Podpisuje sie pod tym co Napisałyście. Karmienie to ogromna przyjemność, choć początki były trudne, teraz oboje mamy z tego radość. Stale przesuwam termin odstawienia franka od cyca. najpierw chciałam 3 miesiące, potem tak do marca, a teraz widzę, że to nierealne z prostego powodu - on nie toleruje butli. Będę musiała go karmić tak długo, aż nie nauczy się pić z kubka. Idę do pracy 1 września, więc mam jeszcze sporo czasu. Gdybym wiedziała, że laktacja tak mi sie unormuje, że będę mogła małemu dawać tylko rano i wieczorem to karmiłabym nawet dłużej. Zobaczymy.
Wiecie co nawet do tych cholernych fajek tak mnie nie ciągnie i wiem, że tak długo jak będę karmić to nie będę palić, a potem nie wiem bo pracuję w bardzo palącym towarzystwie i okazja na zapalenie zawsze sie znajdzie:-

-

-(
Gubią mnie tylko słodycze na widok których się aż trzęsę jak narkoman i przez to waga utknęła w miejscu po mimo codziennych bardzo intensywnych spacerów (Robię po 8-10 kilometrów). Jestem wściekła na siebie i codziennie soię obiecuję że już nie tknę niczego słodkiego, a jak wchodzę do sklepu to jak w amoku idę do działu ze słodkościami


A teraz z innej beczki - czy jecie szczypiorek, rzodkiewkę i rzeżuchę???
Nie wiem jak mały zareaguje na szczypior bo to w końcu od cebulki???
Chodzi mi o wzdęcia???? Napiszcie coś na ten temat


