kamika piękna ta suknia Ja sobie swoją też wybrałam, no i szyli mi ją w salonie i uszyli mi taki worek, że trzy tygodnie przed ślubem szukałam sukienki.. gotowej. No ale się udało:-) Faktem jest, że nie taką miałam jaką sobie wymarzyłam i jaką chciałam, ale to nie suknia jest najważniejsza w tym wszystkim;-) Chociaż początkowo to mi sie płakać chciało
 Ja sobie swoją też wybrałam, no i szyli mi ją w salonie i uszyli mi taki worek, że trzy tygodnie przed ślubem szukałam sukienki.. gotowej. No ale się udało:-) Faktem jest, że nie taką miałam jaką sobie wymarzyłam i jaką chciałam, ale to nie suknia jest najważniejsza w tym wszystkim;-) Chociaż początkowo to mi sie płakać chciało
				
			 Ja sobie swoją też wybrałam, no i szyli mi ją w salonie i uszyli mi taki worek, że trzy tygodnie przed ślubem szukałam sukienki.. gotowej. No ale się udało:-) Faktem jest, że nie taką miałam jaką sobie wymarzyłam i jaką chciałam, ale to nie suknia jest najważniejsza w tym wszystkim;-) Chociaż początkowo to mi sie płakać chciało
 Ja sobie swoją też wybrałam, no i szyli mi ją w salonie i uszyli mi taki worek, że trzy tygodnie przed ślubem szukałam sukienki.. gotowej. No ale się udało:-) Faktem jest, że nie taką miałam jaką sobie wymarzyłam i jaką chciałam, ale to nie suknia jest najważniejsza w tym wszystkim;-) Chociaż początkowo to mi sie płakać chciało
 
 
		 jak ja to przeżyłam w tej sukni w samochodzie to nie mam pojęcia, ale to chyba te emocje tak człowieka omamuniają, że nawet nie wiadomo kiedy przejechaliśmy to 100km. Bo ślub braliśmy w Lublinie, to był mój warunek, bo jestem bardzo związana ze swoją parafią, poza tym kościół jest przepiękny jak z bajki, no i mój chór mógł śpiewać na ślubie w Lublinie. A wesele było w remizie strażackiej na wsi u mojego męża pod Zamościem. Szczerze mówiąc to zawsze sobie marzyłam o pięknym weselu w jakiejś eleganckiej restauracji, ale to wszystko przez rodziców mojego Ł, a potem też to olałam, bo dla mnie najważniejszy był ślu i cała jego oprawa, żeby był najpiękniejszy i niezapomniany, a reszta to już mi się stała obojętna;-)
 jak ja to przeżyłam w tej sukni w samochodzie to nie mam pojęcia, ale to chyba te emocje tak człowieka omamuniają, że nawet nie wiadomo kiedy przejechaliśmy to 100km. Bo ślub braliśmy w Lublinie, to był mój warunek, bo jestem bardzo związana ze swoją parafią, poza tym kościół jest przepiękny jak z bajki, no i mój chór mógł śpiewać na ślubie w Lublinie. A wesele było w remizie strażackiej na wsi u mojego męża pod Zamościem. Szczerze mówiąc to zawsze sobie marzyłam o pięknym weselu w jakiejś eleganckiej restauracji, ale to wszystko przez rodziców mojego Ł, a potem też to olałam, bo dla mnie najważniejszy był ślu i cała jego oprawa, żeby był najpiękniejszy i niezapomniany, a reszta to już mi się stała obojętna;-) 
 
		 
 
		
 
 
		 
 
		 
 
		