Azula, Katasza - tak, mąka ziemniaczana dobra, ale trzeba uważać żeby się robiły grudki w fałdkach i nie zalegały tam, bo tylko się pogorszy.. my dalej walczymy z odparzonymi wargami sromowymi.. już chyba miesiąc:/ najbardziej pomaga sudocrem, ale już drugi pojemniczek się kończy
linomag, który poprzednio pupę zaleczył tylko zaognił..
wikasik - tak też właśnie myślę, od początku plan był taki, że budujemy mały domek, a nagle zrobiła się z tego budowla 13x10
ja też jestem eko odruchowo - uczę Miśka i rodzinę ile mogę, choć moja babcia lubi np wynieść pampersy zawinięte w kilka siatek foliowych do lasu
tępię to jak mogę, ale nie przypilnuję jej cały dzień.. oczywiście są kwestie, w których jestem antyeko - np. palę śmieci papierowe w piecu, torebki z chrupek, plastikowych nie, ale jednak.. gdyby przyszło mi śmieci wrzucać do kontenera plus popiół z pieca to nawet 4 kosze by nie pomogły - miesięcznie.. teraz po podniesieniu opłaty ten problem zniknie.. tylko, że płacić będziemy 50zł/miesięcznie!
myślę, że głównym problemem przeszkadzającym byciu eko są koszty.. może i się zwrócą po kilku latach, ale kogo stać na początkową inwestycję?
taaak, pożary są straszne, ale nie sądzę żeby to był problem tylko Au - u nas w lecie też są z nimi "przygody", klimat na prawdę się ociepla.. wakacji szkoda, ale można je przełożyć lub spędzić gdzie indziej. i masz rację - ludzie walczą o dobytek życia, śmiem twierdzić, że mają gorzej niż my..
to czego ja Ci zazdroszczę to lekkich zim, są jak nasza jesień.
policja? osobiście nic mi nie zrobili, nawet poszli na rękę przy wypadku z pijanym kierowcą - nikt o nic nie pytał, on był winny, bo pijany - i owszem, wyjechał w nas, ale gdyby inaczej to by nam się upiekło.
może jedynie interwencje w domu.. kiedy przyjeżdżali do awanturującego się ojca klepali go po ramieniu i mówi "uspokój się Heniu", ale to byli koledzy, więc nie wiem czy mogę oskarżać instytucję policji.. z resztą, czy można winić ogół przez jednostki?
byliśmy wczoraj u dziadka M., taaa, tego od ślubu zaraz po śmierci babci.. były też siostry Miśka -jedna w ciąży, druga z alarmem spóźnieniowym.. oczywiście J. robiła z siebie sensację -"och, wymiotuję", "och, boli mnie brzuch", "och, hormony mi buzują", "och, och, och" - dla mnie to ona jest taką samą szajbuską bez hormonów i ciąży.. ale jest w centrum zainteresowania, tak jak zawsze chciała.. nie wiem, odkąd zobaczyłam rozmowę z A. i jak po mnie jeździ to nie mogę tej fałszywej małpy zdzierżyć...
za to A. wyglądała jakby ważyła 100 kilo
ja też mam nadwagę - ważę, o zgrozo 65kg, ale od niej nie mogłam oderwać oczu - co jej się stało? przecież jeszcze 2 tygodnie temu tak nie wyglądała.. może to faktycznie Fasolka? czasem kobiety puchną na początku.. sama nie wiem, ale przeraziłam się, wyglądała jak karykatura siebie.. martwię się..
żona dziadka za to po raz kolejny wywarła na mnie wrażenie sympatycznej, nie mogę uwierzyć, że jest oszustką matrymonialną.. pogodna, gadała ze mną (jak J, nie przerywała żeby dodać coś o sobie), interesowała się, opowiadała o swoim wnuku, sobie.. albo jest świetną aktorką, albo zazdrośni życzliwi przykleili jej fałszywą etykietkę...
wczoraj kłóciłam się z M. o projekt, jego ojciec zaś coś wymyślił, a mnie już szlag trafia.. do rozmowy wrócimy dzisiaj, bo wczoraj miałam dość i poszłam spać.. ile nerwów mnie ta budowa będzie kosztowała - już widzę..
linomag, który poprzednio pupę zaleczył tylko zaognił..wikasik - tak też właśnie myślę, od początku plan był taki, że budujemy mały domek, a nagle zrobiła się z tego budowla 13x10
ja też jestem eko odruchowo - uczę Miśka i rodzinę ile mogę, choć moja babcia lubi np wynieść pampersy zawinięte w kilka siatek foliowych do lasu
tępię to jak mogę, ale nie przypilnuję jej cały dzień.. oczywiście są kwestie, w których jestem antyeko - np. palę śmieci papierowe w piecu, torebki z chrupek, plastikowych nie, ale jednak.. gdyby przyszło mi śmieci wrzucać do kontenera plus popiół z pieca to nawet 4 kosze by nie pomogły - miesięcznie.. teraz po podniesieniu opłaty ten problem zniknie.. tylko, że płacić będziemy 50zł/miesięcznie! myślę, że głównym problemem przeszkadzającym byciu eko są koszty.. może i się zwrócą po kilku latach, ale kogo stać na początkową inwestycję?
