reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Mamy z Irlandii!!

Wiecie co tak myślę o tym calcium i wydaje mi się,że jest dostępny w sklepach ze zdrową żywnością lub homeopatycznych.

Agusik a jakiś kurs języka?
Mój co prawda się cofnął i to bardzo przez siedzenie 2 lata z dziecmi w domku,ale jeśli trzeba to gadam i przeczytam.Mam nadzieję na znalezienie pracy jak najszybciej i powrót do śmiałości w mowie.Bo u mnie nieśmiałośc bierze górę :sorry:

Też nie mam do czego wracac.Zresztą nie wiem czy wrócę.Jak narazie mój M nie chce kategorycznie.A może jakiś inny kraj? Cieplejszy i słoneczny? nienawidzę marznąc i zimy w Pl mi się nie za bardzo podobają.No chyba,że za oknem trzaskający mróz a ja nie muszę wychodzic z domku tylko pod kocykiem z dobrą książką lub filmem :eek::sorry:
 
reklama
Dziewczynki!!!Przywołujędo porządku!!!Co to za nastrój:confused2:Życie jest piękne i trzeba się cieszyć każdąjego chwilą trwania.A nie wymyślać i szukać pretekstów do "smutkowania".o!!!
Ja teżnic nie mam-z J.żyjemy od wypłaty do wypłaty-na koncie autentyczne 0:)szok:),co niedzielęprzepuszczamy moją ciężko zarobioną"krwawicę",ale wiemy,że żyjemy.Niczego nam nie brak(poza rodzinką rzecz oczywista),cieszymy się,że możemy spełniać swoje marzenia,zachcianki i nie martwić się-jak tu wytrwać do 1-go(czy kiedy tam kto miał w pl.wypłatę;-)).Jestem szczęśliwa,że mam możliwość mieszkać tutaj,bo jest to życie bez zmartwień.Tak więc do góry głowy.Ja wiem,że przy irlandzkiej pogodzie o depresję nie trudno,ale w każdej sytuacji musimy szukać tej jaśniejszej strony.no!!!
A tak w ogóle to ja już się dziś pożegnam-do pracy rodacy.Trzymajcie się i nie łamcie.Głowy do góry-aby wieczorek był...wyśmienity:tak::-D.Do jutra;-)
 
czesc dziewczyny:-)
ja tez po wizycie u gp. Mala ruchliwa ze hej.Nawet serca ciezko bylo posluchac tak uciekala;-)Moze ma juz dosc tych lekarzy:-D
najlepsze zyczenia Antkowi oczywiscie zasylam!
tez tak sie zastanawialam co z andzulina,ale pewnie w Polsce.Misi tez dawno nie bylo.Ciekawe jak tam jej maly 'terrorysta';-)
te zmiany nastrojow w ciazy to rzeczywiscie dokuczliwa sprawa.Co zrobic-hormony buzuja.Tez chcialabym sie nie martwic,nie stresowac,ale przyznam szczerze ze w tej ciazy przezylam chyba wiecej niz kiedykolwiek.To brat mial wypadek,to maz stluczke ze mna na pokladzie:eek::-(Nerwow nie unikne zeby nie wiem co:-(Mam nadzieje ze mala zbyt nerwowa nie bedzie i nie da nam popalic za to wszystko.

My z M. tez mamy dylematy.Moj nie chce wracac,ja na razie tez nie,ale kiedys chcialabym jednak osiasc w Polsce.Rowniez chcialoby sie jakis domek kupic,ale na razie nie ma jak. Z kaska prawie wiecznie na zero,jak juz chce sie cos wiecej odlozyc,zawsze cos sie wydarzy..Ale fakt - tu i tak latwiej sie utrzymac niz w PL.

Zycze poprawy nastrojow smutasom i samych pozytywnych mysli:tak:oraz zdrowka przeziebionym bo tu potrzebne dobre humorki w razie gdybym ja wsparcia potrzebowala;-)
 
