reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Maj 2012

A ja się boję pomocy mojej mamy. Bo ona już z góry zakłada że ja sobie nie dam rady, że na pewno sobie nie poradzimy. Wcale mi to nie pomaga ;)

A swoją drogą, jedyne czego teraz żałuję, to tego że nie zaszłam miesiąc wcześniej, w poprzednim cyklu, teraz bylibyśmy w znacznie lepszej sytuacji finansowej a ja nie musiałabym się po sądach z pracodawcą ciągać.

Wielkie dzięki dziewczyny za wsparcie!! Jakoś lepiej mi się zrobiło.

A ja dzieci ogólnie nigdy nie lubiłam, a od kiedy zaczęłam pracować w sklepie zoologicznym to na widok dzieci uciekałam. Ale ja wiem, że to nie jest wina dzieci, tylko rodziców, co uważali że można nam podrzucić dziecko do sklepu, ono sie grzecznie zajmie oglądaniem zwierzątek (jassssssne) a rodzice spokojnie zakupy zrobią.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Litlle nina wiem, że to łatwo mówić, ale nie przejmuj się gadaniem mamy. Na pewno dasz sobie radę z maluszkiem i nie będziesz potrzebowała pomocy mamy na co dzień. Może powiedz mamie, że właśnie wcale Ci nie pomaga takim krytykowaniem. Skąd może wiedzieć, że nie dasz sobie rady. Powiedz jej że Ci przykro, że w Ciebie nie wierzy.
A o sądzenie z pracodawcą się nie martw, sądy pracy w zasadzie zawsze są przychylne pracownikowi. Oczywiście jeśli ma on rację. A o co się sądzisz?
 
Ja miałam być starą panną, od 2 lat jestem mężatką. Miałam pracować zupełnie gdzie indziej (do munduru mnie ciągnęło), pracuje z dziećmi. Miałam nie mieć dzieci jestem 31 tygodniu ciąży. Jestem babochłopem mam alergię na różowy, a tu się okazuje że urodzę córkę. I weź tu człowieku coś zaplanuj :-D. Ostatnio jak spotkałam koleżankę ze szkoły średniej, to się prawie na słupie zatrzymała jak mnie w ciąży zobaczyła. A najdziwniejsze jest to że jestem szczęśliwa że tak się moje życie potoczyło.
 
Moi wszyscy znajomi byli w szoku jak się dowiedzieli ;)


Pracodawca, coby oszczedzić na kosztach zmienił moją umowę o pracę na umowę zlecenie. Wypowiedzenie um. o pracę skończyło mi się dosłownie kilka dni przed zajściem w ciąże. A na umowę zlecenie pracowałam normalnie, nic się nie zmieniło, oprócz wypłaty i samej umowy. No i mogłam przecież pracować dzięki temu 2 tygodnie codziennie po 12 godzin.

Z mamą już rozmawiałam, ale wiem że ona zupełnie we mnie nie wierzy. A ja bardzo chce wierzyć w to że DAMY sobie radę (bo przecież facet też się dzieckiem zająć może), zwłaszcza że to już nie są czasy tetry i frani.
 
ale temat rozpoczelas little_nina :) ale tez cie pociesze ze nie lubie dzieci, nie umiem z nimi rozmawiac i wrecz sie ich boje... a jak mysle o swoim synku to mam w glowie obraz placzacego dziecka, nieprzespanych nocy, swojej bezradnosci i niemocy i wlasciwie wszystko widze w czarnych kolorach.... moj maz boi sie juz tych moich mysli- sama sie ich boje! Mimo to przygotowuje sie na porod i chce jak pewnie kazda z nas wszystko co najlepsze dla swojego dziecka...a jak bedzie... to zaufam wam, ze wlaczy mi sie instynkt i wszystko bedzie dobrze.
 
Moi wszyscy znajomi byli w szoku jak się dowiedzieli ;)


Pracodawca, coby oszczedzić na kosztach zmienił moją umowę o pracę na umowę zlecenie. Wypowiedzenie um. o pracę skończyło mi się dosłownie kilka dni przed zajściem w ciąże. A na umowę zlecenie pracowałam normalnie, nic się nie zmieniło, oprócz wypłaty i samej umowy. No i mogłam przecież pracować dzięki temu 2 tygodnie codziennie po 12 godzin.

Z mamą już rozmawiałam, ale wiem że ona zupełnie we mnie nie wierzy. A ja bardzo chce wierzyć w to że DAMY sobie radę (bo przecież facet też się dzieckiem zająć może), zwłaszcza że to już nie są czasy tetry i frani.

Teraz PIP walczy z takimi sytuacjami, gdzie umowy są w ten sposób przekształcane, albo pracownicy latami pracują na umowę zlecenie a warunki maja jak przy umowie o pracę. Także masz duże szanse, trzymam kciuki.
 
