temat przedni..
kiedy zaszłam w ciążę mając 19lat w ogóle się bałam, o nic nie martwiłam, ale teraz?
mam 23 lata, jestem bez pracy, z dwoma wyrokami komorniczymi i trzecim w niedalekiej przyszłości.
dziecka nie chciałam i nadal nie chcę - owszem, kocham je, ale miłością.. nie namiętną, nie gorącą, nie taką jak Bartka.
martwię się o kredyt na dom, o budowę, o dom dziadków, który ma być mój. co ja mogę dać mojemu mężowi? wziął sobie biedaka z rozbitej rodziny i jak się okazuje z długami..
humor to ja mam podły, więc dam sobie spokój. co do Hanki - mam nadzieję, że po porodzie wszystko się zmieni, może kiedy teraz, po wypłacie zaczniemy kupować wszystko i mąż wykaże jakieś zainteresowanie przygotowaniami zrobi mi się milej, jakoś uwierzę w to, że za 7tyg będę miała córkę..
Katasza - zobaczysz jak będzie Cię cieszyło umycie własnego dziecka

jak zabrudzony kupą pokój, siebie i dziecko będziesz opowiadać jako śmieszną anegdotkę
Little_nina - dasz radę! ja też nie chodziłam do SzR, ale po miesiącu ze swoim synem mogłabym ją prowadzić
Dusia - kiedy ja kłócę się z mężem (w tej ciąży), to wszytko wydaje mi się końcem świata, myślę o rozstaniu, bo przecież nie możemy się dogadać, bo nie mam siły się z nim kłócić, ranią mnie jego słowa, beczę pół dnia, ale kiedy już wyschną łzy i troszkę ochłonę widzę, że zachowywałam się jak histeryczka.. owszem - mąż przesadza, nie ułatwia mi życia, ale nie mogłabym żyć bez tej cholery! mam nadzieję, że masz tą sąmą "bakterię", co ja

życzę siły !!