A u nas dziś ksiądz z kolędą w końcu, chałupę muszę posprzątać, a nie chce mi się okrutnie, po tej imprezie urodzinowej mam lenia jakiegoś
A tak chciałam się w końcu za Harrego wziąć:-(
u nas też był w grudniu ;-) na dodatek niespodziewanie ;-)bo akurat jak mówił że będzie chodzić to my nie byliśmy w kościele
zadzwonili do drzwi czy "przyjmujemy księdza" a mój tata "tak a kiedy ";-) a oni "za chwile"
a moja mama w łóżku w piżamie z gorączką wszyscy chorzy na grypę i odmówiliśmy 
, chałupę muszę posprzątać, a nie chce mi się okrutnie, po tej imprezie urodzinowej mam lenia jakiegoś

, nie było mnie przez weekend bo byliśmy we Wrocławiu u mojej koleżanki - to pierwsza taka dłuzsza trasa Zosi..myslałam ze pojedziemy około 3,4 godzin...ale szybciutko zajechalismy bo tylko w 2 godzinki, Zosia była grzeczniutka przez te dni...jakby dziecka nie było, jednak po powrocie musiała nadrobić zaległości i szalała tak że narobiła mi tylko szkód 