A u nas to roznie,tzn wszystko byloby git,bo K i malego przewinie i przebierze,poodbija, pogada (co z reszta Macius uwielbia i sie do niego non stop usmiecha i piszczy radosnie,zwlaszcza jak tata wraca z pracy),razem kapiemy,razem na zakupy jezdzimy,no chyba,ze ja w ramach spaceru codziennie na biezaca na zakupy latam.Ogolnie jest spoko,ale ze sprzataniem juz gorzej

,a juz najbardziej mnie wkurza,ze jeszcze po min musze sprzatac,nie wspomne o myciu naczyn

Denerwuje mnie to strasznie,ze ja posprzatam,a on zaraz cos wyjmie i na miejsce nie odlozy,a jego rzeczy wyprane i zebrane z suszenia potrafia tydzien lezec zanim je schowa,a to i tak sie musze nagadac,wiec czasami sama to za niego robie,bo juz to mniej wysilku i nerwow mnie kosztuje,ale zebym pozniej na tym jeszcze gorzej nie wyszla

No ale nikt nie jest idealny ,a nie chce az tak narzekac,bo najgorzej nie jest.