A my się nie odzywamy bo: ;-)
- przygotowywalismy chrzciny - bardzo udane, piekna pogoda, jedzonko fajne , Borysek gadał na cały kościół - czyli wszytko tak jak w scenariuszu
- zaraz po chrzcinach Borysek zachorował - przechodził na chrzcinach z rąk do rąk i złapał, myśłałam ze przeziebienie. Niestety w piątek było bardzo źle i przyszedł lekarz , który stwierdził zapalenie migdałków i kazał podać antybiotyk. Zaczełam negocjować, bo jestem przeciwnikiem antybiotyków ...to mnie postraszył anginą, komplikacjami i szpitalem, wiec posłusznie daje Boryskowi antybiotyk
- zaczęłam (znowu) studia...wszyscy mi pukają do głowy,że teraz kiedy mam małe dziecko to bezsesnu. Ale to ma sens, studia są zaoczne, tatuś szostaje z synkiem i są przeszczęsliwi. Oczywiście nie będę łazić na wszystkie zajęcia bo to nie w moim stylu ;-)a dodatkowo ze względu na Boryska mam Indywidualną Organizację Studiów.
BUZIAKI DLA SIEDMIOMIESIECZNYCH DZIECIACZKÓW!