reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak jesteśmy traktowane?

Ladyk super ten tekst. Podziwiam ja tak na poczekaniu nie umiałabym się odszczeknąć.

A propos kas uprzywilejowanych to ja nigdy z nich nie korzystam. Teraz też bo tam w kółko kolejki.

Ja sobie kiedyś powiedziałam, że nie pozwolę sobie na bylejakie traktowanie. Ja ludzi traktuję z szacunkiem i tego samego oczekuję w zamian. Opisywałam kiedyś sytuację na ogólnym, która mnie spotkała i od tego czasu stosuję zasadę "zero toleracji" i "bezczelność za bezczelność". Jakieś 10 lat temu miałam operację ścięgna Achillesa. Po niej dość długo poruszałam się o dwóch kulach. Jechałam gdzieś tramwajem. Siedziałam, kule miałam ułożone z boku od okna. Wsiadło babsko ok. 60 letnie (bo inaczej nie potrafię jej określić). Staje nade mną, sapie i komentuje, że młodzi to niewychowani, gnojstwo teraz takie bez szacunku itepe itede. Popatrzyłam na nią z dołu, "uprzejmie" się uśmiechnęłam. Złapałam kule, ostrożnie się podniosłam. Kątem oka widziałam jak baba purpurowieje. Grzecznie jej powiedziałam, żeby sobie usiadła. Babsko coś bąknęło, uciekło na drugi koniec wagonu, wysiadła na najbliższym przystanku. A ja szyderczo uśmiechnięta z powrotem usiadłam na miejsce. :cool:
 
reklama
W niektore sytuacje ktore opisujecie az trudno mi uwierzyc. Ja chyba az z taka bezczelnoscia sie nie spotkałam. W autobusach powiem szczerze, ze odkad widac brzuch jeszcze sie nie zdarzyło zeby ktos mi nie ustapil miejsca i zebym stala.
Co innego w sklepach, bo tu znowu jeszcze nikt mnie nie przepuscil, raz tylko w warzywniaku jedna Pani. Wczoraj w Biedronce Pani kasjerka kazala mi podejsc bez kolejki, a w Rossmanie pomimo tej ich akcji jeszcze ani razu kasjerka nie poprosila mnie zebym przeszla bez kolejki, a w sumie robie tam zakupy dosyc czesto. Ale mi jakos tez czekanie w kolejkach nie przeszkadza. nie jezdze do jakis wielkich marketow, zakupy robie lokalnie u siebie, warzywniak, piekarnia itd a tam najwyzej jedna, dwie osoby przede mna, wiec moge sobie poczekac :) Co nie zmienia faktu, ze miłoby było jkaby ludzie inaczej reagowali.
 
Ja wczoraj miałam zaskakującą sytuację,a to dlatego,że nie spotykam się z uprzejmością ludzi,raczej z udawaniem,że nic nie widzą. Byłam w oddziale NFZ załatwić sprawę dla babci. Wiadomo ludzi tłum. Wzięłyśmy z mamą numerek- 45 osób przed Nami. Poszłyśmy do dalszego korytarza,bo oczywiście miejsc do siedzenia nie było. Po 10 min zatrzymała się obok Nas Pani z urzędu i zapytała czy nie chciałybyśmy załatwić szybciej sprawy. Przyznam,że się mocno zdziwiłam,ale również ucieszyłam,że Pani była tak uprzejma. Następnie w autobusie,ja akurat miałam miejsce siedzące,ale wsiadła ciężarna z mała córeczką. Od razu pan po 50-tce wstał i ustąpił jej miejsca. Dziwne bo obok siedziało kilka młodych osób, które od razu wlepiły wzrok w szybę.Co do Rossmanna to też mnie nikt nie puszcza,raz kasjerka powiedziała,że mam pierwszeństwo i powinnam się upominać.Ja wolałabym,żeby to ona mnie ,,wyciągnęła'' z kolejki,wtedy ominęła bym komentarze i narzekania pozostałych.
 
