reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Gdzie znaleźć męża...

Swojego męża/partnera poznałam:

  • przez internet - portale, czaty, gry etc.

    Głosów: 7 20,6%
  • w pracy

    Głosów: 5 14,7%
  • w szkole

    Głosów: 3 8,8%
  • na imprezie

    Głosów: 1 2,9%
  • przez znajomych

    Głosów: 18 52,9%

  • Wszystkich głosujących
    34
Super historie - każda jak film:)

Ja Poznałam mojego Leszka przez Sympatię. Załozyłam konto w grudniu, 2 tygodnie przed rozwodem - uznałam, że to juz nie będzie niemorlane;P Na poczatku nie dałam zdjęcia - strachliwa i nieśmiała jestem:p Ale i tak dostałam kilka maili - najwięcej ich brzmiało Hej! - a ja na wszystkie odpowiedziałam - Hej:) Leszek, też tak sie wysilił - Hej! - ale odpowiedziałam, na prosbę podesłania zdjęć odpowiedziałam nie, "bo nie chcę zaśmiecać internetu" na co on zaprosił mnie do kina - bo niby mu sie mój styl pisania w profilu spodobał, a tak naprawdę chciał mnie sobie obejrzeć - nie zareagowałam. Po kilku dniach dałam zdjęcia i wtedy to juz masakra - dostawałam tych maili po 50 dziennie - nie odpowiadałam juz na nic, co nie było widać, że zajeło facetowi troche czasu. Było kilka propozycji sponsoringu ("jestem dobrze sytuowanym mężczyzna i pragnę Ci pomóc"), przygód ("żona nie ma nic przeciwko - od dawna miewam przyjaciółki"), zarobków jednorazowych ("wpadniesz na weekend do Warszawy za tysiaczka?"), sportów grupowych ("jestesmy małżeństwem od kilku lat, szukamy przyjaciółki"), propozycji adopcji ("mam 50 lat i bardzo Cie polubiłem"). I w tym wszystkim kilku normalnych facetów, z którymi sobie pisywałam. No i Leszek sie dobijał wciąż, ale miałam negatywne podejście, bo mnie ta nachalność o zdjęcia i osobiste obejrzenie zraziła jakoś. No ale jego zdjęcia były fajne, podobał mi sie, tylko widziałam w nim typowego "poławiacza pereł". Moja koleżanka wisiała mi wciąz za plecami jak te maile czytałam i mnie tak w żebra szturchała, że sie w końcu na to kino zgodziłam - chciałam sama, ale potrzebowałam kopniaka;)

No i w kinie - patrzę - jest, kupował napoje, odwraca się, patrzy na mnie, zgiął sie w pół, odwrócił się i zaczął się smiać... No jasna cholera mnie wzięła - co on??? A on - ja Cie znam - chodzilismy razem do szkoły! No tak, łatwo mu mówic - ja chodziłam do Elektronika, 500 facetów, 10 bab... nawet z tego samego przystanku jeździliśmy... No i siedlismy w kurtkach gdzies z tą cola w rekach i gadamy, gadamy... Pusto sie zrobiło... Film sie zaczął a my w holu, w końcu wchodzimy na salę, leciał jakis film, ja sztywno patrze w ekran a w głowie burza. Po chwili on do mnie Wychodzimy? No i biegiem do drzwi:)) Pojechalismy do McDonalda na kawę - bo tylko to mi do głowy przyszło, że jest na pewno czynne , a była jakoś 22. Wywalili nas stamtąd o 24 i pojechałam do domu z głupawym usmiechem na obliczu... Potem były jakieś kręgle - wypinałam mu tyłek przed twarz przy każdym rzucie, więc nic dziwnego, że mało która kula trafiała w cel... Potem znowu jakaś kawa w McDonaldzie - kawa być, albo nie być, bo w rozmowie na GG wyszło, że on wciąz mieszka w domu z żoną, mimo, że ona od roku zyje z innym panem (sprawdziłam to oczywiście, Zielona Góra jest mała) - dałam mu 20 minut na dotarcie do Maca i wyjasnienie mi tego fenomenu - jechał, mróz, snieg, auto mu gasło (disel) ale dojechał - spocony, nieogolony, w domowych ciuchach... To był 2 dzień świat:)) Potem znowu jakas kawa, na której umówilismy się na Sylwestra - mielismy iść z jego znajomymi gdzieś - ja szłam ze swoja paczka, ale tam był też mój własnie świeżo rozwiedziony mąż, więc troche za szybko na przyprowadzanie nowego pana:)


