reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

KOLEŻANKI BIAŁOSTOCCZANKI

Dzien dobry kochane! I znowu poniedziałek... Strasznie ten czas leci. Wczoraj u mamy bylismy godzinke na grzybach i ..2 reklamowki zajaczków. Odpoczęłam superancko, ale przy okazji okazało się, że kondycja hihi, włąsciwie kondycji to nie mam. Jak się schylałam po grzyba, to jak ciuchcia sapałam. Mąż w końcu powiedział, ze jak trudno dostepny grzyb, lub wiele na raz /a w jednym miejscu 9 znalazłam!/, to on przyjdzie i powycina za mnie. A co do fryzury, to rodzina orzekła, że całkiem fajnie wyglądam. A mężowi nie podobał się sam fakt ścinania, cóż, myslał, że ja dłuugie zachoduję. Trochę za późno się dowiedziałam;) Zobaczycie u Gosika i ocenicie same. Dziś spóbuję je sama ułóżyc i to bedzie chwila prawdy :D

Aha, widziałąm wczoraj moją prawie 4 miesięczną bratanicę, po 2 tygodniach. Jejku jak ona urosła! A jaka fajowa, od razu cały pysio w uśmiechu... Potem przyjechałą jeszcze cioteczna bratowa z 2 letnim synkiem i też sie rozczuliłam. Oby do listopada, będę sie rozczulać nad włąsnym maleństwem:)

Kalinka,
jak Jonatan?
 
reklama
Sto lat Żużaczku
spoźnione ale bardzo szczere
ja umieram drugi dzien a w sumie trzeci
po wyrwaniu 7 boli mnie poł buzi, mam jeszcze opuchnięty policzek, no i cierpie :-[
weekend minął fajnie, wczoraj byliśmy za Muzeum Wsi na wystawie psów nierasowych, było agility, frisbee i było suuuper!!!
 
Napiszę jak było na weselu  :)
Ślub był piękny .... Mały kościółek, skrzypce, najbliższa rodzina ....
Sala weselna nieduża, dwupoziomowa, a na niej zakaz palenia  ;D
Marta obściskiwana i podziwiana, bo wiele osób widziało ją pierwszy raz  :) W końcu ktoś stwierdził, że jest do mnie podobna  ;D Mała pojadła, zapiła butlą herbatki i ruszyła w tany :) Najpierw na krześle, potem jak ciotki zobaczyły, że ona tak się rwie to zaczęło się podawanie z rąk do rąk i zabawa na całego  ;D Jak już się dzidzia utupała, to zasnęła w ramionach tatusia. Wrzuciliśmy ją więc do wózka i spała tak 1,5 godziny. Nie przeszkadzała jej muzyka i dzikie wrzaski gości. Jak niunia kimała, to rodzice ruszyli w tany. Obowiązkowy taniec z młodą parą, kilka toastów, coś na ząb. Marta po przebudzeniu nie chciała już wracać na salę, miała już dość imprezy. Ja w zasadzie też. Mąż zawiózł nas do domku :) O 22.30 wesele dla nas się skończyło, ale zaliczam je do udanych. Mąż pojechał sobie pobalować i dobrze się bawił. Wrócił koło 4 nad ranem.
Fajnie, że już po zamieszaniu. Zaliczam imprezę to całkiem udanych.
Jeden mały minus.... Jakiś wujaszek zapytał mnie po co zabraliśmy małą  :-[ A co go to obchodzi ??!!??!! Chciałam to zabrałam, nie jego zas...y interes  ;D
 
