Cześc mamusie ....
Pisalam do was rano ale jak na złośc mi się wszystko skasowało, więc ponawiam próbę .....
Wczoraj miałam KOSZMARNY dzień.... odkąd moja córeczka zaczęła raczkowac , ma tyle energii , że tylko ucieka albo fika i wczoraj tak mi fiknęła, że spadła z łóżka w sypialni na podłogę .... :-( - to były dosłownie sekundy - położyłam ją na środku łóżka, a ona po chwili nawet nie wiem kiedy usiadła i pupą odbiła się od lóżka i przekoziołkowała - widziałam tylko jak już leci ale nie zdążyłam jej w locie niestety złapac

- myślałam, że dostanę zawału, bo byłam z nią wtedy sama w domu .... obie płakałyśmy - ja chyba nawet bardziej ale pomyślałam, że trzeba szybko działac, bo guz był coraz większy ....

Pobiegłam więc z małądo kuchni , wyciągnęłam kostki lodu i przez pieluszkę delikatnie jej zaczęłam przykładac do guza na główce .... zrobiłam też szybko mleczko i to ją uspokoiło ale martwiłam się o nią, bo była jakaś taka przygaszona i jakby nieobecna .... Bałam się, żeby przypadkiem wstrząsu mózgu nie dostała , bo upadła przecież na twardą podłogę < bez dywanu > .... Położyłam ją do jej łóżeczka i od razu zasnęła , a ja siedziałam i cały czas płakałam.... Wiedziałam, że po upadku najważniejsze jest pół godziny, a potem kolejne dwie godziny ale mała spała prawie tyle czasu, nie wymiotowała, więc zaczęłam ją tylko obserwowac kiedy wstała ale dobrze reagowała na różne bodźce i była w dobrym humorze, tylko musiała się potem pożalic tatusiowi i była trochę marudna .... Wtedy się trochę uspokoiłam ale i tak nie mogłam sobie darowac, że do tego doszło ..... :-(
Dziś już jest dobrze, Julcia wstała w dobrym humorze i była na spacerku z nami , a teraz siedzi w salonie i wygłupia się z tatusiem .... :-) Mimo tego, że dziś piątek 13 - go, to wczorajszy dzień był dla nas o wiele gorszy, niż dzisiejszy ..... Lecę teraz wieszac pranie i muszę mojego małego skarba przewinąc i nakarmic, a potem lulu ....

:-) Pozdrawiam i przepraszam, że dziś tak tylko o sobie .....
Jutro postaram się też zajrzec do was ... PAAAAAA