Dziewczyny...ja juz po prostu nie moge z tym karmieniem..
Julka nie chce jesc, zaciska zeby i nie chce. Jeszcze kilka tygodni temu otwierala ladnie buzke na obiadki i kaszke a teraz d.u.p.a. W dodatku nauczyla sie jesc bawiac sie i teraz kazda zabawka nudzi jej sie po kilku sekundach i nie je dopoki nie bedzie innej atrakcji. Koszmar. Sama oczywiscie sobie jestem winna, bo zaczelam te zabawe zeby sokolwiek jadla no a teraz to juz nie jest jedzenie tylko glownie zabawa. Rezultat jest taki, ze siedze z nia po 45 minut na jeden posilek.
Jedyne co jej jeszcze idzie w miare normalnie to sloiczkowy indyk z marchewka oraz banan no i chleb. Podgryza po kawalku herbatnika...a reszte trzeba prawie sila.
Zadnego jajka, kisielem mi wczoraj zygnela (ale ja sama chyba bym go nie zjadla), Co tydzien wylewam moje zupki do zlewu.
Nie mam pojecia jak to bedzie dalej, zwlaszcza ze moja pomoc mi juz za tydzien wyjezdza i zostaje sama, a dzis to we dwie musialysmy ja karmic.
Przeraza mnie to wszystko i wpadam w lekka panike bo przeciez mala kolosem nie jest, wazy jakies 8700 i zalezy mi zeby normalnie jadla.
Zobaczcie same zreszta: