reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Maj 2012

Carmella, super ze z Malym lepiej i trzymam kciuki zebyscie mieli go w domku jak najszybciej!
Mysiochomis, zdrowka dla mamy i rozwiazania problemow zycze!
poza tym to trzymam kciuki za wszystkie potrzebujace!
ja zaraz zmykam do spania. caly dzien prawie przelezalam, jakos dziwnie sie czuje. troche tylko poprasowalam, zrobilam obiad i male porzadki w papieach.
dobrej nocki dziewczynki i do jutra :*
 
reklama
Carmella - super, że maluch zdrowieje - macie teraz ostatni czas, by powymieniać róże na niebieski w domq:)

Mysio - a Ty tu nie chandruj, kto jak kto ale Ty to zawsze wulkan energii byłaś i niech tak zostanie, bo Ci się jeszcze jakies brzydkie coś przypęta - uszy do góry

Dziewczyny - ludzie są jacy są, zwłaszcza starsze babcie - według nich jedyne dzieci jakie są planowane to ich własne i oraz ich wnuki - reszta służy za pożywkę do plotek - jak sie we własnym życiu niewiele zaczyna dziać to trzeba sobie nastrój poprawiać - ja się modle bym taka nie była, ale to ponoć z wiekiem przychodzi samo z siebie... Mnie też ludzie ze szczęką na ziemi witają, bo w końcu zimowa kurtka zdjęta i ta ciążę widać - dziś sąsiadka mnie złapała i pyta kiedy, ja, że za 2 tygodnie to wierzyć nie chciała - a dzień w dzień prawie ją widzę, po prostu po mnie ciąży nie widać, jak przodem stoję, dopiero bokiem widać garba;) jakoś o złe myśli jej o to zdziwienie nie posądzam, ot po prostu się zdziwiła. Ja się za to czasem spotykam z innym podejściem - nawet wczoraj u fryzjera - a które to dziecko - ja, że pierwsze, odpowiedź - dopieeero?:)) Tak ludziom źle i tak niedobrze - a najważniejsze, że te maluszki wyczekane - inaczej by nas tu nie było, jakbyśmy na nie ze wstrzymanym oddechem nie czekały:)

Najlepszy był komentarz mojego eks-męża, jak się dowiedział o ciązy (wciąz utrzymujemy jako takie kontakty, głównie ze względu na bardzo wspólne grono znajomych) - pytanie - a to dziecko to planowane czy owoc waszej wielkiej miłości? Ja mu na to, że obie odpowiedzi są poprawne - on - eeee - ściemniasz, no powiedz.... Trzydziestoparoletni facet nie wierzy, że dziecko może być naturalnym etapem związku kochających się ludzi - powodzenia mu życzę:) jak ostatnio się widzieliśmy to mu szczena w dół spadła, w końcu nie często się widzi eks-żonę z brzuszkiem - i pyta - moge dotknąć??? A ja mu - a zrób sobie swój:))

Swoja drogą, w gronie moich najbliższych znajomych jest 7 par (jedna wykluczona z zawodów bo to dwaj chłopcy) i tylko jedna para ma dzieci (jedno, drugie w drodze), dwie pary sie starają od 2 lat. Wynik dziwny jak na 33-latków... Za to pełno spotkań towarzyskich, wspólnych wyjazdów, narty, kajaki, morze latem - taka substytucja życia, cos się musi dziać. Ale ile można?


Mam 2 braci - jeden kawaler 36 lat, drugi żonaty 31 - obaj bez dzieci i bez konkretnych planów w tym kierunku. Nieźle, ja się chyba faktycznie wygłupiam, że chcę mieć dziecko:)
 
ludziom sie nie dogodzi: jak dziecko ma sie "szybko" to jest to dla nich "wpadka", jak pozno, to znaczy "ze dlugo nie moglo sie udac" :-p A co to w sumie za roznica? Czy mlodo czy staro, czy "na dzien dobry" w zwiazku, czy po paru latach, czy malzenskie czy na "karte rowerowa" czy planowane czy "wpadka"? Najwazniejsze, zeby bylo chciane i kochane :happy:
 
Carmella- super że Marcelek ma się lepiej. Kciuki za piątkowe wyjście do domku.

Mysiochomis- trzymam kciuki za to, żeby problemy uległy cudownemu rozwiązaniu po twojej myśli i za poprawę zdrowia mamy.

Ja się zbieram do spania. Złożyliśmy z W. łóżeczko i trochę się zmęczyłam. Zdjęć na razie nie wstawię bo kącik jeszcze nie gotowy.

Spokojnej nocy wszystkim życzę.
 
