Cześć zwaryowane waryatki :):):)
No jak Was czytam to mi od razu lepiej :) Chociaż w sumie mała już drugi dzień ładnie śpi, zwłaszcza do południa, po południu z tym gorzej niestety. W nocy za to wciąż rewelacja :)
To jak też się do serialu przyznam - i to zdaje się nie wspominałyście o nim - czasem Klan oglądam i ojca Mateusza.
A Ranczo oglądałam namiętnie, jakoś mi się spodobał, zabawny, lekki i aktorzy nieźle dobrani. Jeszcze byłą "Rodzina zastępcza" też dość zabawny ;) Lecą powtórki teraz, jak kto ma czas - polecam.
Majuska mój łobuz też mnie rozczula czasem, zwłaszcza jak ją usypiam i już marzę, żeby zasnęła a ona nagle z półprzymkniętymi oczami taki uśmiech strzela... No choćbym nie wiem jak zmęczona była to zawsze się uśmiechnę :)
 
Kłaczek - my dlatego właśnie się zdecydowaliśmy na to maleństwo, żeby Alinka nie wychowywała się sama. Miałam już jedną jedynaczkę i już nie chciałam popełnić tego błędu.

A co do starszego rodzeństwa to Alinka ma w sumie troje starszego rodzeństwa - moja córka z pierwszego małżeństwa (18 lat różnicy), syn i córka mojego męża z Jego pierwszego małżeństwa (19 lat i 12 lat). Niestety cała trójka mieszka w Polsce, więc widują się tak może ze 2 razy w roku (z czego z tą najmłodszą siostrą z tych starszych w ogóle się nie znają).
Ale ogólnie ta starsza dwójka bardzo sympatycznie traktuje tego małego szkraba i relacje są b. fajne, z tym, że bardziej koleżeńskie niż takie jakie są między rodzeństwem.
 
Barbara, "Rodzine zastepcza" tez lubilam. Ze wzgl. na zartobliwy, ale nie debilny klimat.
Katrina, ja nie wiem co nam z tych planow wyjdzie bo jednak czas leci a latka juz nie te same, ale... moze sie uda. Zdaje sobie sprawe ze relacje starszych z malym nigdy nie beda typowe jak w rodzenstwie bo roznica wieku... W sumie dla dzieciakow ktore sa teraz w kraju, Karol bedzie obca jednostka przeciez. Jesli zdecyduja sie przyjechac, to moze sie zmienic, ale jesli nie, pozostana kontakty wakacyjno-urlopowe a to troche malo zeby zbudowac powazniejsze wiezi rodzinne.
 
Hejka!
Dzisiaj niedziela to pewnie puchy będa na forum :-D w każdymbądź razie chciałam się Wam pochwalić tym co wczoraj wykonałyśmy z malutką :))) O 16.30 ją pokarmiłam i położyłam po beknięciu zaspana do łóżeczka, po czy stwierdziłam, że jestem padnięta i poszłam sie przytulić do drugiej starszej córeczki , która odsypiała piątkową imprezkę, tak mi było dobrze, że twardo zasnęłam, .... zaczełam się po jakimś czasie przebudzać, a wtedy mój stary mówi, no nareszcie, wiesz która godzina?? Była 23:-D:-D, okazało się, że moja dzidzia również od tej 16.30 śpi smacznie , minęła 23, moje cycki jak kamienie no i wybudziliśmy dziecię, żeby odessało trochę mleka, a potem znów zaspana poszła spać i do 3 spała. Bardzo grzeczna, prawda??

Kłaczku podziwiamm Cię za te szczytne plany dorobienia Karolkowi rodzeństwa, ja nie mówie hop, ale raczej sie nie porwę na to:-D:-D:-D
 
Witajcie kochane

U nas w domku nie za fajna atmosfera , córka wróciła wczoraj ze szpitala i cały czas prawie płacze nie wiem jak mam pocieszyc to moje dziecko , teraz usneła i młodsza i starsza to mam chwile dla siebie ,
Tak strasznie mi jest jej zal nie mam słow na to serce mi sie kraje na tysiace czesci , jak dojsc do normalnosci i nie myslec o tym wszystkim , ona mi zadaje tysiace pytan dlaczego to ja akurat spotkało , ja juz jestem głupia nie mam pojecia co jej odpowiadac , to ja tule tylko i nic nie mowie kaze jej sie wypłakac jak jej to pomoze , okropne to przezycie jest nikomu nie zycze takiego przejscia

Wczoraj jak dorwała Klaudie to nie mogła sie od niej odkleic cały czas ja tuliła i całowała , moze zajmie sie siostrzyczka i minie jej ja juz sama nie wiem co robic
 
