reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dziecko a wychodzenie z domu ?

To prawda,że Polly Sun powinna uszanowac wolę znajomych,ale w taki sposób ani się nie obejrzą a znajomych będą mieli tylko kilku a nawet pojedyńcze sztuki :-D:sorry:
Ja w taki sposób przekonałam się na kogo naprawdę mogę liczyć :sorry: I wolę te "pojedyncze sztuki" z którymi się świetnie dogaduję i wiem, że mnie rozumieją, niż całe stado "pseudoznajomych" :sorry:

Jeżeli Polly Sun pisze,że nawet na kawę po pracy nie mogą wyjśc...:sorry:
I tak się zdarza :sorry: Dziecko - czyli mnóstwo obowiązków... Praca - mnóstwo obowiązków... Prowadzenie domu (sprzątanie, pranie, gotowanie,itd.) - kolejne obowiązki... Chyba młodzi rodzice mają prawo po pracy iść do domu odpocząć i pobyć ze sobą :confused2:

U nas to jest tak.Tęsknię okrutnie za dziecmi,ale wyjeżdzam bez nich raz na ruski rok.
Nie jestem zresztą w dobrej sytuacji bo mieszkam bez rodziny na obczyźnie.
Ale za to mam przyjaciół i znajomych i dzięki nim możemy z mężem wyrwac się dla zdrowia związku na jakiś weekend sami.Właśnie teraz wróciliśmy z pobytu u przyjaciół a naszym potomstwem zajeli się inni znajomi.
Dzwoniliśmy a jakże,ale nasze dzieci o dziwo nie potrzebowały naszego zainteresowania.
Młodszy synek wydawał mi się wiecznym mamisynkiem,tylko znikałam z pola widzenia był płacz i wołanie.
Dlatego przez tydzień zastanawiałam się czy jechac.Był to ciężki okres (te przemyślenia) ale z perspektywy czasu cieszę się,że wyjechaliśmy na 3 dni.Odpoczeliśmy,wybyczyliśmy się i co najważniejsze był grill i piwko ze znajomymi.Jej ale mi ich brakowało (mieszkają 220km od nas).A dzieci przeżyły to nad wyraz dobrze.Wogóle nie płakały,tylko raz młody obudził się w nocy,ale dostał pic i poszedł dalej w kimono.Co prawda zmajomi pilnowali dzieci w naszym domu czyli nie było szoku ze zmianą miejsca.Mają córkę,która lubi moje dzieci i zapewniali im fajne atrakcje.No i znajoma strwierdziła po fakcie,że gdyby miała tak grzeczne dzieci odrazu by czwórkę sobie sprawiła :-p:-D
Tylko, że nie każdy ma takich znajomych :sorry: Ba... Często jest tak że nawet na rodzinę nie można liczyć :no: I co wtedy ??

Ja jestem zdania,że należy się nam rodzicom chwila odskoczni i spędzenia czasu tylko i wyłącznie z drugą połówką.
Owszem, należy się, ale nie trzeba od razu wyjeżdżać...:sorry: A przemiłe chwile można spędzić we własnym domu, gdy dziecko już smacznie śpi :-p
 
reklama
Ja w taki sposób przekonałam się na kogo naprawdę mogę liczyć :sorry: I wolę te "pojedyncze sztuki" z którymi się świetnie dogaduję i wiem, że mnie rozumieją, niż całe stado "pseudoznajomych" :sorry:
Co racja to racja.

I tak się zdarza :sorry: Dziecko - czyli mnóstwo obowiązków... Praca - mnóstwo obowiązków... Prowadzenie domu (sprzątanie, pranie, gotowanie,itd.) - kolejne obowiązki... Chyba młodzi rodzice mają prawo po pracy iść do domu odpocząć i pobyć ze sobą :confused2:
Oczywiście,ale jeśli im zależy na znajomości z kimś to no kurcze nawet 5 minut nie wydębią?
Choćby wyszli osobno? Jedno z dzieckiem zostaje,drugie idzie na kawę ?

