reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy wróciłyście do poprzedniej pracy po urlopie macierzyńskim??

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.

First BIKE Ania

Fanka BB :)
Dołączył(a)
30 Wrzesień 2011
Postów
224
Tak wiele z nas ma lub miało z tym problem. Zwłaszcza jak w pracy polikwidowane etaty, a na Wasz etacik już kilka innych osób ostrzy sobie zęby...

Pracodawca nie patrzy z euforią na małego, wiecznie głodnego szkraba, który prawie całkowicie absorbuje Waszą głowę. Ograniczona dyspozycyjność, zaangażowanie i koncentracja na obowiązkach dzielona z telefonami do babci lub opiekunki: "Jak maluch, czy zjadł, czy nie płacze, czy był na spacerze..."

To co udało się? Wróciłyście. Zostałyście? A może wprost przeciwnie...
 
Ostatnia edycja:
reklama
o nowy temat:-)
u nas jak najbardziej aktualny w ostatnim czasie:sorry: za niedługo kończy mi się urlop macierzyński, więc jakąś decyzję pasuje podjąć.. a w zasadzie to decyzja podjęła się sama z racji tego, że nie bardzo mamy z kim chłopaków zostawić:sorry: a poza tym młodszy synuś jest jeszcze taki maleńki:sorry: i tym oto sposobem nie pozostaje mi nic innego jak praca w domu.. aczkolwiek z doświadczenia wiem, że łatwe to wcale nie jest:sorry: po Maksie mieliśmy podobny dylemat i mąż otworzył na siebie DG.. ale z racji tego, że on pracuje to można powiedzieć, że wszystkim zajmowałam się ja;-) później przyszedł moment, że musieliśmy zawiesić działalność ze względu na moje problemy w ciąży, a teraz temat odwieszenia stał się jak najbardziej aktualny:tak: także jeszcze parę dni luzu mi zostało, a później trzeba będzie wrócić do "pracy";-) tyle, że moje chłopaki to żywe "stworzenia" i raczej nie ma mowy o pracy w ciągu dnia jak oni są w swoim żywiole:sorry: no nic, próbować będziemy, a nóż się uda;-) jak wątek będzie żył do tego czasu to zdam relację jak nam idzie:tak: a na koniec dodam tylko tyle, że będę zajmować się motoryzacją;-):tak:
 
Malutka, dobrze, że masz do czego wracać. Najtrudniejsze są chyba decyzje, kiedy trzeba zacząć wszystko od zera. I jeszcze trzeba wiedzieć CO zacząć - czyli mieć POMYSŁ NA BIZNES.
Motoryzacja? ŁAŁ! Jestem pod wrażeniem :-)

Ale jestem też pełna podziwu - dwoje małych dzieci w domu zajmuje przecież CAŁY DZIEŃ. Znaleźć choć odrobinę energii na cokolwiek innego wieczorem to prawdziwe wyzwanie.

Trzymam kciuki za Twoje siły i motywację :-)
 
Ostatnia edycja:
ja musiałam wrócić do pracy jak Julka miała 6 mcy, bo z męża wypłaty nie dalibyśmy rady mieszkać na stancji i żyć. Mam cudownego szefa i dobrą pracę (pracuję w księgarni). Mój szef spytał sie mnie jak tylko powiedziałam o ciąży czy chcę wrócić, na co odparłam że oczywiście:-). Na moje miejsce przyjął moją mamę, on był spokojny o sklep, ja też bo mama to zaufana osoba. Po macierzyńskim wykorzystałam urlop zaległy plus część nowego i niestety trzeba było wrócić. Na początku pracowałam na pół etatu i drugie pół mama, ale po 2 mcach wróciłam na cały. Pamiętam pierwszy dzień to była dla mnie straszna trauma. Julką opiekowała się teściowa z którą z początku nie miałam dobrych relacji. Wiadomo różnica pokoleń, zdań i przyzwyczajeń. Ale dotarłyśmy się, Julka babcię uwielbia, do dnia dzisiejszego spędza z nią sporą część dnia. Wracając do pracy bardzo się bałam, że stracę dobry kontakt z dzieckiem, że będzie bardziej kochać babcię niż mamę, a przez pewien czas ok 9 mca Julka nawet nie chciała się przytulić i dać buziaka jak wracałam z pracy. Byłam załamana, chciałam już zrezygnować, ale z czego byśmy żyli. Tak więc poczytałam trochę mądrych wypowiedzi na BB forum, które mi uświadomiły, że dziecko mnie karze takim zachowaniem, za to że je zostawiam z kimś innym, że w taki sposób okazuje swoje emocje. Po kilku tygodniach Julce przeszło, a teraz sama mi mówi że mam iść do placy zalabiać pieniążki zieby kupić cioś doblego :-D:-D Dziękuję Bogu za pracę i szefa anioła, który nie robi mi żadnego kłopotu jeśli muszę iść z dzieckiem do lekarza, załatwić coś w mieście itp. Sam ma 2 dzieci i zawsze mi mówi , że on to rozumie. Każdej życzę takiego wyrozumiałego szefa.
 
