"Oszczędzanie" przy dziecku to raczej filozofia. Nie kupuję rzeczy moim zdaniem niepotrzebnych, nie daję sobie wmówić 'potrzeb' przez reklamy.
Używamy pieluch wielorazowych i jak ktoś mówi, że to żadna oszczędność bo trzeba prać, kupować i bla bla to mnie ogarnia pusty śmiech

Widzę jak wyglądają moje rachunki za wodę i elektryczność, wiem ile wydałam na pieluchy, stwierdzam jedno: na pewno jest taniej niż w jednorazówkach (pierwsze dwa miesiące używałam jednorazówek, czasem wpadają mi w ręce hipermarketowe gazetki, więc też mam mgliste pojęcie jakie to koszta).
Ograniczyłam kosmetyki do mydła marsylskiego i oleju kokosowego. Wydatek ok 40 zł (kwota nawet nieco zawyżona) na ok. pół roku. To zdecydowanie najbardziej SŁUŻY skórze mojego dziecka. I jest niedrogo. Jak sobie przypomnę, że kupowałam płyny do kąpieli, mleczka do ciała... A mydła marsylskiego używam też ja, do mycia, do zapierania brudnych ciuszków...
Obiady gotuję sama i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej. Herbatkę robię z dzikiej róży, albo bzu, które sama zbierałam. I to nie oszczędność - ja jestem przekonana o tym, że tak jest zdrowiej. Nikt mnie nie przekona, że herbatka granulowana 99% glukozy jest lepsza dla mojego dziecka. Droższa na pewno. Jedzenie- zwłaszcza kaszki, kasze (nie używam błyskawicznych oprócz płatków jaglanych) kupuję w sklepie ze zdrową żywnością. I to generuje koszta, chociaż jak popatrzę na ceny jedzenia 'specjalnie' dla niemowląt to mi szczęka opada i coś mi mówi, że i tak oszczędzam. 500g kaszki orkiszowej Dr zdrowie kosztuje ok 7-8 zł. Znajdźcie kaszkę dla niemowląt w tej cenie i w tej gramaturze... Od początku tez mała była karmiona moim mlekiem, nie będę tego może komentować, bo to wszyscy wiemy jak wygląda kosztowo.
Kwestia podejścia... Zgrzeszyłabym gdybym powiedziała, że dzieci dużo kosztują... Może się zacznie jak pójdzie do przedszkola