taaak, pożary są straszne, ale nie sądzę żeby to był problem tylko Au - u nas w lecie też są z nimi "przygody", klimat na prawdę się ociepla.. wakacji szkoda, ale można je przełożyć lub spędzić gdzie indziej. i masz rację - ludzie walczą o dobytek życia, śmiem twierdzić, że mają gorzej niż my..
to czego ja Ci zazdroszczę to lekkich zim, są jak nasza jesień.
policja? osobiście nic mi nie zrobili, nawet poszli na rękę przy wypadku z pijanym kierowcą - nikt o nic nie pytał, on był winny, bo pijany - i owszem, wyjechał w nas, ale gdyby inaczej to by nam się upiekło.
może jedynie interwencje w domu.. kiedy przyjeżdżali do awanturującego się ojca klepali go po ramieniu i mówi "uspokój się Heniu", ale to byli koledzy, więc nie wiem czy mogę oskarżać instytucję policji.. z resztą, czy można winić ogół przez jednostki?
byliśmy wczoraj u dziadka M., taaa, tego od ślubu zaraz po śmierci babci.. były też siostry Miśka -jedna w ciąży, druga z alarmem spóźnieniowym.. oczywiście J. robiła z siebie sensację -"och, wymiotuję", "och, boli mnie brzuch", "och, hormony mi buzują", "och, och, och" - dla mnie to ona jest taką samą szajbuską bez hormonów i ciąży.. ale jest w centrum zainteresowania, tak jak zawsze chciała.. nie wiem, odkąd zobaczyłam rozmowę z A. i jak po mnie jeździ to nie mogę tej fałszywej małpy zdzierżyć...
za to A. wyglądała jakby ważyła 100 kilo
ja też mam nadwagę - ważę, o zgrozo 65kg, ale od niej nie mogłam oderwać oczu - co jej się stało? przecież jeszcze 2 tygodnie temu tak nie wyglądała.. może to faktycznie Fasolka? czasem kobiety puchną na początku.. sama nie wiem, ale przeraziłam się, wyglądała jak karykatura siebie.. martwię się..żona dziadka za to po raz kolejny wywarła na mnie wrażenie sympatycznej, nie mogę uwierzyć, że jest oszustką matrymonialną.. pogodna, gadała ze mną (jak J, nie przerywała żeby dodać coś o sobie), interesowała się, opowiadała o swoim wnuku, sobie.. albo jest świetną aktorką, albo zazdrośni życzliwi przykleili jej fałszywą etykietkę...
wczoraj kłóciłam się z M. o projekt, jego ojciec zaś coś wymyślił, a mnie już szlag trafia.. do rozmowy wrócimy dzisiaj, bo wczoraj miałam dość i poszłam spać.. ile nerwów mnie ta budowa będzie kosztowała - już widzę..
Ostatnia edycja:
. Jak byłam w ciąży i kupowaliśmy mieszkanie, później remont to co drugi dzień ryczałam. Bo a to formalności kredytowe (czy przyznają kredyt czy nie), później czy zdążymy podpisać umowę bo tym od mieszkania się spieszyło, a bankowi niekoniecznie. Później remont to w ogóle hardcore. Nie chodziło o wybieranie kolorów czy podobne rzeczy bo to mąż zostawił mi, ale a to drzwi za małe i trzeba kuć ściany, później okazuje się, ze niepotrzebnie. Nam się spieszy bo za chwilę młody się wykluje, a tu np. w spółdzielni mają na wystawienie jakiegoś zaświadczenia 2 tyg., a bez tego nie można łazienki robić itp. itd. Nigdy więcej naprawdę takiego pośpiechu nie chcę. Mam wrażenie, że przez to młody przez pierwsze dwa miesiące był taki nerwowy. Tak więc przede wszystkim cierpliwości życzę :-)
), wiec w niektorych, bardziej ekstremalnych sytuacjach jestesmy zmuszeni uzywac dla niej nawet liny na konie (specjalna ze Szwecji, przystosowana do psich zaprzegow), wytrzymujacej uciag kilkaset kg, choc i tak nie jest powiedziane, ze to cos da, bo ta zbzikowana juz rozerwala na sobie nawet gruba, skorzana obroze, pedzac do kur (i oczywiscie zagryzla jedna na miejscu, zanim ja zlapano) 
