a ja własnie wróciłam z Krakowa, przenioslam sie tam na trzy dni, bo mieszkanie rodziców puste (pojechali na wycieczke) i tak chciałam trochę odmiany, spacerów w innym miejscu, Michał miał bliżej do pracy..
Tymczasem złapałam jakiś dół koszmarny, cały czwartek przeplakałam, czułam sie jakaś beznadziejna, samotna i nieszczęśliwa i znowu rozpacz, że jestem w ciąży, że nie daje rady.. i cały brzuch mnie bolał
na dodatek wieczorem Ola dostala wysokiej gorączki a przez noc kilka razy wymiotowała, Maks ani na chwile nie chcial być sam i ciągle placz...
później już wiedziałam dlaczego , MA PIERWSZEGO ZĄBKA
Ola placz i ja placząca razem z nimi... Ostatecznie mimo pięknej pogody nie wyszlam ani razu na spacer..
a dziś wcale nie lepiej:-(
ja sobie naprawde nie radze, brakuje mi sił, cierpliwośći i kogoś komu mogłabym się wygadać..
kocham moje dzieci ale to trzecie teraz to naprawde ponad moje siły
Boże czemu??
to już 4 miesiąc a ja nadal nie potrafię się z tym pogodzić
i nie mogę być przez to dobrą matką
bo już mi ciężko Maksa na ręce brać, a on tego potrzebuje!!! ja TEŻ!!
chcialabym być normalna i urodzić trzecie dziecko jak bede na to gotowa a nie teraz!!!
cholernie mi ciężko.........
na dodatek glowa mi pęka a mdłości wcale nie chcą przejść:sick: