Dzień dobry
roksi uważaj na siebie! Ja , jak tak patrzę wstecz, to obie ciąże dosyć podobnie przechodziłam. Nawet porody, w zasadzie, były identyczne
ewelina i jak dzisiejsza noc?
Wojtek też śpi z misiami. I bardzo je kocha. Mówi na nie " nynu" i cały jest szczęśliwy jak się przed spaniem do nich przytula. Tuli je, kołysze i daje buzi

. Kochane to jest. I im więcej misiów tym lepiej
U nas była przez weekend kraksa straszna.
Niby się wydawało, że Michał już lepiej. A tu w sobotę dostał strasznej wysypki i był mega marudny. Ledwo dawałam radę, W niedzielę to samo. Okazało się, że jest uczulony na antybiotyk. Trzeba było odstawić antybiotyk i wczoraj już trochę lepiej. Ale marudność została.
Za to Wojtkowi powieka napuchła. Byłam z nim wczoraj na ostrym dyżurze w szpitalu okulistycznym. Cztery osoby go musiały trzymać, żeby mu do oka zajrzeć.Biedak strasznie płakał.Nie dziwię się zresztą wcale. Do tego lekarka taka paskudna była, że się z nią pokłóciłam. Leniwe, nabzdyczone babsko.
A żeby nie było, że u nas same nieszczęścia to M jest już po egzaminie więc życie wróci wreszcie do normy. I w niedziele byłam z Wojtkiem na takim specjalnym dla dzieci, organizowanym przez Yamahę koncercie w filharmonii. Zachwycony był!.