Bunka pewnie kazda z nas sie boi na kazdym etapie od diagnozy po leczenie, punkcje, transfer, potem strach czy się lokator nie rozmysli i nie opusci domku zbyt wczesnie czy aby na pewno urodzi sie zdrowy, a jak juz jest to znów tysiąć zmartwień sama wiesz bo masz cudaczka...
Staraj sie myśli skierowac na cos pozytywnego, zajmi sie czymś zwłaszcza noc przed transferem powinna byc spokojna no i poranek a po transferku żadnych głupich mysli a same pozytywne, że będzie ok itd no grunt to pozytywne nastawienie a nie myślenie typu co my zrobimy jak sie nie uda, nie mamy przeciez pieniędzy na in vitro itd.
wiem że jest ciężko, ale da się to zrobić... ja czekam na wizytę w sobotę i tez sie boję, ale staram sie nie mysleć o tym za często a tak czas sobie zorganizować, by dzień za dniem szybko mijał i nawet nie mam planu b na wrazie nieudanego in vitro czy planów na ciążę poprostu zyje z wizyty do wizyty a co ma byc to będzie szkoda zycia na głupie mysli i zamartwianie się... jak zarodeczki maja sie podzielic to sie podziela jak trza a jak pisany im inny los to już nic nie poradzimy i niczyja tu wina...
będzie git u was no musi być nie ma innej opcji...