reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Maj 2012

Dzień dobry Kochane!
As, super, że jeszcze w dwupaku i oby jak najdłużej &&&
Fiore, zdrówka dla V&&&
Co do facetów - temat rzeka, mój swoim zachowaniem to mnie czasem do szału doprowadza. Też mało co go interesuje, wszystko załatwiam sama, wyprawkę kupuję sama i też mi strasznie przykro z tego powodu:(
A co do remontów to już też pisałam, ciągle twierdzi, że zdąży choć i tak wszyscy wiemy, że nie...
Trzymajcie się Majówki...
 
reklama
Hej :-D

Któraś z was poleciłą mi żebym zmieniła pozycje podczas sexu,że moze bedzie lepiej no i faktycznie przy jednej nic nie boli ale znowu minusem jest przeszkadzający brzuszek ...
No i ilość tych mleczynych upławów które Mój gin uznał za normalne i pocieszył mnie ,że ilość moze się jeszcze zwiększyć:eek::baffled:

Ah.. jak ja chce mieć już wszystko za sobą....

No i jeszcze zapomniałam dodać ,że termin według OM mam na 5 maj a urodze prawdopodobnie między 20-26 kwietnia ponieważ tam gdzie ide rodzić nie czekają aż poród się sam zacznie... Tylko go wywołują
 
Witam,
As &&& za Ciebie, Karolinkę i Kubusia! Klaudię i Darka też!
Katasza, ja tez mam często takie obawy, ale tłumaczę sobie, że to hormony.
Dziewczyny z mężowymi problemami, rozumiem Was. My na szczęście wyprawkę mamy już prawie kompletną, bo mój R. jest zakupocholikiem, ale ... przykrości też potrafi narobić nie robiąc w zasadzie nic wielkiego.
Już nie wspominam o tej jego obecności w szpitalu przy porodzie, bo już o tym pisałam, ale dla niego ciąża jest tak normalnym stanem i tak naturalną rzeczą dla kobiety jak sama nie wiem co.
Ja już nawet się nie żalę, że coś mnie boli, bo zaraz słyszę, że to normalne w ciąży, a tak bym chciała usłyszeć "to usiądź, zostaw te gary, sprzątanie, prasowanie, zrobię Ci herbatę, pomasuje plecy..." Może i tak czasami jest ale bez tej herbaty i masowania. Wczoraj go poprosiłam, żeby pomasował mi plecy to czekam do dziś.
A najbardziej doprowadzają mnie do szału jego teorie na temat ciąży i porodu. W szpitalu, w którym będę rodzić jest wanna z hydromasażem, nie porodowa, ale taka do rozlużnienia w I fazie. Ale po co ta wanna, twierdzi mój R., to nie pomaga, to tylko w psychice mamy, że niby pomaga, piłki też są bez sensu i głupie w ogóle. A jak zobaczył w jakiejś książce,że kobieta się opiera o partnera i on jej pomaga, to spytał "ja też mam się tak wydurniać?" No ręki opadają do ziemi.
Ja już nawet nie kłócę się z nim, bo to nie pomaga. I nikt nie jest w stanie go przekonać, że nie ma racji i jest inaczej niż on twierdzi". Co wieczór jak zasypiam, to wyobrażam sobie jak jestem sama na tej pieprzonej porodówce i męczę się tam 12h, a on nie wiem co będzie robił, chyba pojedzie do domu i będzie oglądał mecz. Bo przecież poród i ciąża to sprawa kobiety,a mecze to dopiero męska rzecz.
Już nie chcę płakać przez niego, bo nie chcę się denerwować, ale czasami nie daję rady.
No nic koniec narzekania. Dobrze, że tu można się "wypisać".
Trzeba się ruszyć, zrobić mężowi obiad :-D Dziś naleśniki z pieczarkami i serem.
A na deser drożdżowe bułeczki Gii .
MIŁEGO DNIA KOBIETY I NIE DAJMY SIĘ !!!!
 
No i jeszcze zapomniałam dodać ,że termin według OM mam na 5 maj a urodze prawdopodobnie między 20-26 kwietnia ponieważ tam gdzie ide rodzić nie czekają aż poród się sam zacznie... Tylko go wywołują

W życiu bym się nie zgodziła na coś takiego bez potrzeby :szok:

Annte, mój mnie przedwczoraj tak wkurzył. Żebra mnie bolały przy każdym oddechu, strasznie marudziłam, bo jak się położyłam to miałam wrażenie że popękały i wchodzą do środka, aż łzy w oczach miałam i oddychać nie mogłam, a on "ile można marudzić". No kurde można jak boli okrutnie i marudzenie sprawia że troszkę łatwiej mi to znieść. Opierdziel dostał taki że już grzeczny był. Ja się w ogóle strasznie cieszę z tego że TŻ się daję "wychowywać". Bo my właściwie dopiero rok ze sobą jesteśmy i dziecko było, że tak delikatnie powiem, nieplanowane. A ja na początku nie wiązałam z nim żadnych większych nadziei. A tu się okazało że i on się zmienia i ja się zmieniam. Nauczyliśmy się rozmawiać, nie kłócić, musieliśmy się nauczyć słuchać siebie nawzajem, bo oboje jesteśmy strasznie uparci.
 
Witam,
ja dziś od rana na głodzie, bo robię obciążenie glukozą 75. O 11.40 będzie ostatni raz, uff.. Jak ja tego pobierania krwi nie znoszę i jak się go boję to chyba drugiej takiej panikary nie znajdziecie.

Pieszczoszka - ja również nie zgodziłabym się na wywoływanie porodu.
 
Witam się środowo:-).

