ja mam o tyle dobrze, że Julką opiekuje się moja teściowa. Ale powiem Wam, że to tez nie jest takie kolorowe, bo wiadomo ona ma swoje zdanie, na początku ciężko było mi się z nią dogadac. Opiekuje się Julką od jej 6 mca, tj od dnia kiedy wróciłam do pracy. To był bardzo ciężki dla mnie okres, bo strasznie przeżywałam, miałam myśli, że moje dziecko przestanie mnie kochać, straci ze mną więź, a najlepsze w jej życiu zobaczy babcia jako pierwsza a nie ja. Na szczęście myliłam się i to bardzo, bo babcia choć ma trudny charakter, dotarła się ze mną, pomaga mi bardzo i mogę na nią liczyć. Poza tym kocha Julkę ponad wszystko i wiem , że nie zrobi jej krzywdy. No i co najważniejsze, nie straciłam żadnej więzi z dzieckiem, no i każde nowe umiejętności moje kochane dziecko pokazywało po raz pierwszy wtedy kiedy to ja byłam w domu. Gdybym jednak nie miała babci do pomocy, to nie wiem co bym zrobiła. W mojej miejscowości nie ma żłobka, a i bałabym się oddac tam takie maleństwo, opiekunka kosztuje, u nas ok 800zł więc z mojej pensji zostałoby mi 400zł, to chyba bardziej opłacałoby mi sie zostać w domu i ewentualnie myć okna czy sprzątać na zlecenie, albo wziąć pod opiekę maluszka jakiegoś niż pracować i dać Julkę opiekunce. Szkoda, że w naszym państwie opieka prorodzinna jest na tak niskim poziomie, a matki są zmuszone rozstawać sie z dziećmi żeby zarobić na chleb.