Carmella super że malutki coraz lepiej się czuje:tak::-):-)
Mysio &&&&& żeby wszystko się poukładało jak najlepiej i zdrówka dla mamy!!
suse malutka słodka:tak: już nie mogę się doczekać aż sama będę mogła dodać zdjęcie "swojego własnego" synka:-):-)
co do gadania ludzi to nie pozostaje nic innego jak tylko ich olać...:tak: choć czasem to trudne ale co zrobić nie mamy wpływu na głupie dogadywanki które zawsze były i zawsze niestety będą bo dookoła pełno "życzliwych" osób które wiedzą lepiej itd :confused2::confused2:
moja sąsiadka ma 4 dzieci i jak z ostatnim pojechała na porodówkę z planowanym cc z powodów zdrowotnych to usłyszała od lekarki że za karę że tyle dzieci ma to powinna się męczyć i rodzić sn:szok: brak słów....:no:
to skakanie na piłce przyjemne zbytnio nie jest oby chociaż pomogło zmobilizować Oliwierka do wyjścia... poskaczę jeszcze trochę a potem "gorący" prysznic i nyny plus modlitwa "oby się coś już ruszyło":-p
śpijcie słodko majówki:-)
 
Carmella - cieszę się, że synkowi się poprawia, oby tak dalej!
Mysio - nie smutaj, pamiętaj, że "po nocy przychodzi dzień, a po burzy słońce";-) trzymam &&&&&& za mamunię, żeby jej się poprawiło :tak: ba, na pewno się poprawi, zobaczysz :tak:

Co do ludzi - oczywiście, że się nie dogodzi. Moja znajoma, jak leżałam w 6 tc. w szpitalu, to już mi wyliczyła, że wpadłam przed ślubem:confused2: głupio jej się zrobiło, jak powiedziałam, że "sorry Winnetou" ale nie - bąbel począł się tydzień PO ślubie. Była mocno zdziwiona i nie wiem, czy do końca uwierzyła, ale mam ją w du..e - ja nikomu materacem nie jestem i tego samego wymagam :-) opinię innych o sobie mam w poważaniu i tyle :tak:

Buziole, dobrej nocki :-D
 
Witajcie majóweczki :)

Jak wam nocka minęła? Mi zadziwiająco dobrze. Tzn. Przespałam całą do 5:40. Wstałam na siusiu i już się nie kładłam. Budzik i tak miał zadzwonić o 6 więc się nie opłacało. Dzisiaj dzień zapowiada się sprzątająco. Do tego jakieś pranie, małe zakupy no i obiad trzeba ugotować. Z myciem okien poczekam bo jeszcze zapowiadają deszcze. w Każdym razie planów sporo. Zobaczymy ile uda się zrealizować.

Wszystkim życzę miłego dnia, a za potrzebujące mamy, maluszki i ciężaróweczki trzymam kciuki.
 
Katasza juz na posterunku :) u nas dzien wolny. Maz troche popakowal rzeczy, przed chwila wrocilismy ze spaceru, pies caly mokry, bo ostatnie dni leje i boiska sie zamienily niemalw sadzawki, ale mial taka radoche!

Teraz chwila odpoczynku i znowu pakowanie, a ja poprasuje. Wieczorem idziemy na kolacje do restauracji :)
 
reklama
Doczytuje was dziewczyny, narazie nie wiem co i jak ale moze zaraz bede na biezaco.... jestem chora.... chyba sie przewialam na tym weselu w sobote i tak teraz zwijam sie z bolu gardla i poce jak prosiaczek.... mam nadzieje ze po wczorajszej i dzisiejszej kuracji cytrusowo-aroniowo-miodowo-czosnkowej jutro bede na chodzie.

Agasim czytalam twoja relacje ze szpitala- jakas masakra!!! a czemu kazali ci na wznak lezec???? i to tyle czasu!!!! nie moglas dzwonic albo sama sie odlaczyc i pojsc po nich???? opierdzielilabym ich tam niezle..... nie powiem pielegniarki i mnie zapominaly jakbylam podlaczona pod ktg ale wtedy dzwonilam zeby przylazly a jak nie bylo dzwonka to sie sama odlaczalam... przeciez ktg 30 powinno trwac.... a lekarka prowadzaca to tylko do wymiany sie nadaje.....bardzo ci wspolczuje takich przezyc- na szczescie juz jestescie w domu, teraz bedzie juz wszystko dobrze!!

Andav, życzę Ci dużo zdrówka!

Pod Ktg leżałam na wznak, bo pasy były zepsute i jak leżało się na boczku, to wszystko spadało. No to od razu mówiła, żeby być na wznak. Nie było czym zadzwonić, miałam już myśli, żeby się odłączyć, ale jakoś się nie odłączyłam. Mój błąd. Nie wiem, czemu tam tak długo się to mierzy, ale przynajmniej godzinę to tam normalne, ale raczej dłużej.
Dziękuję Ci za zrozumienie. Do mojej ginekolog na razie się nie wybieram, bo mam traumę po ostatnich przeżyciach i nie mam jeszcze siły, żeby ją oglądać.