Dzisiaj bardzo się zdziwilam, bylam na chwilę w osiedlowym Rossmannie i kasjerka z mega długiej kolejki mnie wyciągnęła :-o aż mi było głupio bo przede mną była też kobietka z wózkiem... Ale skorzystalam z chęcią bo bardzo mnie dziś biodro łupie że ledwo chodzę coś :-/
 
Mnie dzisiaj Pani przepuściła przed siebie w kolejce! Szok! Ale dwie osoby, które stały przed nią już tego nie zrobiły. Co nie zmienia faktu, że to i tak miły akcent dzisiaj:)
 
a mi dzisiaj jak to zwykle wepchali sie ludzie w kolejke, no juz ja nie wiem co ze mna nie tak, brzuch wielki na odległość
 
Dolga ostatnio w biedronce gdy już zblizalam się do kasy to starsza pani nagle miała siłę biec żeby tylko mnie wyprzedzić :-) no i się udało, nawet nie zamierzalam z nią konkurować w tych sprintach, śmiać mi się tylko chciało :-D
 
Dobra, dziewczyny, jesteśmy na końcówce także dostarczę Wam trochę rozrywki w ten piękny, słoneczny dzień:)

Wczoraj pojechałam do Ikei. Mój facet jest non stop zapracowany, także mamy tylko weekendy na takie wypady - ogólnie większość rzeczy opędzam sama, ale szafka do kupienia, także facet potrzebny:) On niechętnie, bo miałam popuchnięte stopy i te skurcze przepowiadające, no ale mówię, że luzik, tylko do regału gdzie leży to coś i w końcu jest ta kasa dla uprzywilejowanych (poza tym wyjście z domu daje mi jednak trochę normalności w tym trudnym ostatnim miesiącu).

Sam wybór szafki - 15 minut, także luzik. Idziemy do tej kasy (ludzi masa - chyba cała Polska była w Ikei), patrzymy na ludzi w kasie - nikogo uprzywilejowanego nie widzimy, więc wprost do kasjerki, bo tak każe napis. Akurat jest obsługiwana Pani również w zaawansowanej ciąży. I tu się zaczyna:)

Stoją za tą babką w ciąży dwie kobiety i jedna mówi do drugiej "a co to teraz wszyscy w ciąży będą przechodzili". Koleżanka jej wtedy wytłumaczyła, że to taka kasa pokazując oznaczenia. Ona na to "aha aha". (już nie będę się wdawać w socjologiczne refleksje typu, że czasami nie tylko oznaczenie na kasie powinno skłaniać do przepuszczenia kogoś, ale i dobre wychowanie i kultura osobista).
Ale to jeszcze nic - za tymi Paniami stoi Pani z dwiema córkami (10 i 12, 10 i 11 lat - w tych rejonach) i mówi, że jest uprzywilejowana, bo to jest też kasa dla rodzin z dziećmi. Nie przeszkodziło to Pani przepuścić swojej koleżanki z kasy obok przed siebie (była w pełni sprawna, nie była z dziećmi i nie była w ciąży), ale to już szczegół:)
Koniec historii, kurtyna, oklaski...albo płacz jak kto woli...

Postanowiłam sobie, że nie będę się denerwowała na ostatniej wizycie lekarskiej, kiedy to moje dziecko miało puls strasznie wysoki przez moje rozemocjonowanie, także byłam wczoraj oazą spokoju, nie wdałam się w dyskusję, usiadłam na kanapie, a mój luby stanął w kolejce nota bene nie dla uprzywilejowanych i poszło nadzwyczaj szybko.Następnie zjadłam loda z Ikei, udaliśmy się do domu, a teraz patrzę sobie na skręconą szafkę i piję kawę:)
 
reklama
Anirak, to chyba jeden z najczęstszych scenariuszy. Nie ma sensu się denerwować. Oczywiście o ile ma się męża który załatwi co trzeba gdy Ty mogłaś usiąść.
 
Do góry