Majuska, no ja w szoku jestem! Naprawde dala Ci Malenka pospac! Co do planow... Wiesz, duzo zalezy od porodu. Jak mi machna cc to pewnie na tym jednym Karolku poprzestniemy bo trzeba by odczekac dluzej, na co nie mam czasu, ale jesli wszystko pojdzie ok i laktacja mnie ze dlugo nie przytrzyma (nie miesiaczkuje kiedy karmie), to tak na "co rok prorok" bym sie jeszcze pokusila.
Marzena, moge pisac jak to u mnie bylo, psycholog ze mnie marny zeby teoretyzowac. Tez pytalam dlaczego... Nie mialam kogo pytac, wiec dreczylam siebie bo lekarz tez nie powiedzial nic co by mnie urzadzalo. Powiedzial ze "moze plod nie byl (przepraszam za medyczne wyrazenie) wartosciowy i natura zdecydowala go odrzucic". Doslownie tak i to mi utkwilo w pamieci. Badania nie odkryly przyczyny, wszystko bylo teoretycznie ok, tym bardziej nie umialam zrozumiec dlaczego... Na poczatku bylam po prostu zdruzgotana. Nie potrafilam wytrzymac w pustym mieszkaniu, w ktorym byly juz kupione dla malego ubranka - wrociwszy ze szpitala wzielam prysznic zeby sie pozbyc "szpitalnego smrodu", wsiadlam na motor i pognalam w Polske. Zeby nie myslec, zeby zmusic sie do skupienia uwagi na czym innym, zeby uciec. Po powrocie dlugo nie umialam sie zabrac za spakowanie tych ciuszkow w jakis karton, ale to insza inszosc - byly na wierzchu bo wczesniej lubilam na nie patrzec, cieszyly mnie. Potem ranily. Kolejny "problem" to kobiety w ciazy i male dzieci - dostrzegalam je i to bolalo. NIe zeby jakas zawisc, ale zal ze moje dziecko... W buziach obcych maluszkow doszukiwalam sie twarzyczki tego, ktore odeszlo, zastanawialam sie jakie mialo by oczka, nosek... Bylam z tym sama - Rajmund w UK, z tesciami... No, nie dalo rady, wiec pozostawalo to forum i pomoglo jak cholera. Rajmund przyjechal po 3 tygodniach, mial w planie miedzy innymi odwiedziny u swojej kolezanki, ktora miala wlasnie male dzieci. Wtedy przemoglam sie i wzielam na rece ok. 3 miesieczne dzieciatko - myslalam tylko zeby nie wyc i dalo rade. Potem bylo juz lepiej. Powoli, ale lepiej. Nigdy nie zaczelo byc calkiem dobrze - do dzis nie potrafie nie plakac.
Marzenko, badz z nia po prostu bo Twojej corce jest teraz cholernie trudno. Ktos powie ze "przeciez to jeszzcze nie bylo dziecko", ale dla matki dzieckiem sa juz 2 kreski na tescie i ona teraz przezywa taka sama zalobe jak kazda matka ktora stracila dziecko. Jesli pyta "dlaczego", odpowiedz jest prosta - nie wiemy. Po prostu tak sie stalo. Bo zycie wcale nie jest sprawiedliwe, a juz na pewno nie liczy sie z naszymi pragnieniami. Twoja cora ma teraz prawo do zalu, do buntu, zlosci... Nie wiem z czym sie bedzie dla niej wiazac obecnosc w domu Klaudii - nie mam pojecia jakie moze budzic emocje, czy bedzie jej latwiej czy wrecz przeciwnie. Czas jej pomoze - wygladzi nieco kanty, zalagodzi bol, ale go nie usmierzy. Tu, na forum jest dzial dla mam po stracie - Ciaza Po Poronieniu - niby z tytulu wynika ze dla ciezarowek, ale de facto spotykaja sie tam kobiety na roznym etapie zycia. Od swiezej straty po te, ktore juz urodzily kolejne dzieci. Generalnie same "kolezanki po fachu", wiec jakby co... Mozna liczyc na wygadanie sie i zrozumienie.
 
