Mamka, dobre wiadomości
Ja sie zastanawiam jak to było z moją córcią. Nie pamiętam jak spalismy do jej 1,5 roku, kiedy jeszcze jej ojciec z nami mieszkał. Wyparłam chyba ten okres z pamięci. Potem na bank spałysmy razem, bo ona mi tak przesypiała nocki, było mi wygodniej, nie lubię spać sama. Czasem ja przenosiłam do jej łóżeczka, ale ona jak bumerang nad ranem wracała. Po roku poznałam mojego M no i zaczęłąm uczyc ja zasypiać u siebie. Czyli miała jakieś 2,5 roku, przy czym nadal wracała do mnie nad ranem

i tak jest do tej pory. Jak śpimy dłuzej to mam zawsze poranne towarzycho. Ale poćwiartowanych nocy nie pamietam. Wspolczuje bardzo. Ja sobie marzę, żeby Orzeszek z brzucha byl taki sam jak moja córa. I Wam tego tez życzę. Nieprzespanych nocy - kilka było i to w chorobie. Pewnie teraz się przekonam co to znaczy
AAAA! musze sie Wam pochwalić. Nie stawałam na wadze, bo się bałam

(mój lek mnie nie ważyl i w ogóle miałam tam taka opieke tylko raczej w kwestii krwiaka - usg co tydzień i leki) No w każdym razie dzisiaj weszłam na wagę, myślałam, że zer nie starczy na wyświetlaczu, a tu niespodzianka. Mimo, że mi brzuch wywaliło ogromniasty, to mam kg na minusie od wagi na poczatku ciąży

Jeny, muszę się pilnować, bo mnie już za dużo mocno było przed ciążą, po ciąży ostro się trzeba brać za siebie... a teraz nie pozwolić sobie utyc nie wiadomo ile. Boję sie tego