reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy z U.K - wątek główny

Oj te huśtawki to mi nie na rękę, migrena zresztą też, a za wiele przeciwbólowych nie mam do wyboru bo kp... z drugiej strony każdy reaguje inaczej ;) myślę nad tym i myślę i na razie stoję w miejscu, aczkolwiek chyba jestem zdecydowana. Nie wiem tylko kiedy się wybrać jak coś, bo czytałam, że najlepiej w pierwszych dniach @, ale w inny "normalny" dzień tez można tylko przez tydz trzeba dodatkową antykoncepcję...
 
reklama
Wiesz - mi wszycy odradzali MIrenę. Bo to, bo tamto - fakt miałam 87 dni plamienia po jej założeniu ale:
1. Nie bolało mnie nic (normalny okres u mnie wyglądał tak że przez 5 dni zwijałam się z bólu rycząc i mając gorączkę)
2. Schudłam 10 kg w ciągu roku których nie mogłam nijak zrzucić po plastrach antykoncepcyjnych.
3. Włosy miałam boskie :)
4. Antykoncepcja w 100%. I cykle po 40-60 dni (4 dni plamienia).
5 i najważniejsze - czułąm się z nią świetnie :)

Teraz zabawna rzecz - implant który mam ma dokładnie ten sam hormon - ale w większej dawce no i jakby nie było przechodzi przez krwioobieg i wątrobę (przy Mirenie nie było tego bo działała miejscowo) więc organizm się musi przyzwyczaić. Daję mu 6 miesięcy - ale podejrzewam że nie będę żałować.
Przykro mi tylko że ta Mirena uciekła ode mnie - bo świetnie mi się z nią żyło - no ale niestety moje córcie mi zafundowały strasznie luźną szyjkę i... wypadła :(
 
Głupio pytać Cię teraz o to które lepsze, bo jeszcze za wcześnie, ale może jednak zapytam co myślisz, które lepsze?
Ja rozważam te dwie opcje, ale bardziej się chyba skłaniam na implant. Musze jeszcze siąść na spokojnie i poczytać i spisać za i przeciw i może wtedy coś wybiorę :)
 
Implant mam za krótko żeby się wypowiedzieć, ale komfort psychiczny mam lepszy z imlpantem - jednak po dwóch naturalnych porodach szyjka już nie jest taka jak przed. Sznurki trzeba co miesiąc po okresie sprawdzać, jak źle przytną to mogą pokaleczyć małża, może wypaść etc a implant - jest pod skórą - nie wypadnie, sprawdzać nie trzeba. Wkładka działa miejscowo - implant jednak przechodzi przez krwioobieg i wątrobę, ale i tak jest to mniejsza dawka niż tabletki. Wkładka jest na 5 lat - implant na 3. Ale w UK i tak oba są za darmo. Oba można zmienić - czyli wyjąć i założyć nowy podczas jednej procedury.
Teraz mam hustawki, zmęczenie, jest mi duszno, płaczę bez powodu - albo sobie wynajduję powód, mam napady śmiechu itp. Nosi mnie po ścianach - mam pełno energi i problemy ze skupieniem się na jednej rzeczy zbyt długo. Ale nie jestem nerwowa czy coś w tym stylu przed czym mnie ostrzegali w związku z implantem.
Ale za tym wszystkim poza hormonami stoi jeszcze jeden czynnik - razem z implantem zmieniłam dietę - ograniczyłam tłuszcze i węglowodany (słodycze, chipsy, pepsi) - co może mieć duży wpływ na moje zachowanie - efekt odstawienny. Czuję się jak ćpun na głodzie którego ciągnie do czekolady :p To jest chore :laugh2::laugh2::laugh2:
No i ja miełam 2 miesiące przerwy od wypadnięcia wkładki do założenia implantu.
Może się okazać że ty nie będziesz miałą żadnych efektów ubocznych :)
Ja się modlę żeby okres mi się zatrzymał bo w mojej rodzinie jest problem z endometriozą i dotyka każdą kobietę w rodzinie - ja się uchowałam póki co i niech tak zostanie a zatrzymanie miesiączki by bardzo pomogło. A i siniaka już prawie nie widać, ale ja mam strasznie wrażliwą skórę i wystarczy mi że mnie kroś złapie za rękę żeby siniak wyszedł :( Ale jak dotykam tej zapałki to jest tak dziwne uczucie.... bleahhhhhh :baffled: :laugh2::laugh2::laugh2:

