Witojcie witojcie.
Wiecie co, jestem padnięta.
Noż cholera, naprawdę nie spodziewałam się że unieruchomiony Mąż może tak człowiekowi nabruździć.
Wczoraj musiałam Mu nawet pomóc w kąpieli, bo nie dałby rady sam wszystkiego zrobić trzymając w górze kulasa żeby nie zamoczyć.
Najśmieszniejsze jest to, że zawsze narzekałam na Tomka że mi mało pomaga w domu, a dopiero teraz widzę, że wcale tak nie było...
Człowiek naprawdę nie docenia tego co ma póki nie straci.
On się i tak stara coś porobić, wczoraj Siostra przywiozła Mu dwie kule żeby mógł się jakoś poruszać, ale mimo wszystko jednak większość spada na mnie. Uchchch.... już nie będę na Niego więcej narzekać, tylko niech już Mu zdjemą ten gips!!!
A jeszcze żeby było zabawniej, Magda w nocy urządziła koncert pt. "boli mnie ucho"...
więc dziś została w domu i na wieczór wybieramy się do lekarza - tak na wszelki wypadek, bo rano obudziła się niczym skowronek. Ale zostawiłam Ją w domu...
Elmaluszku, widzę że wywołałam...
Pojaw się wreszcie, bo Cię brakuje...
Skoro działa, to wywołuję następne:
Kotek, Szopka, Aniajw...... hop hop...