Tylko, że nie każdy ma takich znajomych :sorry: Ba... Często jest tak że nawet na rodzinę nie można liczyć :no: I co wtedy ??
No nie wiem,bo nie mam tutaj rodziny.Ale mam wielkie szczęście w przyjacielach ufff.To wiem ;-)

Owszem, należy się, ale nie trzeba od razu wyjeżdżać...:sorry: A przemiłe chwile można spędzić we własnym domu, gdy dziecko już smacznie śpi :-p
No ja wyjechałam,świat dzieci ani nasz się nie zawalił.
Nie namawiam nikogo,chcę tylko powiedziec,ze to się da zorganizowac pod warunkiem,że ma się zaufanych ludzi pod bokiem :sorry:
 
Ostatnia edycja:
Dopuki nie ma się własnych pociech to ciężko jest zrozumiec taką sytuacje...te mamy które siedzą w domu i zajmują się wychowaniem pociechy (czyli ja) pewnie chętnie oddałyby dzieci babci na kilka godzin i pobyły same z mężem albo wyrwały sie na ploteczki....jednak mamy pracujące chca jak najszybciej wrócic do dziecka,bo i tak spędzają tyle godzin w pracy że kawa z kumpelą po pracy to strata czasu.....,bo w domu czeka dziecko,wraca mąż i nareszcie można pobyć z rodzinką.
Ja nie mam problemu zostawić synka z babcia,rzadko się to zdarza (ostatnio w listopadzie:eek:)ale jeśli jest okazja to korzystam,teraz planujemy z mężem wakacje najpierw we trójke potem tylko we dwoje a młody z babcią zostanie....babcia już sie doczekać nie może...
 
a u nas wyjedzie dziecko - oczywiście nie samo, tylko z moimi rodzicami. Wyjeżdżają w niedziele nad morze, my przyjedziemy w środę wieczorem na 4 dni, wracamy do domu, a mała jeszcze do soboty zostanie. jestem ciekawa, kto będzie bardziej tęsknił:confused:
 
To, że dziadkowie są, o niczym nie świadczy - ja mam teściów 200 metrów od domu w jedną stronę, rodziców 300 metrów od domu idąc w drugą stronę, ale ani z jednymi, ani z drugimi bym dziecka nie zostawiła - teściowie są urwani z choinki jeżeli chodzi o wychowywanie dzieci (bez wgłębiania się w szczegóły) a moi rodzice są zbyt zajęci (mają swoje dzieci - strzelili sobie "drugą turę" po latach).
Jak gdzieś musimy z mężem wyjść razem, to wołam 24-letniego brata, jedyna konkretna osoba do opieki nad dzieckiem ;)

Inna sprawa, że ze starymi znajomymi nie mam zbytnio ochoty się spotykać. Co mam się zmuszać dla idei? Wiem, że to teraz strasznie modne taszczyć dzieci wszędzie oraz "uwalniać się" od nich raz na jakiś czas zostawiając je u babć, cioć i innych przyjaciółek, co by rodzice zażywali świata, ale jakoś nie potrzebuję być modna w tej kwestii ;)

Nudzi mnie obsmarowywanie przy kawie koleżanek z instytutu oraz szefostwa i takie tam. Mam ciekawsze rzeczy do robienia niż siedzenie ze znajomymi, z którymi ciężko mi temat znaleźć. Denerwuje mnie gadanie o pierdołach kiedy w głowie mam m. in. to, czy Lusia się czymś nie zadławiła, czy nie płacze, czy się nie nażarła czegoś. Oraz to, co ciekawego mogę zrobić oraz z kim ciekawym pogadać.

Starzy znajomi odeszli, pojawili się nowi.

No przecież to nic dziwnego - po podstawówce część osób szła do liceum, część do zawodówki, i z tymi z zawodówki kontakt urwał się błyskawicznie - inne zainteresowania, inne tematy do rozmowy.
To samo po ogólniaku - część osób poszła na studia, część do pracy. I również z tymi pracującymi kontakt się powoli urywał - oni nie rozumieli, że jest nauka, że jest sesja, ja gadałam o uczelnianych przebojach, oni o swoich problemach biurowo-sklepowych. Spotykam się z jedną pracującą znajomą z czasów liceum, ale gadamy tylko o czasach licealnych, rozmawiamy co u naszych kumpli z klasy słychać - bo potem już nas nic nie łączyło, to o czym mamy gadać.

No i teraz też urywa mi się kontakt z częścią bezdzietnych znajomymych. W zasadzie została głównie bezdzietna przyjaciółka (ale wiadomo - przyjaźń rządzi się swoimi prawami i jest bardziej zażyła, niż "znajomkostwo"). Za to wykrystalizowali się nowi znajomi.

Może Polly_Sun jesteś taką właśnie "wykruszającą" się znajomą?
 