Miał po mnie przyjechac o 21 na ta imprezę z moimi znajomymi, a ja miałam sie wymknąć, że niby ktoś tam coś - nie chciałam wprost odmawiać przyjścia do nich, bo byłyby pytania - a ja byłam 3 dni po rozwodzie;)) No i jak wyszłam do niego to sie okazało, że jego znajomi nawalili... No to co - mamy do wyboru - szlajać sie po mieście, dom jego zony, albo moje świeżo kupione mieszkanie - w trakcie remontu - bez żadnych mebli - tylko materac gąbkowy, worki z cementem, podłoga betonowa wylana dzień wczesniej, łazienka bez drzwi i wszędzie pełno remontowego kurzu... No to wybór był prosty - jedziemy do mnie:) To był najlepszy Sylwester mojego zycia - tańczylismy przy laptopie, sztuczne ognie na balkonie, przytulanki - i w końcu padło nieuniknione... Masz prezerwatywy? A ten bałwan NIE MIAŁ:))) Po chwili dysputy, czy sa jakies stacje beznynowe czynne dzis, dalismy sobie spokój:)) Leżeliśmy przytuleni na tym nieszczesnym materacu, między drabiną a workami z cementem do 17 nastepnego dnia - wcale nie spaliśmy:)) No i juz przepadłam:)

Remont sie skończył w styczniu, kupilismy meble - on je juz skręcał i sie wprowadził. I do teraz to mieszkanie remontuje - smieję się z niego, ze mógł poczekać jeszcze z rok, dwa i dopiero przyjść na gotowe - a on na to niezmiennie - tak, jasne - już byś wolna była - ja wolę troche porobic, ale trzymac ręke na pulsie;)


Dlaczego moje posty zawsze takie długie mi wychodzą? Ktos to w ogóle doczytał?:))
 
reklama
Czytamy czytam...ja za to mocno logoroiczna jestem egoistka.
Dlatego na razie krotko.S poznalam w pracy,mnie nie mialo byc na tej zmianie,jego tez nie.Sympatia od razu,ale zadne sie zadnemu fizycznie nie podobalo.Z przyjazni w milosc,"zeszlismy sie" a dzien pozniej mnie zostawil,bo czul sie jak "stara swinka" bo miedzy nami 20lat roznicy,ale mu tu zmienilam i tak oto...z dnia na dzien coraz bardziej sie kochamy,szanujemy i uwielbiamy.
W zyciu bym nie powiedziala,ale nasza milosc pokonala 20lat i 1,5tys km roznicy,dolaczajac nieywkonalny ponownie przypadek :-)
 
Ja też przeczytałam, historie wszystkie rewelacja. U nas nic nadzwyczajnego, ja nie miałam z kim iść na studniówkę, moja koleżanka z liceum zaproponowała brata swojego faceta no to ok. Nic nie zaiskrzyło, potem było kilka wspólnych imprez, a potem on mnie zaprosił na wesele swoich znajomych i tak to się zaczęło. Potem 5 lat związku i 3 października 2009 ślub, więc zaraz mamy 3 rocznicę:-)
 
justynamika ja tez mam 3 października rocznice slubu i tez 3-slub cywilny a 4 czerwvca mam rocznice kościelna :-D
 
ehhh, naładowałyście mnie pozytywnie na cały dzień:)
piękne historie, nawet te z pozoru banalne, bo przecież gdzieś tam były fajerwerki:) i w kilku znakach nie da się opisać uczuć:)