Dzień miałam w miarę fajny a teraz doła załapałam. Pojechałam do przychodni zobaczyć jak się mają sprawy z wyborem pediatry, załatwiłam, miejsca są i wracałam już jak się wpakowałam w korek. W końcu mijam to a tu policja, ciało na ziemi przykryte, jakieś 1,5 m od mojego auta. Kierowca potrącił na pasach kobietę. Nie wiem, niby to się zdarza, nie powinno mnie dziwić, ale ja się tak jakoś wystraszyłam, że wpadłam w panikę, zaraz zaparkowałam i siedziałam w aucie i sie trzęsłam, bałam się jechać dalej. W tym momencie zaczęłam się za kioskiem oglądać, żeby papierosy kupić. I to mnie chyba otrzeźwiło bo jakoś się uspokoiłam, ale dalej cały czas to widzę - przypomniałam sobie co mówił mój wykładowca od teorii na kursie prawa jazdy - wsiadasz za kółko, to tak jakbyś broń do torebki wkładała. A ja teraz jeżdżę gorzej, ciężko mi się obrócić do tyłu, rozkojarzona jestem czasem, stopy bez czucia tak opuchnięte. Chyba sobie dam spokój do porodu już, Zielona Góra wielka nie jest, na piechotę będę latać.

Flaurka, bardzo Ci współczuję przeżyć.

Wieści od nas:) Jezdzimy do Marcelka 2 razy dziennie ale akurat wtedy śpi:D dzisiaj był chyba cały dzien lamp i teraz jak byliśmy to akurat nie spał, nawet się uśmiechał i słuchał co do niego mówię:) rano mogłam wziąć go na ręce na chwilę:) dopiero jutro przed 9 mam mu dowozić swoje mleko- tak miał odstawione... widać po nim, że jest mu dużo lepiej :) jak będzie z nami to mu cały ten szpitalny czas wynagrodzimy :):):) aż mam dużo lepszy humor jak widzę, że mu się poprawia i nie mogę się doczekać kiedy będzie z nami w domku:D:D

Carmella, wszystkiego najlepszego dla Marcelka! Oby jak najszybciej do was wrócił! trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze!

No bo mało się dzieje jeśli chodzi o poród... bo ja tu sie nastawiłam na jakieś cuda a tu cisza (jak przed burzą :p) Resztę stawiam obok bo i tak mam stresa, a mój stres się dziecku udziela, a przeciez mały niczemu winien nie jest wiec po co go meczyc az tak bardzo...

Mysiochomis, Bardzo Ci współczuję. Zdrówka dla Mamy i żeby problemy z mieszkaniem się rozwiązały i wszystko ułożyło pomyślnie!

właśnie wczoraj widziałam się ze znajomą z dzieciństwa - jej rodzice mieszkają w tej uliczce co my. ma 4,5 miesięcznego syna. jak mnie zobaczyła to od bramki krzyczała "żanetka, ty znowu?". miałam na końcu języka krzyk, "jakie znowu, mamy 4 lata między dziećmi", ale co się będę tłumaczyć?
ciągle wszystkim powtarzam, że to było planowane dziecko, Misiek bardzo go pragnął (że ja nie, nie wspominam), ale i tak nikt nie wierzy, bo jak można chcieć mieć dwójkę dzieci w wieku 23 lat?
co do zabezpieczenia - jeszcze miesiąc w ciąży nie byłam , a moja wspaniała babcia już mi przypominała, żebym zaraz po porodzie kupiła plastry antykoncepcyjne..

Zanetaa, nie przejmuj się głupimi tekstami. Głowa do góry!

Olena, ja też mam wrażenie, że nóż w pochwie mnie ciśnie, a najgorzej jest właśnie jak usnę, a potem mam wstać po przebudzeniu. Myślę, że się tam wszystko przygotowuje. Chociaż wiem, że szyjka nadal długa i zamknięta.( przynajmniej tak było jeszcze w poniedziałek.)


U nas już trochę lepiej. Dochodzę do siebie, chociaż nadal jestem wypompowana psychicznie przez ten szpital.
Malutka w brzuszku przestała się spinać i już zachowuje się normalnie. Jak tatuś do niej zaczyna mówić, to wystawia pupsko do głaskania. Mam wrażenie, że ona wszystko rozumie;-) Zrobiłam wczoraj pranie koszul szpitalnych, bo muszę od nowa spakować torbę i znowu czekamy. Teraz mam zamiar być bardziej aktywna, żeby przyspieszyć trochę ten poród. Zobaczymy, jak nam to wyjdzie.

Trzymam kciuki za wszystkie potrzebujące &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
 
Do góry