Anusiakanusia - coś musiało być na rzeczy, bo i mnie głowa bolała (a już dawno zapomniałam co to ból głowy) i to tak, że musiałam już coś łyknąć (a raczej nie lubię się faszerować chemią).
Gosiak - myślę, że jak Tymek będzie miał za dużo zjeść to uleje. Po za tym nasze Brzdące wchodzą już w taki wiek, że jak są pełne to odmówią jedzenia. Spróbuj - bez tego nie będziesz wiedziała. Może na początek przygotuj sobie większą porcje i podczas jedzenia odsuń butelkę jak zje 10-20 ml więcej niż dotychczas - jak będzie głodny to się upomni, żeby jeszcze dać. A jeśli nie - to widać będzie, że ma dość.
No i po szczepieniu. Ale byłam dumna z syna. Co prawda płakał od wkłucia do końca wstrzykiwania (i to x 3), ale szybko się uspokajał. W domu zasnął, a po przebudzeniu już chyba nie pamiętał, bo chichrał się przy zabawie. Teraz w nocy pospał dłużej (już nawet ja się obudziłam na karmienie i czekałam). Mam nadzieję, że przestawia się powoli na przesypianie nocy, a nie jest to tylko wynik szczepienia.
Piguła (ta sama, co wtedy) się postarała. Za to wnerwił mnie lekarz. Nie umiał mi odpowiedzieć na żadne pytanie. Na dodatek według jego pomiarów to Mikołaj od 2 września (kiedy byłam go zważyć; ta sama waga i też na golaska) nie przytył ani trochę. NIE WIERZĘ! Mikołaj zjada 6-7 posiłków na dobę po 110-150 ml każdy (rzadko się zdarza żeby zjadł tylko 90, a już wyjątki, żeby mniej - zwykle potem nadrabia) i żeby przez 10 dni waga stała w miejscu? Poprzednie ważenie pokrywało się z moim domowym. Teraz jak ważę Młodego w domu to zawsze mam powyżej 6 kg (końcówka różnie, ale zawsze ponad 6 kg). Mikołajowi lekarz też nie podpasował, płakał przy badaniu (i co przy krzyku dziecka chciał usłyszeć, że przykładał stetoskop?). Oj niezadowolona jestem z tego pediatrzy. Dobrze, że on ogląda Mikołaja tylko podczas szczepień.
"Ciąganie się" kończy, wracam spać
