reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Legionowo i okolice

reklama
AniuSz jasne,że fajnie powspominać :) ja mam termin na 10 lipca,ale czuję,że urodze wczesniej,tym bardziej ,że jestem zagrożona porodem przedwczesnym i mam założony pessar...Także pewnie do końca czerwca się rozdwoję ;)
 
Czesc!Ja tez miałam ciąże zagrożona i założony szew na szyjke ale urodziłam zgodnie z przewidywaniami wiec może i u ciebie Olu bedzie wszystko dobrze :) co tam u was słychać?Woloszki sie nie odzywa chyba trafiła do szpitala :laugh: a my musimy chyba zmienić plany długiego spacerku bo ta pogoda coś taka ::)
 
Witam kochane!
Ja na chwilkę :) Odsyłam was do wątku na "kwietniówkach", gdzie jest informacja o córeczce Woloszki:
https://www.babyboom.pl/forum/index.php/topic,7644.0.html
Malutka urodziła się właśnie 19.04 o 09.45 przez cc. Więcej opisuje tatuś.
Poza tym serdecznie witam wszystkie nowe aktualne i przyszłe mamusie :) Widzę, że się tu trochę działo podczas mojej nieobecności.
Ściskam i milych spacerków życzę.
W wolnej chwili obiecuję napisać więcej.
 
ale fajnie ze towarzystwo się porozdwajało..Olu ja zapraszam do lipcowych mam 2005 zobaczysz co Cie za rok czeka :) a swoją drogą to znów Was podglądałam i Olu wyglądasz kwitnąco :)
Witam nową koleżanke :) :)
 
dla nowych i troche juz doświadczonych mam, myśle ze to opowiadanie doskonale wyraża to co przeżywamy--prawda??


