Mondzi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Listopad 2005
- Postów
- 1 961
Bea, trzymam kciuki za Zainab. A Wam życzę dużo siły i optymizmu.
No i cóż. Jak czytam o takich poważniejszych chorobach, to potencjalne przeziębienie moich dzieci staje się mniej ważne. A ta refleksja stąd, że właśnie M wraca z Poznania, z tragów, przeziębiony i jestem na niego okrutnie zła, bo ja chucham i dmucham, do tej Wisły nie pojechaliśmy, do Poznania też nie, żeby dzieci były zdrowe i całe moje starania mogą dać w łeb z powodu jego głupoty (oszczędza na ogrzewaniu w lokalu

). No nic. Ma przygotowany materac w salonie, a jutro z rana idzie do biura i pozwolenie na powrót do domu dostanie jak dzieci zasną. W jego życiu ich choroba nic nie zmienia, a ja siedzę sama jak pies.
Dobra, nie smęcę.
Tak plus minus poczytałam, co u Was, ale nie mam dzisiaj zupełnie weny na pisanie czegokolwiek. Wypyskowałam siostrze i kumpeli co myślę o umawianiu się z nimi na spacer - dostosowuję się do jednej i drugiej, a w efekcie i tak wychodzę sama i to jak już się robi chłodno. Ogólnie coś nie mam formy. Myślałam, że jak zdam to prawko, to będę wolniejsza, a tu dupa, bo sama na razie się boję, a żeby jechać z M, to trzeba by dzieci zostawiać, a chwilowo nie ma komu.
Śpijcie spokojnie. Ja też się kładę, bo M pewnie nie długo z tego Poznania przyjedzie i jeszcze z nim się pokłócę.
No i cóż. Jak czytam o takich poważniejszych chorobach, to potencjalne przeziębienie moich dzieci staje się mniej ważne. A ta refleksja stąd, że właśnie M wraca z Poznania, z tragów, przeziębiony i jestem na niego okrutnie zła, bo ja chucham i dmucham, do tej Wisły nie pojechaliśmy, do Poznania też nie, żeby dzieci były zdrowe i całe moje starania mogą dać w łeb z powodu jego głupoty (oszczędza na ogrzewaniu w lokalu


). No nic. Ma przygotowany materac w salonie, a jutro z rana idzie do biura i pozwolenie na powrót do domu dostanie jak dzieci zasną. W jego życiu ich choroba nic nie zmienia, a ja siedzę sama jak pies. Dobra, nie smęcę.
Tak plus minus poczytałam, co u Was, ale nie mam dzisiaj zupełnie weny na pisanie czegokolwiek. Wypyskowałam siostrze i kumpeli co myślę o umawianiu się z nimi na spacer - dostosowuję się do jednej i drugiej, a w efekcie i tak wychodzę sama i to jak już się robi chłodno. Ogólnie coś nie mam formy. Myślałam, że jak zdam to prawko, to będę wolniejsza, a tu dupa, bo sama na razie się boję, a żeby jechać z M, to trzeba by dzieci zostawiać, a chwilowo nie ma komu.
Śpijcie spokojnie. Ja też się kładę, bo M pewnie nie długo z tego Poznania przyjedzie i jeszcze z nim się pokłócę.
:-) ja nigdy nie byłam i kompletnie mnie to nie interesuje...
rano znów 36 stopni, poszła do żłobka, ale odebrałam ją już około 14:00 bo pielęgniarka zadzwoniła że znów gorączka, miała znów około 38,5 stopnia. Nic jej nie dawałam na zbicie, do wieczora gorączka znikneła, w nocy też spokój, miałam do pracy nie iść dziś i jutro, ale rano wstała bez gorączki, zadowolona i uśmiechnieta ,więc do żłobka poszła. No i dziś bez gorączki cały dzień.....Kurcze, nie wiem co to moze być ,kaszlu nie ma, z nosa 2 tydzień nic nie cieknie ( co jest wielkim sukcesem bo od początku września wciąż chodziła z katarem), zęby jakieś idą, no ale żeby aż do ponad 39 stopni temp przy zebach
:-(
pożyjemy - zobaczymy

...mam nadzieję;-) bo wiecie jak to z chlopami po sklepach

juz zaczynam byc obojetna, bo nerwy puszczaja i chyba na nerwice zapadne,jak bede sie przejmowac wiec zaprogramowalam sie na obojetnosc do konca grudnia; a jak tak dalej pojdzie to sama nie wiem :-(