to moja historia a w niej opinia na temat dr Pawłowa i szpitala w Kłodzku.
Trafiłam do szpitala tydzień po terminie. Położne ohydne, zmęczone życiem i wściekłe, że im przeszkadzam. Po badaniu przez Łopuszańskiego kazali czekać na czynności, obruszyłam się że czekac mogłam w domu (zostawiłam chore dziecko), a poza tym to już 41tc. Z łaska rzuciła mi koszulę i zrobiono mi test oksytocynowy. Badanie przez siostrzyckę Bernardę (nie pamiętam nazwiska) bolesne i nieprzyjemne, atmosfera koszmarna, szkoda gadać.
Po dwóch godz. testu odłączyli mi kroplówkę i nadal kazali czekać. Skurcze ustały.
Potem nikt sie nie interesował, a podstawową czynnością personelu było przeżywanie, jak jedna z dziewczyn krzyczała przy porodzie. W międzyczasie przychodziły kolejne pacjentki i albo rodziły albo miały cięcie.
Od 12 do 18 żadnego kontaktu z zapracowanymi siostrzyczkami i lekarzami. Po 18 po zmianie dyżurów - badanie tętna dziecka. Wszystko ok. Czekac na czynności - moje główne zadanie.
Przed północą przychodzi położna Zielińska z trąbką i niczego nie słyszy. Obskoczyłam wszystkie kardiotokografy na oddziale żeby poszukać sprawnego...
One wszystkie były sprawne... Brak akcji serca. 15 min wcześniej czułam jej ruchy.

((((((
Nie musze wam pisac w jakim byłam stanie.
Po poszukiwaniach Pawłowa wreszcie zrobiono mi usg. W miejscu bijącego serduszka czarna plamka...
Jego komentarz: ***** jakbym wiedział to bym pani trzy razy cięcie zrobił
Potem niewiele pamiętam.
Czynności porodowe pojawiły się - tak jak chcieli. O 3 w nocy. Po 8 urodziłam moje cudeńko o różowej skórze i z dziurkami w kolankach. Nie było pierwszego krzyku, nie było łez szczęścia. Koszmar.
Amok totalny, otępienie, płaczące dzidziusie innych dziewczyn...
Potem pogrzeb, teraz znicze na jej grobku... Minęło 7 m-cy a we mnie nadal wielka dziura. Jestem jak dziurawe naczynie.
Jeszcze jedno. Położna mnie pyta czy rano dostałam antybiotyk (ja w półśnie na relanium non stop), ale jeśli nie pamiętam to nic, wieczorem dostanę podwóją dawkę. W dokumentacji medycznej wiele fałszywych wpisów, badanie tętna, badanie ginekologiczne...
Bez komentarza.
To co chcę Wam powiedzieć: Pawłowa chwalą dziewczyny, które przez całą ciążę nabijają mu kasę w kieszeń. Jego pacjentki owszem, mają wsparcie. Umawiaja się dniu terminu porodu i albo mają cięcie albo dostają niedostępne innym pacjentkom środki, po 4-5 godz. jest po wszystkim.
Inne - czekają na czynności - jak ja (przy pierwszym porodzie też czekałam w skurczach 3 doby na podanie oksytocyny)
Po drugie, przyjmuje pacjentki na oddziale, bierze za to kasę, nie płacąc za gabinet i sprzęt. Bez komentarza.
Po trzecie, moja może wredna uwaga na koniec, dr Pawłów nadaje się tylko do wykonywania nielegalnych aborcji panienkom z agencji towarzyskiej. To mu się przynajmniej opłaca. Nie to co normalnie rodzące pacjentki, co?
.: Euroglas :. - Upadek agencji uciech
To nie tak, że go obwiniam, być może faktycznie jestem jednym z 50% niewytłumaczalnych przypadków medycznych. Bo sekcja niczego nie wykazała a pan doktor "nie miał koncepcji na to co się stało". "Wykonano wszystkie RUTYNOWE czynności...".
Rutynowe... Czy nie jest tak, że każda z nas kimś innym i z każdą z nas może stać się inaczej?
Mam nadzieję, że odpowie za swoją moralność. I straci monopol na podejmowanie decyzji na oddziale w kłodzku. Moze normalni lekarze będa coś mieli do powiedzenia