No to dzisiaj Wam opowiem jak to moje dzieci wczoraj na obiedzie u moich rodziców omało niedoprowadziły dziadka (mojego tatę) do zawału.
O 15 byliśmy już w sumie po obiedzie. Patryk chodził sobie w chodziku po chałupie Iza bawia się piłką a karol z dziadkie oglądali w tv rowerzystów (nie mam pojęcia o co tam chodziło) w pewnym momencie Patryk podlazł do regału i ściągnął na podłoge wielki kryształ (ze 100 razy tłumaczyłam mamie że takie rzeczy nie mogą stac w zasięgu ręki dzieci bo będzie nieszczęście) Waza (bo była to waza rozbiła sie w mak uszkodziła podłogę bo ważyła chyba z 5 kg przestraszyła przy tym Patryka. Pozbieralismy szkło odkurzyłam mieszkanie i poszłam z mamą zaznaczyc jak ma mi skrócic spodnie. DOsłownie nie minęło 5 min jak słysze dziadka (Karol w tym czasie poszedł do kuchni wypic kawe) jak krzyczy na Izę żeby czegos nieciągnęła i .................... łomot. Wbiegam do pokoju Iza płacze z buzi leci jej krew przy paluszku na nóżce podarte rajstopki krew się leje. Moja mama mieszka w muzeum(ja tak to określam bo w dużym pokoju na regałach poustawiała kryształy i jakies ozdoby typu laleczki pieski kurki i inne badziewie.....możecie sobie wyobrazic. Częśc tych rzeczy dała wczoraj Izie do zabawy a Izulka zrozumiała ze moze się bawic tymi zabawkami no i górnej półki chciała sobie ściągnąc jakiegos krasnoludka za krasnoludkiem stał ............. kryształ a cała pólka była umocowana do regału w beznadziejny sposób - leżała na takich małych niby to gwoździkach czy pineskach więc jak Iza oparła się rączką na niej to ona się przechyliła i cała jej zawartosc zleciała na podłoge. Dzięki Bogu na podłogę a nie na Izę bo nie mam pojęcia co by było to ***** ważyło też ze 3-4 kg. Odpryski szkła udeżyly ją w paluszek u nóżki i w buzie (tutaj musiałam kawałek szkła wyjąc bo był wbity. Od razu pojechalismy do domu widzac jak na nas patrza dziadkowie. Dzisiaj do mamay dzwonie pytając jak sie czują i czy juz przeboleli straty a ona mi na to ze tata bardzo to odchorował ze podłoga jest wbita od udezenia i że tak to jest jak rodzice niepilnuja dzieci. Szkoda słów. Iza dzisiaj jak wstała to zaczęła płakac że nie chce jechac do dziadków i jak jej powiedziałam ze do dziadków nie jedziemy tylko idziemy do przedszkola to się uspokoiła i poszła w podskokach do dzieci.
Powiedzcie mi co ja mam z tym wszystkim zrobic jak sie zachowac jak ich zobacze(rodziców) co im powiedziec. A moze poprostu niejezdzic tam co tydzien skoro mama woli muzeum w domu niz wnuki. Miałam jej za złe że pomimo iz chodzi do pracy na umowe o dzieło i pół miesiąca nie ma co robic w firmie nie chce nawet jednego dnia w miesiącu przyjśc i ich popilowac żebym odpoczęła to jeszcze taka historia wynikła. Chce mi sie wyc ze złosci ze mam takich rodziców. A może nie mam racji??????????? Powiedzcie jakby co to jeszcze przemyślę całą sytuację z Waszego punktu widzenia.
 
No no no Agak faktycznie horrorek ....
Ja powiem tak....
Moi rodzice też mieszkają w muzeum  ;D Ale jak zapadam tam z Tuśką, to od razu zaznaczam, że nie odpowiadam za to co jest w zasięgu jej łapek i jak na czymś im zależy to schować proszę  ;D Ale generalnie jest tak, że staram się jej tłumaczyć znaczenie słowa "nie" i że jak coś nie jest zabawką to tego brać nie wolno. Głupio Twoja mama zrobiła, że pozwoliła Izie wybiórczo bawić się niektórymi rzeczami, bo niby skąd mała miała wiedzieć co wolno wziąć a czego nie. Zadziwiają mnie dziadkowie, którzy już zapomnieli jakie są małe dzieci ....
Agak rodziców się nie wybiera, mogłaś mieć gorszych  :p Daj sobie i rodzicom trochę czasu na przemyślenie tej sytuacji .....
 
Agak przykro mi ze tak się stało...
Moze faktycznie odpuścic jezdzenie do nich az sami zatęsknią do wnucząt ::)
 
agak ja bym sie totalnie zapienila na dziadków. Dla mnie zawsze ludź najwazniejszy. Bibelotów do trumny nie zabiorę. jak mozna mowic o podlodze jesli Iza się skaleczyła. To oni powinni zadzwonic i spytac jak sie dzieci czuja. WWWwwrrrrrrrrrrrr. U moich tesciow tez jest muzeum ale dla nich wnuki najwazniejsze - nawet jak ten starszy cos zbroi to trudno.
 
Podpisuję, że obiema rękami CZŁOWIEK NAJWAŻNIEJSZY. A poza tym to chyb w takiej wizycie chodzi o to, żeby pobyć z wnukami, a nie żeby rodzice sie tylko nimi zajmowali. Ja też mialam podobne doświadczenia i takie osoby zapraszam do siebie - przynajmniej sie nie martwię, że coś upadnie, a z innymi kontaktuje sie... telefonicznie. Bezpieczeństwo gwarantowane.
Ale tutaj to rodzice... Ja bym odczekała, jak im przejdzie i przeszła do porządku dziennego nad wydarzeniami.
dużo pogody ducha Ci zycze i mądrości dziadkom w przemysleniach nad zaistniałymi wydarzeniami.
 
reklama

Ja bym pewnie przez jakiś czas odpuściła wizyty i czekała na refleksję ze strony rodziców, ale trudno mi powiedzieć, bo to wszystko jeszcze przede mną. Jak narazie to moja mama ciągle tylko ubiera Zosieńkę("bo przecież jej za zimno") a ja rozbieram, bo i tak ma potówki tu i tam :) , ale jak jestem stanowcza to kończy się tylko na gadaniu. A niech chociaż sobie pogada, będzie jej lżej ;)
Zofiówka dzisiaj mnie lekko zmaltretowała trzygodzinnym marudzeniem i teraz odsypia :) Fajna dziś pogoda. Pozdrowionka!
 
Do góry