kaja, nie przejmuj się
Tak to bywa z chłopami. Ich nie da się zmienić, można co najwyżej przyzwyczaić do ich wad i nauczyć się ignorować. Macie teraz trudny okres. Nowe obowiązki (od których facet zwykle się miga), twoje niewyspanie, zmęczenie. On też panikuje. Musi się wyzbyć kawalerskich nawyków, trzeba więcej kasy itp.
Ja też zaraz po urodzeniu Pysia niemal się rozwiodłam, a teraz mimo masy problemów jest git i śmieje się z tego co wtedy wydawało mi się nie do przeżycia.
To tyle z morałów.
Znalazłam sobie piątkowy sposób na leniuchowanie. Mały śpi, starszego odebrała babcia a ja umyłam podłogę, wlazłam na kanapę i siedzę bo przecież nie mogę zostawić śladów

.
A z straszno-śmiesznych rzeczy. Teściowa dzisiaj zgubiła mi starszego syna

.
Odebrała go z przedszkola i po drodze do niej do domu wpadli do sklepu, takiego super-samu. Młody chciał obejrzeć róże w kwiaciarni naprzeciwko kas i babcia powiedziała, że pójdą tam po zrobieniu zakupów. No i kiedy babcia płaciła, młody się urwał i poszedł w tamtym kierunku. Babcia rozgląda się a tu Pysia niet

Panika, przerażenie (teściowa jest panikara), babcia do kwiaciarni a wnusia tam nie ma. Babcia szuka, rozgląda się a tu dalej nie ma. A w dodatku babcia zostawiła komórkę i nie wie co robić. Po jakimś czasie panikowania pożyczyła komórkę i dzwoni do domu w którym byla pra- babcia (hehe babcia jest b. wolna wyobrażam sobie co babcia przeżyła przez te długie chwile nim podeszła do telefonu). No i Pysiu była w domu. Biedny poszedł popatrzeć na kwiatki a potem nie mógł trafić/ nie zauważyl babci więc stwierdził że idzie do domu. Na szczęście to nie daleko, jakieś 400 m. Przelazł przez uliczkę, zadzwonił domofonem i wjechał windą a potem siedział i czekał na babcie tuląc misia. Mimo niepokoju o "co by było gdyby" jestem zadowolona, żę dał sobie radę. No ale tłumaczenia będzie dzisiaj sporo.
I pomyśleć, że ja sama w tym wieku latałam wszędzie. Chyba trochę sie teraz przesadza z tym chuchaniem i dmuchaniem.