Witam się, marnotrwanie powracając na łono BB.
Wreszcie po wojażach wróciliśmy do domu. W ciągu tygodnia zaliczyliśmy 1000 km w podróży. Ale warto było:
-) wiemy, że z serduszkiem dobrze;
-) odwiedziliśmy sporo znajomych;
-)
POZNALIŚMY ROBACZKA, JUSTĘ, KORBĘ, HUBIEGO (z którym Miki stawał w szranki o Zosię)
, FILIPA (którego tak interesowała głowa Mikołaja)
I ZOSIĘ - PIĘKNOSIĘ!!!


-) przetestowaliśmy fotelik (spisał się rewelka; dobrze, że zmieniliśmy, w poprzednim Miki by raczej nie wytrzymał).
Fajnie było, ale już miło wrócić do domu. Teraz czeka nas powracanie do rytmu dnia. Mam nadzieję, że szybko to nastąpi.
Jako, że od 4 nie śpię (jak to ja

), zdążyłam nadrobić ten tydzień.
Jeny - gratulacje. Natura wie co robi i skoro "pozwoliła sobie na II kreseczki", to widać tak ma być. Będzie dobrze. Wszystkie tu będziemy z Tobą.
Mikotko - moje firanki też właśnie czeka "renowacja". Ciekawy pomysł z proszkiem. Też oglądałam "Bitwę..." i choć kibicowałam komu innemu, to cieszę się, że tej rodzince się udało.
Sa_raa - daj znać, jak przechodzenie Feliniego na NAN PRO 2 (niedawno próbowałam przejść na NAN bez HA, ale Miki zbuntował się i nie chciał wcale mleka pić; wstępnie kupiłam 2 też z HA, ale wolałabym go przestawiać na zwykłe NAN).
U nas póki co mamy niezawodne krzesełko do karmienia, z wbudowanymi wibracjami i dźwiękami. Sprawdza się fenomenalnie, jest mięciutkie, stabilne i było naprawdę niedrogie. Nazywa się ... kolana Taty (Miki inaczej nie chce na razie jeść z łyżeczki niż siedząc u Ara - wtedy buzia szuka łyżeczki, a nie łyżeczka otwartej buzi). Jedyne co, to wciąż Młody wsuwa max połowę słoiczka (a co za tym idzie za godzinę, półtorej wciąga zwykłą porcję mleka, 150 ml + 5 łyżeczek).
Dzika - dzięki za "mini wykład" dotyczący chodzików. Też nie chcę tego ustrojstwa dla Mikołaja, a teściowa uparła się kupić mu na święta. Będę miała "dla niej" argumenty przeciwko (bo nasze "nie chcemy" jej nie wystarcza - przecież Aro był w chodziku i jakoś chodzi i zdrowy). Wkurza mnie już coraz bardziej to narzucanie nam swojego zdania - kiedyś nie wytrzymam i wybuchnę (a powodów to mi dostarcza przy każdej wizycie).
Korbuś - jak tam u Was? Ja Ty się czujesz? Jak Zosieńka?
Dietka powoli przynosi efekty. Przez 1,5 tygodnia spadło niecałe 4 kg!!

I to mimo drobnych wyłamań (ale to naprawdę staram się nie przegiąć). Przez te wyjazdy nie było za bardzo jak, ale teraz wracam do ćwiczeń to może jeszcze trochę podgonię tempo spalania sadełka.
Za to Aro mimo, że obiecywał, to średnio mnie wspiera. W czasie pobytu w Trójmieście "zaliczyliśmy" pijalnię czekolady (ja przy gorzkiej herbatce mogłam sobie tylko popatrzeć jak polewał sobie lody ciepłą czekoladą), na kolację zamawiał sobie pizzę, do obiadu fryty, objadał się słodyczami na moich oczach. Wstrętny Wredzioch jeden.
Teraz czekamy jak na szpileczkach na wykaz służb grudniowych - od tego po części zależy jak spędzimy święta.
Zosiu, Filipie, Hubercie - było nam bardzo, niezmiernie przemiło poznać Was i Wasze mamy. Jesteście cudowni.
Korbciu - jeszcze raz dziękuję za prezencik (oj przyda się przyda).
Robaczku - Wielkie dzięki za wszystko (już teraz będę pamiętała gdzie mieszkasz

;-)).