Az sie odezwe, mimo, ze do tej poro ogolne forum to tylko czytalam :zawstydzona/y:. Ale temat BARDZO mi bliski poruszylyscie. Do tej pory myslalam, ze jestem w jakiejs totalnej mniejszosci, a tu w pewnym sensie mila niespodzianka.
Dzieci nigdy nie lubilam, nie chcialam i ogolnie na mysl o tym wrzeszczacym malym ludziu to mi sie zle robilo. Do momentu jak nie poznalam mego lubego. On ma niesamowite podejscie do malych ludziow i jakos zawsze jak mielismy do czynienia, to ja z boku, a on w swoim zywiole. I tak jakos powoli we mnie dorastala mysl, ze bylby fantastycznym ojcem, ale wiaze sie to z tym, ze ja musialabym byc mama :szok:. Marudzil mi czasem, ze dziecko itp, to mu odpowiadalam, ze nie zniesie mnie przez 9 miesiecy takiej, jaka jestem przez 1-2 dni w miesiacu (a nie znosil mojego stanu miesiaczkowego, oj nie znosil). W koncu mu powiedzialam, ze ok, po slubie mozemy sprobowac. Efekt taki, ze zaszlam w ciaze w noc poslubna :-D. I kochany moj malzon znosi dzielnie, chociaz czasem stwierdza, ze teskni za "dawna Jola, ta codziennie usmiechnieta", to wspiera mnie i daje rade. No i sama jak mysle o tym moim potworze brzusznym to geba mi sie smieje i glaszczac brzuchol doczekac sie nie moge jak go przytule i przestanie byc pasozytem wewnetrznym, a zostanie zewnetrznym.
Ale! dzieci obcych dalej nie lubie i dalej nie uwazam noworodkow za slodziutkie, rozowe stworki, ktore tylko kochac. Co mnie wkurza, bo otoczenie twierdzi, ze skoro jestem w ciazy to MUSZE kochac wszystkie dzieci dookola. I wielkie oburzenie, jak przechodze obojetnie...
Oj, lepiej mi jak sie wygadalam, bo boje sie mojego bycia mama, ale chce nia byc. Dla MOJEGO dziecka, a nie dla innych.
 
Naprawdę mi lepiej, przestaję się czuć jak kosmitka!
A pod względem zachowania ciąża jednak dobrze na mnie wpłynęła, znormalniałam, zrobiłam się spokojniejsza. Wcześniej nie wyobrażałam sobie weekendu bez wyjścia gdzieś zaimprezowania, a teraz nawet na jakąś pizzę nie chcę mi się ruszyć i stwierdzam że dobrze mi w domu, jeśli tylko TŻ jest obok ;-)A dzieci polubiłam pod warunkiem że są ciche, spokojne i nic ode mnie nie chcą. I pod warunkiem że rodzice nad nimi panują ;-) Tylko się otoczenie wkurza że się nie rozpływam nad ciuszkami, łóżeczkami, miśkami.

Co do umowy zlecenie- szkoda że tak dużo ludzi się na to godzi, ale rozumiem, sama tak zrobiłam, bo ta praca, mimo znacznego pogorszenia się warunków w sklepie była tym co naprawdę kochałam. Starałam się, zostawałam charytatywnie po godzinach, bywało że do późnych godzin nocnych, po zamknięciu sama zostawałam, bo coś jeszcze trzeba było zrobić. A tu takie piękne podziękowanie.
 
Little nina spokojnie dacie sobie rade i udowodnisz mamie, ze nie ma racji. Moja mama tak samo jak Twoja uwaza, ze z niczym sobie nie radze i generalnie jestem dno ale ona z kolei do pomocy to chetna nie jest, jedynie do krytykowania
 
reklama
u mnie bylo tak, ze do pewnego momentu bardzo nie chcialam miec dzieci, tzn jak widzialam swoja jakas daleka przyszlosc to nie moglam sobie jej wyobrazicbez dzieci ale byl taki czas jak mieszkalismy razem z moim H przed slubem, ze on mnie namawial czesto na dzidziusia a ja slyszec nie chcialam, jak cos mowilna ten temat to ja zatykalam wtedy uszy i udawalam ze go nie slucham :) jak mi sie okres spoznial to chcialam zeby sie z mieszkania wyprowadzal...
wszystko sie zmienilo jakis miesiac przed slubem, juz wtedy moglabym byc wciazy i nawet myslalam ze jestem i bardzo sie cieszylam. ale naprawde zaszlam wciaze jakis miesiac pozniej.
dodam jeszcze ze ja uwielbiam wszytskie dzieci a tego mojego pasozyta malego wbrzuszku to kocham juz od momentu jak byl jeszcze pęcherzykiem.
nie mialam nigdy problemu z opieka nad dziecmi wrecz szalalam zawsze jak mialam sie zaopiekowac albo spotakc z jakims dzidzi.
ale jakos boje sie bardzo i często o tym mysle, ze z wlasnym bedzie inaczej...
little_nina, trzymam kciuki za pozytywne rozwiazanie sprawy! napewno bedzie ok!
a, i ja tez sie boje pomocy mojej mamy, ktora chce sie zajmowac wnukiem i bardzo na to liczy. a ja nie chce... miedzy innymi z takich powodow jak little_nina, chociaz nie tylko... jeszcze z nia o tym nie rozmwialam bo nie bylo okazaji, ale pewnie bede musiala, chociaz my ze soba za duzo nie rozmwiwamy...
 
Do góry