9 rano,a ja na nogach
A nie mowilam,ze jak sie czesto pije,to sie szybko regeneruje?
Uczta byla wysmienita,nie pytajcie ile wypilismy i co zjedlismy,ufffff...Gianni (wlasciciel knajpy) powinien sobie policje przed drzwiami postawic i brac procent od pijanych klientow siadajacych za kolkiem,hehehehe...
Spotkanko,jestem za .Rzeczywiscie,najblizej mam do Poli (e?Barendrecht?),czasem tamtedy przejezdzamy jadac nad morze (Domburg albo Renesse).(a moze dzionek nad morzem?)
Co do znajomych,myslalam ze Holendrzy sa bardziej "towarzyscy" a tu to samo co w Belgii.Mozna mieszkac 10 lat na tej samej ulicy i nie znac sasiadow.No z naszymi nie jest tak zle,mowimy sobie goeiemorgen
i wymieniamy uwagi o pogodzie.Czytalam kiedys artykul o przyjazniach obcokrajowcow z Belgami,Irlandka mieszkajaca tu od ponad 20 lat,pracujaca w parlamencie europejskim,nie ma z kim na kawe wyskoczyc...mowi samo za siebie...Ciekawe,bo spotykam czasem Polki na ulicy,ale jakos tak mi glupio zagadac. O,jeszcze cos,ludzka zawisc i zazdrosc (a myslalam,ze to Polacy w tym przoduja!) ,po otwarciu naszego biura w dosc widocznym miejscu we wsi (duza reklama na oknie itp,itd) pare matek czekajacych przed szkola,z ktorymi do tej pory fajnie sie gadalo,zaczely mnie omijac szerokim lukiem. Ludzie,dorosnijcie...a.u.b.