ale wiecie co? tak czytam i nie mogę się oprzeć żeby napisać, że u Was tak słodko a za mną to Misiek łaził codziennie i mnie wykańczał.. drażnił mnie i śmieszył, zdążyłam "chodzić" z jego dwoma kolegami, a on nieśmiały burak (taaa, czerwienił się cały czas, choć czasem się nie dziwię, bo ja zawsze "otwarta" byłam) nic konkretnego nie robił. taką znaczącą wskazówką była czerwona róża na dzień kobiet (w standardzie są tulipany) i takiż sam badyl na imieniny (biedny nie wiedział, że nie lubię kwiatków:p), ale moje zainteresowanie nim wywodziło się z namowy dobrej koleżanki bo "taki on słodki" - taa przyłaził na każdej przerwie (w liceum), odprowadzał mnie do domu i przychodził o 6;30 rano żeby jechać tym samym autobusem o 7.. a najbardziej mnie wkurzył jak z nim zerwałam (czyt. urządziłam dziką awanturę i wywaliłam za drzwi) a on dalej przyłaził, przywlekał krzaki, a moja matka go wpuszczała!! nerwicował mnie 2tygodnie zanim zdecydowałam się jednak odezwać.. jak to się stało, że jesteśmy ze sobą? sama nie wiem.. aaaa! i od stycznia kiedy ierwszy raz się całowaliśmy (oczywiście z mojej inicjatywy) oglądając "kubusia i hefalumpy" stał się dziwnie śmiały.. aż do czerwca błagał (taaa, wredna jestem, ale ja to raczej muszę mieć pewność) o seks, podchodził mnie i zachęcał, choć wg mnie sam sobie robił większą krzywdę.(co on potrafił robić palcami!!) a później? 7razy dziennie to standard.(swoją drogą to trafił mi się wytrzymały egzemplarz, jak słyszę opowieści szwagierki, że jej mąż po jednym razie już nie może to jestem cięzko zdziwiona, bo jakoś mój zawsze może). jak komuś teraz powiem, że był nieśmiały (przytaczam zawsze jak się czerwienił jak na imieniny pocałował mnie w policzek!) to nikt mi nie wierzy...a już klepanie mnie w tyłek przy wszystkich i tekst "luuuubisz to" z uniesionymi brwiami jest dla mnie komiczny, bo ja nadal pamietam tego buraka.

gdzie tu romantyzm jak u Was? ehh, przesadziłam..:D
 
Ostatnia edycja:
reklama
Flaurka fajna historia:tak:
zanetaa Twoja rowniez fajna:tak:
ja mojego meza poznalam wlasciwie przaz przyjeciolke(sasiadke obok z klatki) ona jest jego kuzynka:tak:G jest ode mnie 7 lat starszy,ja jego kuzynke znam 28lat:tak:ja wiedzialam o jego istnieniu wiedzialam jak wyglada itp.On sie malolatami nie interesowal wiec dopiero mnie poznal jak zawozil Sebe i mnie do swojego chrzesniaka( on jest rok starszy od Seby,to siostrzeniec mojej przyjeciolki):tak:Potem chcial isc ze mna na wesele swojej siostry,ale ja juz bylam z nia umowiona ze bede pilnowac jej synka:tak:Ona miala slub we wrzesniu po jej weselu mialam urodziny i dostalam wielki bukiet kwiatow od niego:tak:On wcale mi sie nie podobal,zaczelismy sie spotykac,ale ja nie traktowalam tego powaznie.Najpierw byly buziaki w policzek,potem w usta i tak to sie zaczelo,milosc przyszla nieoczekiwanie:-DW sierpniu 2006 zamieszkalismy razem we trojke, w lutym 2007 kupilismy mieszkanie,a we 22 wrzesnia 2007 wzielismy slub:tak:Na poczatku nie chcialismy wesela,ale sie jednak zdecydowalismy i bylo cudownie:tak:Teraz mamy wzloty i upadki,ale nie jest zle:tak:
 
Do góry