Aniu dzięki:tak: mam nadzieję, że kciuki pomogą;-) nie powiem, ale póki co to jestem trochę przerażona i się zastanawiam jak my to wszystko pogodzimy:sorry: ale pamiętam, że podobne obawy były jak Maks miał te 4 miesiące.. początek był trudny, a później jak się wprawiło to jakoś szło.. no i zaznaczę, że praca w domu to nie praca od-do.. zawsze się znalazł ktoś kto o dzikiej porze, czy nawet w święta coś chciał:sorry: a i nie napisałam, że swoją pracę na umowę też mam.. tyle, że warunki pracy się zmieniły i nie wyobrażam sobie powrotu tam.. stąd może decyzja o czymś swoim:tak: choć przyznam się po cichu, że marzy mi się kiedyś kiedyś mieć warsztat samochodowy:sorry: no zobaczymy co z tego wyjdzie, póki co do tego daleka droga;-)
 
ja też wróciłam do pracy jak Zosia skończyła 6 miesięcy... nie było innej opcji... spędzam z nią za mało czasu i dlatego planujemy rodzeństwo:-D Zosia opiekują sie moi rodzice i jest super, szkoda tylko że ja ją widzę kilka godzin dziennie, resztę czasu śpi...
pracy w domu sobie raczej nie wyobrażam - wyraźnie to oddzielam i chyba by ta opcja nie wypaliła.
 
Po macierzyńskim z Filipem wróciłam z entuzjazmem, ale wiedziałam już, że wracam tylko na 4 miesiące bo byłam już w kolejnej ciąży. Teraz muszę wracać w grudniu i na samą myśl o tym dostaję jakiś drgawek. Nie lubię już swojej pracy. Zastanawiam się co dalej.
 
Ja do pracy wróciłam po wychowawczym, Mała miała rok i 3 m-ce, celowo wróciłam przed końcem roku (1.10. 2010) bo umowę miałam do końca grudnia, to nic nie dało, mimo wcześniejszych zapewnień pracodawcy, obiecywał, że wrócę, że przedłuży umowę, że jak będę chciała, to pójdę dalej na wychowawczy-zwykła bzdura! Pracę zakończyłam z dniem 31 grudnia, wolał na moje miejsce zostawić osobę która była na zastępstwo za mnie, widocznie tak wolał, ona po niedługim czasie poszła na chorobowe (ciąża) Ja dziecko miałam odchowane i chęć do pracy, ale to nic nie dało. A jego zapewnienia były tylko dlatego, żebym poszła jak najszybciej na chorobowe, bo kobieta w ciąży była im zbędna i nieprzydatna, tak to wyglądało.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ech ciężko się czyta o takich pracodawcach, którzy najchętniej pozbywają się pracownic wracających z urlopów macierzyńskich, jak zbędnego balastu:(

Ja mam to szczęście, że wróciłam do pracy i nikt nie robił żadnych trudności. Hanię zostawiłam w domu jak miała 7 miesięcy, ale byłam w o tyle dobrej sytuacji że pracuję na zmiany, (w tygodniu głównie popołudnia i noce) a mąż pracuje w domu. Tak więc nie było potrzeby aby w opiekę nad dziećmi angażować kogoś z poza rodziców. Popołudniami dziećmi zajmuje się mąż. W nocy są raczej bezobsługowe, za to w weekendy jeśli zdarza mi się pracować (bądź uczyć) są jeszcze dziadkowie:)
 
reklama
Ja ja nie miałam macierzyńskiego ani niczego bo przed ciązą nie pracowałam. Dla tego tez gdy mały miał prawie 3 iesiące ja poszłam do pracy. Ciężko było go zostawić, ale sam fakt tego ze trzeba było za coś żyć nie dawał nam wiekszego wyboru. No i ogólnie prawie cud że zostałam zatrudniona mimo tego ze jakby nie było miałam maleńkie dziecko:sorry2:. A to jakby nie było najbardziej przeszkadzało na rozmowach o pracę, bo zawsze dostawałam pytanie czy jestem dyspozycyjna... albo czy mam rodzine i kiedy planuje miec dzieci:sorry2:.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry