Jeszcze moje spostrzeżenie o naturalnym porodzie, nawet bolesnym i trochę skomplikowanym. Przecudowny był ten 2 godzinny kontakt skóra do skóry. Położne przykryły nas kocykiem, takie dwa golaski i dyskretnie wyszły z sali. Przysypiałam sobie z małą przez ten czas. Cudowne uczucie, duma, wzruszenie, wszystko naraz. Jak już pisałam, po tych 2h, wstałam taka naładowana energią nową, jakbym nie rodziła. To fajnie jest teraz wymyślone, przy pierwszym porodzie takich praktyk wogóle nie było, a to naprawdę dużo steranej matce daje. I rozumiem rozpacz tych mam, którym dzieci zabrano tak szybko