Hej,
wsuwamy śniadanie, potem trochę ogarniemy domek, o 12 przyjeżdża po nas mama i jedziemy do niej. Piccolo już się chłodzi

Muszę tylko jeszcze upiec schab i rozmrozić kapuśniaczki...wędlinki już się ładnie rozmroziły.
Dziewczyny marudzą od rana jedna przez drugą, z A od wczoraj jestem na wojennej ścieżce. Wczoraj tak się na niego zdenerwowałam, że dostałam @ kilka dni za szybko. Ale już nie chce mi się na ten temat pisać.
Aaaa i dostałam smsa od sklepu że buty mi naprawią... i teraz będę chodzić i zastanawiać się czy drugi obcas zaraz nie odpadnie
edit. zapomniałam dodać że jak dobrze pójdzie to w połowie stycznia zamieszka u nas ktoś jeszcze ;-) kot mojej teściowej. Po jej śmierci nie ma się kto nim zająć i już nie mogę patrzeć jak ten marnieje z dnia na dzień. Jest połowę chudszy niż był, a podobno go karmią normalnie

łazi bo łazi, co chwilę wraca porządnie pogryziony i podrapany, jest wysterylizowany więc nie za bardzo nadaje się na bójki z kolegami;-)
W porozumieniu z naszą pani weterynarz najpierw musimy odnowić szczepienia naszego, potem odrobaczyć Misia, zaszczepić po kilku dniach i po kolejnych 14 będzie mógł do nas zawitać. Jest pięknym, białym kocurem :-)
Jedyne czego się boję to reakcji naszego, pocieszam się że obaj nie posiadają jajek więc też będą ciut spokojniejsi;-) No i zastanawiam się czy będę mogła mu w miarę "zaufać" jeśli chodzi o dzieci. W sumie zna nas, zna Asię, ale zawsze był to kot wychodzący więc więcej go nie było niż był.