Ostatnia edycja:
madbebe:
My z M. tez mamy dylematy.Moj nie chce wracac,ja na razie tez nie,ale kiedys chcialabym jednak osiasc w Polsce.Rowniez chcialoby sie jakis domek kupic,ale na razie nie ma jak. Z kaska prawie wiecznie na zero,jak juz chce sie cos wiecej odlozyc,zawsze cos sie wydarzy..Ale fakt - tu i tak latwiej sie utrzymac niz w PL.
Sytuacja identyczna jak u nas:sorry:.Na życie tu nas stać,ale na odkładanie już nie,jeden bilet dla trójki do Polski i oszczędności znikają:sad:.Na angielski chodziłam dwa razy i niewiele więcej niż wiem ,z niego nie wyniosłam.U mnie to tak,że dużo rozumiem,słów też znam dużo,ale co z tego?Złożyć do kupy nie zawsze umiem.Coś tam mówię,ale wiem,że słabiusieńko i mam straszną blokadę psychiczną,gęby najlepiej bym nie otwierała:no:,a jak już muszę to się tak denerwuję,że mieszam słowa,pocę się i najlepiej zapadłabym się pod ziemię:zawstydzona/y::frown:Mówię Wam tak dupa ze mnie,że brak słów.W szkołach angielskiego nie miałam,a z nauką języków u mnie zawsze był problem:baffled:.Wiem,ze gdybym umiała angielski zupełnie inaczej by mi się tu mieszkało,a tak....szkoda gadać.Nie mogę być samodzielna,tylko wciąż od męża uzależniona:frown:Jak ja dziecko do szkoły poślę?:-:)no2::sad:
 
No a ja dodam ze my raczej tez juz na stale.Mojemu mezowi powoli juz leci 8 rok w IRL.. Tu latwiej zyc.Narazie niczego mi nie brakuje i powiem szczerze ze nie wiem jak by bylo w Pl.
Brakuje mi rodzicow, brata.. ale nie chce wracac.Pojawiam sie raz w roku w domciu, czuje sie u siebie w miescie dziwnie.Nikogo juz prawie tam nie znam (no oczywiscie oprocz starszych znajomych)Moi znajomi sie porozjezdzali po swiecie, bo co robic w 18 tys miasteczku? Pracy nie ma, jesli jest to po znajomosci, woogole jakos tak zle sie juz tam czuje.Ciagle nowe twarze, dzieci powyrastaly, maja dzieci..Nie mamy tezmieszkaania, oprocz kawalerki spoldzielczej.Jak tu mieszkac teraz w kawalerce? Jeej nie wyobrazam sobie, po tych 6 sypialniach :-D
Jesli tu sie pogorszy, jak to moj maz powiedzial tu zaczynalismy od zera zaczniemy gdzie indziej.Do Polski wroce jak wygram w totka :-D
 
Do Polski wroce jak wygram w totka :-D

:-):-)moj M lubi marzyc coby to on zrobil, kupil itp.gdyby tak wygral.Najlepsze jest to ze gdy sa te najwieksze kumulacje,on rano deklaruje wyslanie kuponu,a ostatecznie zapomina.Nie slyszalam jeszcze zeby ktos wygral,nie grajac:-):-)
Mnie tez ciagnie troche do rodzinki.Wiem ze mama bardzo chce zebysmy wrocili,ale ja nie umialabym sie w pl odnalezc,zyc za te marne grosze i wiecznie sie martwic o jutro. Studia przerwalam wiec na dobra prace tez nie mam co liczyc bez znajomosci..

Agusik - ja mialam problem z gadaniem podobny do Ciebie.Minal chyba rok zanim sie osluchalam,a pierwsze slowa tez nie szybko z siebie wydobylam.Taka blokada jest naturalna,strach ze powiesz cos nie tak,nie zrozumieja i jeszcze trzeba bedzie powtorzyc:eek::-)Na pewno najlepszym sposobem jest wyjsc do ludzi, do pracy,gdzie po prostu musisz gadac.Mowie Ci,co ja sie naprzezywalam na poczatku:tak::szok:Rozumialam co do mnie mowia ale zeby cos z siebie wykrztusic:no:A moze znalazlabys kogos,jakas irlandzka kolezanke np. zeby Cie troche wdrozyla, bo z ta praca to teraz nieciekawie..
Zaczynaj od malych kroczkow - do sklepu, na poczte.Musisz sie przelamac,nie bac sie gadac.
Ja teraz siedzac w domu zaczelam sie cofac i normalnie sie przerazilam:eek:tak wiec radio gra na okraglo,chociaz tyle.Staram sie tez odwiedzac byle miejsce pracy (M. nadal tam pracuje) coby troche poplotkowac, bo calkiem wszystko pozapominam:eek:

