Co do obserwacji cyklu wtrącę moje trzy grosze
Termometr zawsze
ten sam, nie ważne jaki (z doświadczenia powiem, że dla mnie wygodniejszy był elektryczny), bo nie tyle liczy sie sama temperatura, co
zmiany jej wartości, a więc czy jeden termometr wykaże tyle, a drugi tyle - to jest bez znaczenia. I oczywiście termometr prywatny, tylko do tego celu!!! Bo miarodajne pomiary są tylko z pochwy (ja początkowo miałam opory i mierzyłam w ustach, ale to bez sensu, bo sie dowiedziałam, że nawet w różnych miejscach jamy ustnej może być różna temp). Chyba nie muszę tu pisać o higienie termometru...
Zawsze pomiary o tej samej godzinie (dopuszczalne godzinne odchylenie), rano, najlepiej przed wstaniem z łóżka.
Czasem może to wydawać sie trudne, ale napisze może jak ja/my to rozwiązaliśmy:
początkowo nie pracowałam, ale żeby mierzyć o tej samej godzinie, to zawsze budzik miałam nastawiony na ta sama godzinę (5 rano, bo mąż wstawał tak do pracy). M podawał mi termometr (w końcu musiał chociaż jakoś uczestniczyć w tych obserwacjach hehe), mierzyłam w pół śnie i tyle. Elektryczny term. dla mnie był lepszy, bo szybciej mierzył i informował o końcu pomiaru, a czasem zdarzało mi się z nim zasnąć...
Trzeba też pamiętać o tym, że na zmiany temperatury mogą wpływać różne czynniki np. alkohol poprzedniego wieczoru.
Wzrost temp. oznacza wzrost poziomu progesteronu, jej spadek - jego spadek, co bezpośrednio wywołuje @ lub poronienie.
Do tego obserwowałam śluz, ale nie wiem, czy mam sie tu rozpisywać na ten temat. Metoda dwuobjawowa jest bardzo skuteczna w planowaniu/lub wręcz odwrotnie ciąży. Jeszcze lepsza jest trójobjawowa, tzn. z obserwacja szyjki macicy, ale dla mnie to było niewykonalne....
Obserwowałam sie tak przez kilka lat, więc chyba mogę sie już wypowiadać na ten temat

a ostatnie miesiące sobie odpuściłam, hehe, bo skoro planowaliśmy, to już mi sie nie chciało tak mechanicznie niczego robić, bardziej spontan, ale dzieki takiej autoobserwcji znam dokładnie swoje cykle.