Ostatnia edycja:
\

No i teraz też urywa mi się kontakt z częścią bezdzietnych znajomymych. W zasadzie została głównie bezdzietna przyjaciółka (ale wiadomo - przyjaźń rządzi się swoimi prawami i jest bardziej zażyła, niż "znajomkostwo"). Za to wykrystalizowali się nowi znajomi.

Dobrze prawisz :) Z ludzmi z pracy się nie widuje , za to z kolezankami co maja dzieci a się z nimi wcześniej rzadko widywałam a owszem. ;-) Przyjaciółkę mam z dwójką sporo starszych od mojego synka , ale to przyjaciółka od lat, więc czasem pilnowałam jej dzieci jak było trzeba , czy pomagałam. Teraz ona się odwdzięcza i pilnuje mojego:-D No i laski z BB poznałam i teraz w sumie najczęsciej to z nimi się widuje. Te same tematy, problemy. :tak: I jedna drugą rozumie , że dziecko głodne , zmęczone itp.
 
To, że dziadkowie są, o niczym nie świadczy - ja mam teściów 200 metrów od domu w jedną stronę, rodziców 300 metrów od domu idąc w drugą stronę, ale ani z jednymi, ani z drugimi bym dziecka nie zostawiła - teściowie są urwani z choinki jeżeli chodzi o wychowywanie dzieci (bez wgłębiania się w szczegóły) a moi rodzice są zbyt zajęci (mają swoje dzieci - strzelili sobie "drugą turę" po latach).

No i teraz też urywa mi się kontakt z częścią bezdzietnych znajomymych. W zasadzie została głównie bezdzietna przyjaciółka (ale wiadomo - przyjaźń rządzi się swoimi prawami i jest bardziej zażyła, niż "znajomkostwo"). Za to wykrystalizowali się nowi znajomi.
Z opieką rodziców (czyli dziadków) tak juz jest, że fakt ich posiadania nie oznacza tego, że można z nimi malucha zostawić. I nawet bym powiedsziała, że odległość, to najmnijeszy problem. Chęci się liczą. Nie mogę narzekać, bo rodzice na miejscu sami proponuja zajęcie się małą, teściowie, chociaż 120 km w miarę możliwości zajmuja sie córeczką. najczęściej jak jedziemy do nich na kilka dni, ale wtedy to praktycznie "nie mamy" dziecka.

co do znajomych, to żadna moja przyjaciółka (ze mna paczka 5 babek) nie ma dziecka (choć nam bliżej do 30 niż 25) i nie mamy problemu, aby sie spotkać, pobawic i mamy o czym rozmawiac. Jednak jak piszesz, to nie jest znajomkostwo, bo te w większości odeszły w sina dal. Czy to jednak z powodu dziecka? nie wiem, chyba po prostu ten czas juz minął.
 
reklama
Polly ja Ci powiem tak-dziecko absolutnie w niczym nie przeszkadza.Jedyny problem to taki czy rodzicom chce się wyjść czy nie i to wszystko.Wszystko zależy od ludzi.Mi priorytety się nie zmieniły,bo dla mnie zawsze najważniejsza była rodzina.Zawsze wolałam spędzić wieczór w domu z mężem niż na imprezie.Ale od czasu do czasu spotkaliśmy się ze znajomymi i teraz też tak jest.Na kawę można wyjść z dzieckiem,na "plotki" można umówić się z dzieckiem,na spacer tym bardziej można pójść z dzieckiem.Nawet na pizzę czy cokolwiek innego również można iść z dzieckiem i nie jest to problem.Ja nie mam takiej potrzeby żeby urwać się z domu,"odpocząć" od dziecka,odetchnąć.Ale normalnie mam czasami ochotę porozmawiać z koleżanką.Nie zostawiłabym dziecka na 3 dni żeby móc sobie gdzieś wyjechać,ale też nie robię z niego dzika,który ma przebywać tylko z nami,a nie może zostać na parę godzin u dziadków żebyśmy my zrobili np.zakupy.Oczywiście nie mówię o tym kiedy ktoś nie ma z kim zostawić dziecka,bo to inna sprawa.Dziecko to nie jest więzienie i dla mnie to bzdura,że przy dziecku nie ma czasu na spotkanie się.Wszystko zależy od chęci.I nie jest wcale tak,że nie rozumiesz,bo nie masz dziecka.
 
Do góry