reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Macie czasami dosyć?

Ja mam czasami naprawde dosyc..szczegolnie kiedy jestem sama w domu z moja mala terrorystka- nie moge na chwile wyjsc z pokoju bo od razu zaczyna plakac, jest strasznie ruchliwa i wszystko jej sie szybko nudzi..lezaczek-juz nie jest atrakcyjny,hustawka-tylko kiedy stoje niedaleko albo ma cos (przynajmniej kilka rzczy na raz do zabawy)..juz czasami nie mam pomyslow jak ja zabawiac
Jesli chodzi o noce to budzi sie 1 lub 2 razy zalezy o ktorej pojdzie spac ale zawsze ma jakis budzik o 7 rano..i pozniej juz nie ma mowy o drzemce..
No i ten nieszczesny wozek,teraz wychodze (do sklepu) w nosidelku (na szyje) bo tylko wtedy widzi swiat i jest ok,a w wozku masakra..
Mam jeszcze tylko marzenie zeby zaczela sama zaspiac bo wazy juz ok. 8 kg i rece mi odpadaja..
takze nie jestes(-cie) same ..glowa do gory ;-) ..moze byc juz tylko lepiej
pozdrawiam Wszystkie Mamy Urwisow!!:-)
 
reklama
AGA, nie będę oryginalna- jakbyś pisała o mnie ;)
Zresztą możesz zobaczyć mój pierwszy wątek tutaj- założony gdy mała miała mniej więcej tyle co twoje dziecko. Podobna załamka :)
https://www.babyboom.pl/forum/niemowlaki-f16/zasypianie-po-raz-n-ty-10783/

A teraz ma 2 miesiące i już nie mam nigdy dość- zwyczajnie wyuczasz się pewnych schematów, zwyczajnie "wyczuwasz" i "przewidujesz" pewne sprawy. Mam czas się nią cieszyć!
Od cyca małą oderwałam definitywnie i to był wielki krok do przodu. Za smoczkiem absolutnie nie przepada, ale daję jej go uparcie bo sama smokiem być nie chcę (i nie mogę). Czasem ssie, czasem wypluwa- a ja znowu wkłądam. I tak jakoś idzie do przodu :) Próbuj.
A jesli chodzi o odkładanie, to serio było tak że przy cycu odpływała, dała się podnieść, zanieść NAD łóżko, i jak juz ją kładłam to od razy ryk! I żadne podstępy tutaj nie pomogły! Obojętnie czy czekałam 1min czy 30min od zaśnięcia- faza snu nie grała roli. Nawet probowlismy ją usypiac przy cycu na takiej poduszce płaskiej i potem razem z tą poduchą przenieść- porażka czyli RYK :)
Wyjścia były 2- albo to tolerujesz albo z tym walczysz :) Tolerować nie mogłam bo mieszkając na 45m2 nie da się akceptować tego ze dziecko spi porzucone akurat tam gdzie je nakarmiłam (czytaj MOJE łóżko bądż kanapa w pokoju goscinnym; bo karmię na leżąco). Wszędzie "zawadzała"... No i w ruch poszła książka Tracy Hogg. Tyle że jak ktoś słusznie zauważył, nie mozna jej metody stosować w 100% bo dzieci młodsze niz 6 miechów nie dają się tak zwyczajnie uspokoić (moje tylko cycem). WIęc przydał się smoczek. I od miesiąca prawie jest już tak że karmię, potem się bawimy (jak miała miesiąc to zabawa po 15-20min ją meczyła, a teraz jest to 40-45 min) i na koniec usypiamy. Ona nie ziewa tj w książce Tracy- jej zmęczenie objawia się tym ze juz nic się jej nie podoba:) Grzechotki są be, "rozmawiać" z zabawakmi nie chce, lezenie na brzuszku jest fuj, mata edykacyjna do bani a leżaczek powoduje histeryczny płacz:) Jak już noszenie na rękach też powoduje marudzenie, a zegarek pokazuje ze faktycznie te ok. 40 min minęło, to wiem ze ona chce zwyczajnie spac (choć może nie wygląda). Siadam na fotelu w pokoju gdzie jest jej łozeczko, przy zaslonietych zaluzjach i zamknietym oknie, klade ja na rekach poziomo i czekam az bedzie spokojna. W 90% przypadków rozpoczyna sie to od histerii totalnej- smoczek wypluwany, dziecko drze sie jak obdzierane ze skory, a ja siedze i tylko ciuchutko mówię "ciiiii..." :) Straam się jej nie bujać wtedy- jak się drze to czasem oczywiście odruchowo zaczynasz kołysać lekko dziecko, ale zaraz przestaję. Początkowo jest to stresujące, ale po kilku razach wiesz ze dziecku krzywda się nie dzieje, tylko jest za małe zeby skapowoć o co chodzi. Jestem pewna ze im bedzie starsza tym lepiej kojarzyc bedzie ze to czas spanka. Anyway, histeria trwa od 1 min do 10min. Te dziesięć się dłuży strasznie, ale cóż to jest tak naprawdę! Po tym czasie totalna cisz następowała, zasysała smoka, oddech się uspokajał i wyczekiwałam aż zaczną opadać powieki. Jak tylko opadały (ale dziecko nie ma jeszcze spać- ma być tylko senne) to siup do łóżka! Mowie jej "dobranoc"- nawet w srodku dnia ;)- głaszczę po główce i wyhodzę. Od początku to dobrze działało. Pierwsze razy coś tam zakwiliła, to wracałam, oddawałam smoka co to jej wypadł i wychodziłam. BARDZO szybko nauczyła się usypiać w łóżeczku. Płacz na rękach w fazie począkowej jest nieodzwonym elementem każdego usypiania, ale teraz, od ok tygodnia nie czekam już nawet na opadające powieki! Tylko czekam az uspokoi oddech i wbije wzrok w "coś" (kiedyś moja twarz to była, a teraz woli odchylać głowę do ściany :-D). Trwa to max. 5min. Wkłądam ją taką do łóżeczka, przykrywam jak zawsze kołderką, mowie dobranoc itd. i wychodzę. Leży sobie spokojniutko i usypia. Czasem jak się rozbudzi i nie ma smoka to zakwili, ja wracam i go wsadzam ponownie do buzi. Czasem też, jak ma problem z uśnieciem to kładę ją na boczku i jeszcze szybciej odpływa. Niecały miesiąc "treningu" i nasz życie jest zupełnie inne! :)

