Lilia właśnie czekam i czekam i czekam na wynik. To fakt ,że 10 dzień roboczy od pobrania mija w czwartek, bo wg ich tabelki tyle się czeka , ale ostatnio miałam po 7 dniach, więc zamęczam panią w laborze codziennymi wizytami 
A mam jeszce pytanie do Ciebie. Jak to było u Was, bo też w rządówce jesteście i to w tej samej klinice. Czy Twój mąż podczas wizyty kwalifikacyjnej coś podpisywał? Bo mój tylko składał autograf przy wizycie rejestracyjnej.
Powiedziano nam ,że musi być na kwalifikacyjnej. Więc specjalnie brał urlop , a w klinice okazało się , że żadne z nas nic nie podpisywało
Lekarka tylko przejrzała kartotekę , coś tam wpisywała i zaznaczała i powiedziała ,że mamy kwalifikację . Dostałam antyki i tyle. Wyszło na to ,że mogłabym przyjechać sama. Teraz zamartwiam się ,że jak pojadę na wizytę podczas antyków 25 go , to będzie klapa , bo powiedzą ,że mąż nic nie podpisywał
Już kombinuję , aby w razie czego mógł ze mną jechać , ale może być ciężko , ponieważ dopiero co zaczął tam pracę .
Olusia to jest wymaz z szyjki macicy. Więc raczej ciężko samej pobrać. Koszt to 120 zł metodą PCR. Jest jeszcze wymaz zwykłą metodą , albo z krwi . Jednak moja lekarka nie ufa tamtym metodą. Ponoć często ta zwykła albo z krwi wychodzi negatywna , a mimo to PCR -owa dodatnia. Wynika to z tego ,że tylko PCR wykrywa gen ureaplasmy , a reszta pokazuje tylko czy są drobnoustroje.
PCR robi się prywatnie , nie jest refundowany. Ale jak się okazało później ja mogłam mieć free , bo mąż ma w pracy wykupione dla nas dodatkowe ubezpieczenie, w którym ureaplasma pcr jest w pakiecie. Ale cóz nie ma co płakać na rozlanym mlekiem. Mam nadzieję, że gratisowe badanie nie będzie już potrzebne :-)

A mam jeszce pytanie do Ciebie. Jak to było u Was, bo też w rządówce jesteście i to w tej samej klinice. Czy Twój mąż podczas wizyty kwalifikacyjnej coś podpisywał? Bo mój tylko składał autograf przy wizycie rejestracyjnej.
Powiedziano nam ,że musi być na kwalifikacyjnej. Więc specjalnie brał urlop , a w klinice okazało się , że żadne z nas nic nie podpisywało
Lekarka tylko przejrzała kartotekę , coś tam wpisywała i zaznaczała i powiedziała ,że mamy kwalifikację . Dostałam antyki i tyle. Wyszło na to ,że mogłabym przyjechać sama. Teraz zamartwiam się ,że jak pojadę na wizytę podczas antyków 25 go , to będzie klapa , bo powiedzą ,że mąż nic nie podpisywał
Już kombinuję , aby w razie czego mógł ze mną jechać , ale może być ciężko , ponieważ dopiero co zaczął tam pracę . Olusia to jest wymaz z szyjki macicy. Więc raczej ciężko samej pobrać. Koszt to 120 zł metodą PCR. Jest jeszcze wymaz zwykłą metodą , albo z krwi . Jednak moja lekarka nie ufa tamtym metodą. Ponoć często ta zwykła albo z krwi wychodzi negatywna , a mimo to PCR -owa dodatnia. Wynika to z tego ,że tylko PCR wykrywa gen ureaplasmy , a reszta pokazuje tylko czy są drobnoustroje.
PCR robi się prywatnie , nie jest refundowany. Ale jak się okazało później ja mogłam mieć free , bo mąż ma w pracy wykupione dla nas dodatkowe ubezpieczenie, w którym ureaplasma pcr jest w pakiecie. Ale cóz nie ma co płakać na rozlanym mlekiem. Mam nadzieję, że gratisowe badanie nie będzie już potrzebne :-)