Dzień dobry
Marzenko ze mnie też taki psycholog... niby po kilku latach psychologii a też miałam problem żeby sobie poradzić sama ze sobą. Zawsze jest pytanie: dlaczego ja, dlaczego mnie to spotkało. I nie ma na nie odpowiedzi... Jestem po stracie w kwietniu tego roku, Mateuszek był oczekiwany przez nas przez niemal dwa lata, gdy pokazały się dwie kreseczki to w domu było szczęście. 2 miesiące później świat nam się zawalił - diagnoza zespół Downa, rak naczyń limfatycznych, chłoniaki, wodniaki, wada serca, opóźniony rozwój ze względu na wadę łożyska - dziecko umiera z dnia na dzień i nie dożyje porodu. Myśmy się zdecydowali na przerwanie ciąży żeby nie męczyć Matiego i nas... Decyzja straszna, ale jedyna słuszna wtedy. Ciągle pytamy się dlaczego... Lekarze mówią że mieliśmy pecha i już.
Widzisz czas pomaga usmierzyć ból, banalne ale prawdziwe. Dziś już nie płaczę, najgorzej było 1 listopada i potem na grobie Mateuszka gdy zapalaliśmy świeczkę... pierwszy raz na grobie dziecka i tak będzie co rok. To chyba najgorsza świadomośc, że w tym rodzinnym grobie przybyła kolejna tabliczka z imieniem maleństwa... Nie ma odpowiedzi na pytania, nie ma rozwiązań. Ja sobie wmówiłam, że Mati musiał odejśc, bo babcia i dziadek są samotni w niebie a teraz mają koło siebie wnuczka i Mati ma tam opiekę ukochanych dziadków. Że biega po chmurkach, siada na nich i machając nózkami wcina loda i patrzy na nas z góry. Może ktoś uzna że takie wizje są kretyńskie, dziecinne ale mi pomogły. I że babcia prowadzi go za rączkę wśród obłoczków. Zawsze widzę naszego synka jako takiego dwuletniego chłopczyka, nie wiem dlaczego ale tak mi łatwiej.
Ja nie potrafię wejśc na forum o Aniołkach, tam gdzie Kłaczek przetrwała najgorsze dni. Nie chcę tam być, ale każda z nas ma inne podejście do życia i smutków. Na pewno nie mogłam długi czas oglądać reklam telewizyjnych z malutkimi dziećmi, nie mogłam oglądać programów a do dziś nie patrzę w TV na programy o dzieciach w szpitalach, rehabilitacji i dzieci z ZD. To ponad moje siły. Może Twoja córka znajdzie spokój właśnie na forum, może to jest lekarstwo które pozwoli zwalczyć pierwszy ból a może Klaudusia jej pomoże. Ty możesz tylko być i tulić, bo wytłumaczyć się nie da....
 
Marzenko współczuję bardzo Twojej córce......ale moim zdaniem tu zadecydowała" natura" i tak jej tłumacz żeby nie myślała niiiiiigy. przenigdy że to jej wina
ja podobnie jak Ania musiałam podjąć decyzję w 23 tyg ciąży że ją terminuję i to siedzi we mnie, pomimo że nie było szans na donoszenie ciąży, że chłopczyk był bez szanas lekarze też mówili PECH.....mi byłoby łatwiej gdyby natura za mnie zadecydowała "wcześniej" nie byłabym tym tak obciążona.... czasami (och już duuużo rzadziej) bardzo mi smutno a szczególnie jak widzę takie 9 latki....ale siedzi w głowie i będzie siedziało do końca życie a tym bardziej że z punktu widzenia kościoła dokonałam zwyczajnej aborcji
fakt że to ja podpisałam "papiery" dołożył mi na pewno do leczonej depresji z pół roku a jestem osobą bardzo pogodną i nie myślałam nigdy że mnie rozłoży
pilnuj Marzenko córy bo w jej głowie roi się teraz wszystko i dużo rozmawiajcie - ale to wiem ze wiesz

jeśli można mówić o komforcie w tej sytuacji:sorry: to dziewczyny które ronią na początku są w naprawdę w dobrej sytuacji jeśli tak można się w ogóle napisać....choć trauma jest zawsze

dlatego dziewczyny cieszmy się tym co mamy i tym co siedzi nam w brzuszkach:)
moja mała jest taką małą rekompensatą co wcześniej straciłam tym bardziej że wcale "nie musiałam jej już mieć" bo mam dwoje dzieci i jestem już spełniona jako matka ale chciałam jeszcze po tej stracie.......

Marzenko a twoja córka na pewno z Kladusi zrobi sobie trochę swoją córeczkę:) ale powiedz czy to źle?:-)

a ja widzę swojego Leosia w chmurkach z opiekunką mojej Misi Halinką, która też odeszła 4 lata temu i że ona się nim tam opiekuje:)
nie mam grobu bo nie chciałam, palę świeczkę i to ja wiem dla kogo ona jest.....ale każdy potrzebuje inaczej
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dziewczyny...czytam te Wasze posty i po prostu poprzysięgłam sobie, że nigdy nie będę narzekać na swoje dzieci, może idealne nie są, ale życie oszczędziło mi tak traumatycznych przeżyć jakie Wy macie za sobą i po raz kolejny dociera do mnie, że trzeba się cieszyć z tego co niesie każdy kolejny dzień i nie narzekać na nic, raczej dziękować za to co się ma...
Marzenko...to musi się wszystko jakoś samo z czasem wygasić, poukładać...póki co, Twoja córa ma wielkie szczęście, że ma Ciebie, że ma z kim ten cały ból wypłakać......
 
Do góry