Ciesze sie ze z tymi pieniedzmi to nie tylko my tak mamy:-)bo juz myslalam.Swoja droga moj M. jest gorszy wydawacz niz niejedna babeczka.:tak::shocked2:A mnie juz napewno w tym przesciga.Duzo zachcianek a niewiele srodkow;-)
 
Agusik - ja mialam problem z gadaniem podobny do Ciebie.Minal chyba rok zanim sie osluchalam,a pierwsze slowa tez nie szybko z siebie wydobylam.Taka blokada jest naturalna,strach ze powiesz cos nie tak,nie zrozumieja i jeszcze trzeba bedzie powtorzyc:eek::-)Na pewno najlepszym sposobem jest wyjsc do ludzi, do pracy,gdzie po prostu musisz gadac.Mowie Ci,co ja sie naprzezywalam na poczatku:tak::szok:Rozumialam co do mnie mowia ale zeby cos z siebie wykrztusic:no:A moze znalazlabys kogos,jakas irlandzka kolezanke np. zeby Cie troche wdrozyla, bo z ta praca to teraz nieciekawie..
Zaczynaj od malych kroczkow - do sklepu, na poczte.Musisz sie przelamac,nie bac sie gadac.
Ja teraz siedzac w domu zaczelam sie cofac i normalnie sie przerazilam:eek:tak wiec radio gra na okraglo,chociaz tyle.Staram sie tez odwiedzac byle miejsce pracy (M. nadal tam pracuje) coby troche poplotkowac, bo calkiem wszystko pozapominam:eek:

Ciesze sie ze z tymi pieniedzmi to nie tylko my tak mamy:-)bo juz myslalam.Swoja droga moj M. jest gorszy wydawacz niz niejedna babeczka.:tak::shocked2:A mnie juz napewno w tym przesciga.Duzo zachcianek a niewiele srodkow;-)
Ja to wszystko wiem,że powinnam tak robić,ale co z tego?...Nigdy tu nie pracowałam,pracy raczej nie znajdę,bo raz,że ostatnio kanał z wolnymi miejscami pracy,dwa,nawet gdyby była praca,to żadnego iterview nie przejdę:no:,nawet bym nie poszła bo wiem co mój angielski jest wart(czyli nic).I tak mnie zabija ta rutyna tutaj:-(.Całe dnie z dzieckiem w domu,ewentualnie zakupy(moja największa rozrywka).Aaa..jedna koleżanka Polka z synem w wieku mojego Radka:sorry:MASAKRA! Mówię Wam ,jestem taka rozerwana:chciałabym wracać,gdzie rodzina,przyjaciele,polski język,małego mam komu zostawić,żeby choć na 2 godz.wyjść z mężem na kolację,a z drugiej strony rozsądek mówi,że muszę tu żyć,bo tu łatwiej być rodziną:frown:...No i popsułam sobie humor na resztę dnia,na własne życzenie:unsure:Ech.....
Aaaa...gastone:dobrze widzę,ze staracie się o drugą dzidzię?
 
nie lam sie!!!moze wszystko samo sie jakos wyklaruje. Nie mysl juz o tym.
Kazdy tu jakos zaczynal i nie wszyscy ze spiewajacym angielskim. Bedzie dobrze!Musi byc:tak:
Ja tez gnije na wioseczce i tylko czasem wybierzemy sie do kogos w odwiedziny. Poza tym dom i zakupy:-)i tak w kolko
 
Agusik 70% mam ma takie rozterki na obczyźnie.Ja też tak miałam.Ty mieszkasz w Swords to już coś.Ja mieszkałam na wiosce z 1000 mieszkańcami gdzie pewnie 999 pracowało w Dublinie i ani żywej duszy nie było.Brak prawka,dwójka rozdarciuchów pod pachą i tylko jeden SPAR na stacji benzynowej.Życ nie umierac :confused2:
Ja przyjechałam tutaj z jako takim językiem.Ale angielski uczony w szkole przez polską nauczycielkę ni jak się imał tutejszego języka.
Wrzucono mnie na głęboką wodę.Pracowałam z 5 irolami i turkiem.Obsługiwałam iroli,musiałam do nich przemawiac bo jak to z klientem nie zamienic słówka?
Uczyłam się jak się nazywa brzytwa,nożyczki,cieniowanie i wszelkie słownictwo fryzjerskie.Pamiętam,że żółte karteczki z nazwami fryzur miałam ponaklejane na szybach.Nie widziałam nieba tylko słówka,których muszę się nauczyc :eek:
Zostałam wrzucona na głęboką wodę.
Ty się nie przejmuj,ze coś powiesz nie tak.Mam wrażenie,że irole są bardzo tolerancyjni.Ja nie raz głupoty opowiadałam a oni tylko życzliwie mnie poprawiali.
Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz jak jest.
Ja oklapłam również,ale mam ambitny plan wrócic do pracy.Ciągnie mnie do niej.

