witajcie Mamusie!
było ciężko,wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem nadciśnienia(zwykle było wzorcowe)no i po 4 dniach leżenia bez sensu zdecydowali o wywołaniu z otc na wtorek 2.10 rano,ale o 1 w nocy odeszły mi wody i nie było akcji porodowej,od 3 zaczeły się skurcze,ale słabe,więc 6 rano otc,dolargan i jazda,około 10 decyzją ordynatora za poźno na cc i rozcięcie z użyciem próżnociągu bo Kacper tracił tętno...mało brakowało.urodził się o 10.35,był reanimowany i pojechal zaraz na erkę do inkubatora,mnie spruli maxymalnie i godzinę szyli,masakra,Kacper pod tlenem i kroplówką,antybiotyki ja i on,bo się okazało że byłam przeziębiona,potem już było tylko lepiej na szczęście,po 6 dniach wyszedł z inkubatora i mogłam go wreszcie pierwszy raz przytulić,karmić niestety piersią nie mogę bo biorę tabletki na nadciśnienie,bardzo chciałam ale trudno się mówi!ja jeszcze ledwie żyję,ale się wyliżę,Kacper ma dobre rokowania,czeka nas drobna rehabulitacja i kontrole neurochirurga,jestem dobrej myśli,muszę być,nie wyobrażam sobie że może być inaczej,tyle co łez wylałam to nie pamięta moje całe życie!
mam nadzieję że po rehabilitacji będzie dobrze,poczytałam o waszych problemach i widzę że dzieciątka wychodzą z tego,jednak wiadomo,martwię się,apgar było 1/5/8 także ostatni spoko,no zobaczymy!
pozdrawiam Was ciepło!
miłego weekendu
miło mi będzie jeśli któraś się odezwie i podzieli doświadczeniem,dzięki!