W końcu was doczytałam. Dziewczyny, a już myślałam że tylko mój jest taki oporny na robienie zakupów dla małego. On też ma jeszcze czas, a jego tekst w stylu " przy pierwszym się obeszliśmy bez tego to i teraz też się obejdziemy" mnie po prostu rozwala:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:. Na początku było mi strasznie przykro( no bo jak to przecież mieliśmy razem wszystko kupować i miała to być dla nas radość). Jednak teraz mi przeszło i tak ciuszki to jakoś sama kupuję, a resztę to misiek kupi, kupi tylko jak się mały urodzi, wtedy nie będzie miał czasu żeby narzekać:-p. Na szczęście w innych kwestiach jest wyrozumiały i też nie mam co na niego za bardzo narzekać:rofl2:. Tylko te nieszczęsne zakupy, ale widzę że faceci już tak mają.

Fiore zdrówka dla małej.

As kciuki nadal mocno zaciśnięte i gratulacje dla Kubusia że jest taki dzielny.

Katasz nic się nie martw mały na pewno się przyzwyczai i reszta dnia już będzie ok. Trzymam kciuki za siostrę oby wszystko było dobrze.

Mysiochomis zdrowia dla mamy, a tak swoją drogą Ty to masz obroty kobieto;-).
 
Witam serdecznie w ten paskudny, deszczowy dzień,

fiore - &&& za V.
dobrze, że As się trzyma...


Katasza - mnie taką histerię urządził kiedyś własny brat, jak z nim zostałam...:baffled: Młoda wtedy co prawda byłam, miałam może ok. 10 lat, ale do końca życia nie zapomnę, jak wył za moją mamą, która tylko na moment wyszła do sklepu. Jak mi tak mój mały zacznie, to wiem, że przed oczami będę miała tą własnie sytuację z wtedy, brrr :baffled::baffled: Trzymam &&& za siostrę i jej maleństwo :tak:


Poza tym, jakoś nie mam w sobie tego czegoś, żeby dzieciaki do mnie specjalnie lgnęły czy coś... Wydaje mi się nawet, że w ogóle nie mam podejścia do dzieci i też mnie to dołuje...:eek::baffled:


Olisiaa - ja, poza ciuszkami mam jedynie szczotkę do czyszczenia butelek, rożek, trochę kosmetyków, łóżeczko (które mam nadzieję przyjdzie w tym tygodniu), cieplejszy śpiworek z takim misiem w środku a dla siebie - koszulę do porodu (dość krótką, ale wygodną, wiem, że jej nie pobrudzę :-D) i jedną koszulę do karmienia - to wszystko. Pod koniec tygodnia jak wpłyną nam pieniążki, to może kupimy butelki - póki co po jednej, żeby już były. Nie panikuję - jest jeszcze marzec. Pamiętam, że jak moja mama rodziła mojego brata (1995 rok) to jak już był na świecie, to my z babcią biegałyśmy po sklepach za kocykiem i jakąś poduszką, a mój tata kupował wózek - to dopiero były czasy...:-D:-D Mój M też uważa, że "spokojnie Kochanie, zdążymy ze wszystkim, nic się nie martw" ;-);-)




Mysiochomis - wyhamuj może trochę, może przenieś korepetycje do siebie? Ja tak zrobiłam i przynajmniej czuję się swobodniej np. z częstym bieganiem do kibelka, no i nie muszę jeździć pomiędzy dzieciakami - to dużo daje... ale ja tak od zawsze robię, za wygodna jestem :-D:-D &&& za mamę :*


Pieszczoszko - chyba bez potrzeby (czyli przenoszenia) nie poszłabym na sztuczne wywołanie... :no::no::no:

Ja od samiuśkiego rana sama w domu, małżonek w Krakowie, miał jechać tylko na 2 godziny (do 11) i siedzi nadal. Wiedziałam, że tak będzie, jego uczelnia dała mi się poznać z tej strony już kilka razy. I nikogo nie obchodzi oczywiście, że on dojeżdża ładny kawałek i bycie codziennie "na zawołanie" jest czasami dość problematyczne... Nie mówiąc o kosztach dojazdu samochodem (żeby było szybciej i nie złapał znowu jakiejś grypy jadąc na schodach zapchanego busa) :baffled::baffled::baffled: ale to przecież tylko student :confused2::confused2::confused2:

Miłego dnia dziewczynki.
 
Hej

Podczytuje, ale nie mam ochoty nic pisac, strasznie mi sie pokomplikowaly pewne sprawy i mam depresje ogromna - nie chce o tym pisac, w kazdym razie z dzieckiem, ze mna i z L wszystko w porzadku. W sumie gdyby nie L i ciaza to nie wiem czy bym sie nie podlamala bardziej - a tak to sie trzymam jakos jednak.

Za wszystkie potrzebujace trzymam kciuki i zycze pomyslnych finalow.

Ja oprocz tych problemow, o ktorych pisalam, ze nie chce o nich nawet pisac to mam teraz jeszcze problemy zdrowotne - po weekendowym ostrym przeziebieniu zostaly mi zapchane oba uszy - nic prawie nie slysze, bola, ale juz mniej na szczescie, no i odkrylam jeszcze jedna niespodzianke - swieza, mlodziutka, zdrowa jak rydz kurzajke na palcu!! No chol... niech to wezmie - no co jeszcze???

Ide zaraz do lekarza rodzinnego, niech mnie obejrzy, ufam jej bardzo - sama dopiero co urodzila i ma fajne podejscie do leczenia. Niech mi powie co z tym moim niby za wysokim cisnieniem, zdretwailymi dlonmi, tymi uszami i ta chol... kurzajka... O chronicznych opryszczkach nic nie powiem, przyzwyczailam sie, mam w tej chwili dwa slady zreszta - pod nosem i na dolnej wardze, a co...


Trzymajcie sie kupy jako i ja sie trzymam...
 
reklama
Do góry