Mój M to już inna historia,nie umiał ani słowa po angielsku,wiecznie niemca się uczył.Teraz niemieckiego ni w ząb a angielski perfect.No ale on też musi rozmawiac po angielsku z klientami,w pracy ma tylko jednego polaka na szczęście z nim jak tylko musi to gada,nie ciekawy typ :-p:-D

No no Gastone widzę,że sezon na poczęcie otwarty.Gratuluję :tak:
 
reklama
No,to zupełnie tak jak my:-(,nie mam tu znajomych,rodziny(prócz mężyka i synka-oczywiście).Jeśli chodzi więc o osoby to mamy do kogo wracać do Polski,ale nie mamy do czego:no:,mamy mieszkanie,przepisane na mnie przez moich rodziców,ale to 3 małe pokoje,a oboje rodziców i nasza trójka na takim kawałeczku to straszny tłok.A jeśli zdecydujemy się na drugie dziecko to już w ogóle:no2:..Do tego dochodzi jeszcze moja nieznajomość angielskiego,już mam dość,że wszystko musi mój mąż załatwiać,bo ja się nie dogadam:sad:Nawet jak mały pójdzie do szkoły to już się boję,jak ja mu pomogę,albo zapytam jak sobie radzi:-(,a o pójściu do pracy mogę zapomnieć.I tak z jednej wypłaty łatwiej tu wyżyć niż w Polsce,ale ja się nie umiem tu odnaleźć:no::unsure::sad:

Ja to wszystko wiem,że powinnam tak robić,ale co z tego?...Nigdy tu nie pracowałam,pracy raczej nie znajdę,bo raz,że ostatnio kanał pz wolnymi miejscami pracy,dwa,nawet gdyby była praca,to żadnego iterview nie przejdę:no:,nawet bym nie poszła bo wiem co mój angielski jest wart(czyli nic).I tak mnie zabija ta rutyna tutaj:-(.Całe dnie z dzieckiem w domu,ewentualnie zakupy(moja największa rozrywka).Aaa..jedna koleżanka Polka z synem w wieku mojego Radka:sorry:MASAKRA! Mówię Wam ,jestem taka rozerwana:chciałabym wracać,gdzie rodzina,przyjaciele,polski język,małego mam komu zostawić,żeby choć na 2 godz.wyjść z mężem na kolację,a z drugiej strony rozsądek mówi,że muszę tu żyć,bo tu łatwiej być rodziną:frown:...No i popsułam sobie humor na resztę dnia,na własne życzenie:unsure:Ech.....
Aaaa...gastone:dobrze widzę,ze staracie się o drugą dzidzię?

kochana a może na sprzątanie hotelu? ale teraz to już po sezonie. to może za rok.... a tam się nie mówi za dużo...
a ja co z tego że znam język... jak i tak się peszę (pracuję w jubilerskim) nie raz zostawałam sama w pracy to luz... ale jak już mam coś łatwić to jakoś się boję że Ci urzędnicy mnie nie zrozumieją...
no i poza tym wogóle mam szefową do dupy... utrudnia mi wiele...
ale zminiać pracy nie ma co... bo u nas to mały wybór... no i wiem że tu mam na zimę... pracę...
nno a ze znajomych to mam niby kumpli z miasta z pl.. ale im to imprezy w głowie...no i wogóle... a koleżanki...
każda tylko patrzy żeby się lepiej pokazać i wogóle....
no i też imprezy....:sorry: a My co mamy biedni zrobić....:eek: jak dawno nam się odechciało duskotek itp... jak już to jakieś spotkania na spokojnie...
ehhh... i jeszcze ta pogoda do dupy normalnie.... mogłoby być cieplej to jakoś pewnie byłoby inaczej... no i żeby ktooś ze znajomych był taki normalny ... żeby można było usiąść pogadać i razem wyjść....
 
Ostatnia edycja:
Do góry