Nie czytaj za dużo bo tyle ludzi co opinii a w sieci najwięcej jest tych którym się te problemy wydarzyły, bo tym co nic nie było - to po co mają pisać że jest ok - sieć przecież służy tylko hejterom :dry:
 
Widzę że mamy na wyspach śpią :)

A tak serio - jak ludzie w waszym otoczeniu zareagowali na Brexit? Chodzi mi o znajomych brytyjczyków. Bo mnie w piątek po południu - przed szkołą przywitała starsza pani (która odbiera wnuczkę) następującymi słowami - "O a pani też jest z Polski prawda? Dobrze pamiętam?"
Ja: "Taaaaak...?!"
- "No mam nadzieję że chociaż pani nie myśli o pakowaniu swoich rzeczy i powrocie do kraju. Bo dzisiaj rano już mnie znajoma polka straszyła że chyba będą musieli się spakować i wracać. A czemu macie wracać? Płacicie podatki? Pani mąż pracuje? To niby czemu macie wyjeżdżać???"

Rozmowa trwała jeszcze kilka minut, o Brexicie, o pomysłach rządu (a raczej braku planów na przyszłość po referendum - które było za szybko i nie do końca przemyślane) i tym co się stanie z Polakami na wyspach. Podobne pytania "Ale wy nie myślicie mam nadzieję o powrocie do kraju?" słyszałam tego dnia jeszcze kilka razy od znajomych brytyjskich mam. Ich ulga na twarzy kiedy mówiłam "Nie - nie wracamy" była najmilszą rzeczą jaka mnie spotkała :) Mówi się że Anglicy nie trawią Polaków - wszystko zależy od ludzi, ale tam gdzie jest obustronny szacunek - nigdy nie będzie nienawiści. Naprawdę te słowa w piątek sprawiły że jeszcze bardziej chcę zostać w tym kraju :)
 
hejka, mozna dolaczyc? :)
chociaz chyba za duzo mamus tu nie ma... :crazy:

co do Brexitu, tez mnie zadne nieprzyjemnosci nie spotkaly, ani meza. Pieniacze sa w kazdym kraju, na szczescie zazwyczaj sa mniejszoscia ;)
 
ZwariowanaSol dzięki za informacje ;) ja nadal jestem na etapie zastanawiania się, ale w dalszym ciągu obstaje przy implancie.
Co do brexitu to nie spotkałam się z jakimiś komentarzami.

Lilith co u Ciebie?
 
reklama
To i ja się zamelduję póki mam komp sprawny - bo niedługo go młotkiem zatłuję :realmad: Serio - sypie się jak stary rumpel a wcale nie jest zły :dry: W ciągu miesiąca trzy razy mu musiałam system stawiać - no szlag mnie trafia :wściekła/y:

LILITH - będzie lepiej choć to nigdy nie odejdzie. Zajrzyj to się schlejemy i porozrabiamy :) Biorę wszelkie szkody na siebie :sorry:

Przez dwa miesiące mąż chciał mnie zatłuc młotkiem, udusić i zakopać w ogródku :ninja2: Jak nie miałam doła, to się chichrałam jak powalona, albo krzyczałam o byle co, żeby zaraz potem wybuchnąć płaczem że sama siebie mam dosyć. Ale się uspokoiło ::tak: mąż już nie chce rozwodu ani usunięcia implantu :-p Fizycznie też mi się oberwało - pogorszyła mi się alergia (obciążenie wątroby w mojej sytuacji nie było dobrym pomysłem (nie mam woreczka żółciowego) ) i albo spałam pół dnia i całą noc, albo chodziłam po ścianach - takiego powera miałam i mnie nosiło (dom mam wysprzątany na picuś :-D) . Okres.... obecnie jest parodią komedii - albo mam 10 dni zarzynanego wieprza albo 10 dni plamienia 1/10pkt :rolleyes2: a bo czemu by nie :-p ale jakie perfekcyjne 28 dni cyklu :laugh2: Do lekarki idę za miesiąc się pośmiać, bo obiecałam że zajrzę po 4 miesiącach od założenia. Ogólnie jak któraś lubi takie jazdy lub jest masochistką - polecam implant :laugh2: Nie no a tak serio to i tak polecam - działa a huśtawki mijają i organizm się przystosowuje. No i plus dla mnie - wyrównało mi się na implancie TSH i mogłam całkowicie odstawić moje 25-50mg :tak::laugh2:
 
Do góry