Aniiii ja na twoim miejscu nie dałabym sie zwariować, moja koleżanka ma synka z kwietnia 2006 i też ja wysłali do neurologa bo głowy nie trzymał i wogóle, bolesne ćwiczenia(metodą Vojty rehabilituje sie dzieci z porazeniem mózgowym)godziny na rehabilitacji i nie było żadnych efektów, w koncu przestała tam chodzić bo tylko kupa nerwów i nic więcej, a mały w koncu sam zaczął i głowe podnosić. Zmieniła pediatre i ta jej powiedziała ze czasami zbyt pochopnie kieruje sie dzieci na rehabilitacje, że czesto same idą swoim torem rozwoju, a te tabelki co umie co nie tylko stresuja rodziców.Kazała im sie duzo przytulać i masować małego raz cieopłą oliwką delikatnie raz troche mocniejsze ucisniecia ale wszystko w formie zabawy turlac kazała małego raz na jeden raz na drugi boczek i przytrzymywać go w tej pozycji. Tak jaby pokazywać mu jak ma przebiegac dany ruch. W tej chwili mały chodzi, siedział jak miał 6,5 m-cai wszystko jest super. Idż do tego neurologa bo jak kazał lekarz to pojsc trzeba, ale przeciez taka zabawa z dzieckiem nie jest w stanie mu zaszkodzic, na konkretne metody jest czas. Z reszta metoda Vojty jest metoda usprawniajaca dzieciraczej niepełnosprawne, poza tym jeszcze jeden mój znajomy tez żle wspomina te cwiczenia dziecko płakało i tez przestali je stosowac a mala sie dobrze rozwijala. Moim zdaniem troche naduzywaja tego Vojte jest tyle innych metod.Aniii nie martw sie moze Lila jest poprostu leniuszkiem:-)
a i jeszcze cos ja w szpitalu dostalam plyte o tym jak masowac niemowleta, jak bys chciala to ci wysle