A! W nocy problem wypadającego smoka nie istnieje- zasypia jak kamień. Czasem na 2-3 dni jej się coś poprzestawia i budzi się o 1 raz więcej, ale potem znowu powraca do normy i ma tylko 2 pobudki nocne.
I jeszcze 1 pocieszenie- w wieku 2 miesięcy wcale nie robi już w nocy kupek :) Wczesniej czesto wypływały jej z Pampersa az po plecy i trzeba było ją przebierać, a teraz nocami tylko karmienie, odbicie, sup do jej łżóeczka, smok do buzi i śpi. Nawet Papmersa nie zawsze zmieniam bo kilka razy z rzędu jak zabierałam sie do zmiany to on był nocą suchy.

Ogólnie miesiąc życia to kuuuupa czasu i bardzo wiele się zmieniło :) Usypianie mnie w ogóle nie stresuje, mała lubi swoje łózeczko, bawie się coraz więcej i waśnie uczy się głośno śmiać :) Jest git! :-)
 
Melasa z jednej strony mnie pocieszyłaś, że dziecko da się jednak przekonać do łóżeczka w dzień, z drugiej strony nie bardzo mnie pocieszyłaś, bo niecały miesiąc to kupa czasu:szok: po lekturze T.H. mam większy mętlik w głowie, bo tylko mam wyrzuty sumienia, jak Michaś nie zaśnie w łóżeczku tylko na rękach:-( wieczorem nie mamy żadnego problemu ze spaniem, w dzień masakra:no: a ostatnie 2 dni to już totalna porażka, ryk prawie non stop i nie bardzo wiem o co chodzi. na dodatek mąż w pracy, a ja się męczę sama:-(
 
czesc Mamuski,

Moj synek ma 19 dni i ja tez ciezko znosze to moje macierzynstwo, brak snu i kłopoty maluszka robią swoje ... stwierdzam, ze nic dziwnego, iż istnieje depresja poporodowa :-(

moj maly walczy z wzdeciami. albo raczej ja z nimi walcze, wiec w nocy lub w czasie drzemki dziennej slucham stękania i widze jak sie napreza co kilka minut. To podobno moze trwac do ok 3 mcy, nie wiem jak dlugo to jeszcze wytrzymam, bo ciezko tak patrzec jak dzieciatko cierpi. Dzisiaj pani doktor przepisala kropelki, mam nadzieje, ze pomoga. Poza tym przez te jego wzdecia zaczelam sie bac obsesyjnie, ze jem cos nieodpowiedniego i tez sie tym stresuje...