Czas mojej przyjaciółki szybko ucieka. Siedzimy przy lunchu, kiedy jakby
mimochodem wspomina o tym, że myśli z mężem o "założeniu prawdziwej rodziny".
Naprawdę chce mi powiedzieć, że jej biologiczny zegar rozpoczął już swoje
końcowe odliczanie, toteż musi poważnie rozpatrzyć perspektywę macierzyństwa.
- Przeprowadzamy sondę - mówi półżartem. - Sądzisz, że powinniśmy zdecydować
się na dziecko?
- To odmieni twoje życie - odpowiadam ostrożnie, zachowując naturalny ton.
- Wiem - mówi. - Żadnego wylegiwania się do późna w soboty, żadnych nie
planowanych wypadów...
Ale ja nie to miałam na myśli. Patrzę na przyjaciółkę i zastanawiam się, co
jej powiedzieć.
Chciałabym przekazać jej rzeczy, o których nigdy nie dowie się w szkole
rodzenia. Chciałabym opowiedzieć jej o tym, że po porodzie rany fizyczne
prędko się zagoją, ale pozostanie pewna uczuciowa rana, która jest tak
wrażliwa, że na zawsze uczyni ją kruchą.
Rozważam, czy aby nie przestrzec jej, że już nigdy nie przeczyta gazety bez
zapytania: "A co, jeśli to byłoby moje dziecko?" Że każdy wypadek samolotowy,
każdy pożar będzie ją prześladował. Że kiedy zobaczy zdjęcia głodujących
dzieci, będzie zastanawiała się, czy istnieje coś gorszego od patrzenia, jak
umiera twoje dziecko.
Spoglądam na jej wymalowane paznokcie i stylowy kostium i rozmyślam o tym, że
bez względu na to, jak bardzo jest dystyngowana, zostanie matką zredukuje ją
do poziomu niedźwiedzicy, która ochrania swoje młode. Że nagły okrzyk: "Mamo!"
sprawi, iż bez chwili zwłoki porzuci suflet czy swój ulubiony kryształ.
Czuję, że powinnam ją ostrzec, że niezależnie od tego, ile lat poświęciła
swojej karierze, macierzyństwo zawodowo ją wykolei. Może znaleźć kogoś do
opieki nad dzieckiem, ale któregoś dnia będzie spieszyła się na ważne
spotkanie w interesach i przypomni sobie słodki zapach swojego dzieciątka.
Będzie musiała użyć wszystkich swoich sił, by powstrzymać się od wrócenia
biegiem do domu, żeby przekonać się, czy aby nic złego nie przytrafiło się jej
dziecku.
Pragnę, by moja przyjaciółka wiedziała, że codzienne decyzje nie będą już dla
niej rutyną. Że postanowienie pięciolatka, by w McDonaldzie wejść do męskiej
toalety, a nie do damskiej, stanie się olbrzymim dylematem. Że właśnie tam,
pośród trzasku tac i krzyku dzieci, ważyć się będzie samodzielność i tożsamość
płciowa jej synka i jej niepokój przed jakimś dewiantem seksualnym, który może
czaić się w łazience. Chociaż w pracy z łatwością może przychodzić jej
podejmowanie decyzji, jako matka wciąż będzie miała wątpliwości.
Patrzę na moją atrakcyjną przyjaciółkę i chcę zapewnić ją, że w końcu zrzuci
kilogramy swojej ciąży, ale potem zawsze już będzie czuła się inaczej. Że jej
życie, które teraz tak wiele dla niej znaczy, po porodzie stanie się mało
ważne. Że bez wahania poświęci je w każdej chwili, by ratować swoje potomstwo,
ale zarazem zapragnie żyć kilka lat dłużej - nie, żeby zrealizować własne
plany, ale żeby patrzeć, jak jej dziecko osiąga swoje marzenia. Chcę, by
wiedziała, że blizny po cesarskim cięciu czy błyszczące rozstępy staną się dla
niej odznakami honoru.
Jej stosunki z mężem także ulegną zmianie, ale nie w taki sposób, w jaki o tym
teraz myśli. Chciałabym, by pojęła, że o wiele bardziej można kochać
mężczyznę,który nigdy nie waha się poświęcić czasu, żeby zaopiekować się
dzidziusiem czy pobaraszkować ze swoim synkiem lub córeczką. Myślę, że powinna
wiedzieć, iż pokocha swojego męża z powodów, które będą dalekie od
romantycznych.
Pragnę, by wyczuła więź, jaka połączy ją z kobietami z przeszłości, które
desperacko starały się powstrzymać wojny, przesądy czy jazdę po pijanemu. Mam
nadzieję, że zrozumie, dlaczego o większości spraw potrafię myśleć
racjonalnie, ale kiedy rozmawiam na temat zagrożenia wojną nuklearną
przyszłości moich dzieci, staję się chwilowo niepoczytalna.
Chcę opisać jej zachwyt, jaki sprawia widok dziecka, które uczy się odbijać
piłkę baseballową. Chcę uchwycić dla niej dźwięczny śmiech dziecka, które po
raz pierwszy dotyka miękkiego futerka psa. Chcę, by posmakowała radości, która
jest tak prawdziwa, że aż boli.
Zagadkowe spojrzenie mojej przyjaciółki sprawia, iż dociera do mnie, że łzy
stanęły mi w oczach.
- Nigdy tego nie pożałujesz - mówię w końcu.
Potem wyciągam rękę nad stołem, ściskam jej dłoń i odmawiam cichą modlitwę za
nią, za siebie i za te wszystkie zwykłe, śmiertelne kobiety, które bohatersko
pokonują przeszkody na drodze do tego najświętszego z powołań.

opowiadanie Dale Hanson Bourke
 
Witam panie!Jak minął dzionek?My jednak zaliczyłyśmy spacerek razem z Kropkiem,Asią i Majeczką :) no i w przyszłym tygodniu robimy powtórke.Mam nadzieje że do nas dołączycie.Moja mała właśnie usnęłą wiec mam chwilke dla siebie i ide oglądnąć Harrego Pottera.Miłego wieczorku!
 
No musze napisać sprostowanie-Kamilka jednak nie usnęła tylko mnie oszukiwała a powód chyba taki że dziś zawisła nad jej łóżeczkiem karuzela i tak jej sie misie spodobały że aż wzdychała z zachwytu ;) ale przepłaciła to bólem brzuszka-chyba z wrażenia.
 
reklama
Aniu,cudowne opowiadanie,aż łzy mi się zakręciły w oku...lui ja tylo na chwilkę wpadam,jestem tylko w weekendy w Legionowie i to tez nie zawsze ale fajnie zobaczyć co u was słychać!
Woloszki,OGROMNE GRATULACJE CURUNI!!!!!!!!!
 
Do góry