wiedzialam, ze bedzie ciezko, ale mimo wszystko chyba na to nie moglam sie przygotowac :-p to juz nawet ten mój poród pośladkowy to był pikuś w stosunku do opieki nad maleństwem, a połóg to żaden problem ... pocieszam sie czytajac wasze wypowiedzi, ze to mija ...

pytanie tylko kiedy ?! :cool:
 
Agnes głowa do góry! mówię ci to ja - mama 2-miesięcznego Miśka, który ma pskudne wzdęcia. też czekam na te "magiczne" 3 m-ce, po których ponoć kolki i wzdęcia mijają;-) bo póki co nic nie pomaga:no:
 
Dziewczyny wszystko to znam już od 7 miesięcy.... Najpierw było ciągłe wiszenie przy cycu tak że aż miałam wrażenie że Filipkowi kojarzę się tylko z jedzeniem... Coś w stylu " Oooooooooo mleko przyszło":))))). Oczywiście pomijając fakt że karmieniu towarzyszą różne niuanse: zatkane kanaliki, nawały itp. Później przechodziliśmy kolki i tak jak AgnesBest stresowałam się że właśnie to co jem szkodzi Filipkowi i że to przez swoją mamę tak cierpi. A teraz nadal jest zmęczenie bo cyc jest najlepszy a soczki, deserki i zupki nie są absolutnie smaczne. Nikt przecież nie będzie niemowlaka zmuszał do jedzenia. Także utrudzona nadal wstaję kilka razy w nocy żeby dokarmiać mojego synka. I fajne w tym jest to że jak jedno mija pojawia się coś innego:-)))))))))) Na kolki sprawdzał się u nas najbardziej "rowerek"-ćwiczenie nóżkami dziecka, skończyły się po ok. pięciu miesiącach z tym że wcześniej były już coraz rzadziej. A co do usypiania też kiedyś nosiłam Filipa... Teraz kładziemy się koło siebie na dużym łóżku i leżymy tak po prostu blisko siebie i po pewnym czasie (bez płaczu!!!!!!!!!!!!!!!) Filip zasypia:-)))))))) Także na każdego małego "terrorystę" są sposoby trzeba tylko próbować! I razem z Wami KOCHANE MAMY czekam na to LEPIEJ
 
KACHASEK- miesiąc to ja już stosuję "metodę" Tracy, ale nauczenie tyle nie trwało! Mała załapała o co chodzi w pierwsze 2 dni- tj pisze Tracy (tyle że musiałam wprowadzić smoczek, a wcześniej wzbraniałam się przed nim na maxa. Bez smoka uznaję że nie miało szans się udać u tak małego dziecka). Od miesiąca czas usypiania jest bezstresowy (poza tymi kilkoma minutami płaczu), a od paru dni to już w ogóle poezja, bo zauważyliśmy że Ania tak przywykła do swojego łózeczka że już nie trzeba wyczekiwać 10min aż zacznie być senna, tylko od razu ją wrzucam pod kołderkę jak jest spokojna (co wielokrotnie równa się zaledwie 1-3min siedzienia na fotelu z nią na rękach). Czasem jak za kilka min kuknę do pokoju to ona sobie tak leży z oczami wielkimi jak talarki, ale pare min później już śpi jak kamień. A ja w tym czasie piszę na forum zamiast bujać, huśtać, tańcować i bóg wie co jeszcze ;)
 
Melasa, my wczoraj walczyliśmy ponad 3 godziny i echo, Michaś darł się, jakby go ze skóry obdzierali. na dodatek dochodzi nam problem, bo ma problemy z brzuszkiem i jak zasypia, to za chwilę ból go budzi i o łóżeczku możemy zapomnieć. na szczęście wieczorem zasypia zupełnie spokojnie i śpi do rana z jedną przerwą na karmienie:tak:
 
reklama
ja nie wiem ale mam jakiegoś strasznego pecha.Wczoraj mężulek wraca z pracy niby wszystko ok. a tu patrzę ręka owinięta bandażem. Okazało się że w pracy coś tam otwierał i wbił sobie nóż w tętnicę. Był w szpitalu niby mu zaszyli tą tętnicę i rękę ale nie może wogóle nią ruszać. Fajnie nie? Podobno nie dużo brakowało. Najgorsze jest to że teraz to już wszystko spada na mnie. Opieka nad małą,sprzątanie,gotowanie i wszystko inne. już mam dość. i jeszcze wszystko muszę robić z Karolą na rękach bo wrzeszczy o cyca. A rodzina daleko:no: no wyżaliłam się trochę i już mi lepiej. Pozdrawiam;-)
 
Do góry