Witam, wszystkie mamy walczące z mięczakiem u swoich pociech. Ja walczyłam z mięczakiem u córki przez półtorej roku, po wizycie u dermatologa padła decyzja o łyżeczkowaniu, a ponieważ nie miałam okazji poczytać o tym dziadostwie na drugi dzień byliśmy już po zabiegu, jednak nam nie pomógł, dziadostwo rozsiało się na zgięciach łokci na obydwóch rączkach. Na następne łyżeczkowanie się nie zgodziłam, potem był płyn solpha dermol, który niestey też nam nie pomógł, a córka cierpiała ponieważ każde posamorowanie tym płynem piekło i skóra się wysuszała. Następny sposób to smarowanie krostek jodyną, cała skóra na rękach wyglądała jakby była poparzona, krostki znikły jednak po kilku dniach pojawiły się nowe w tym samym miejscu. Po kilku miesiącach tej męczarni trafiliśmy do homeopaty, nie miałyśmy już nic do stracenia, dostaliśmy różne granulki, niestety nieskuteczne.
Teściowa dostała od znajomej kwiatka "żyworódki" i dowiedziała się o cudownych właściwościach tej roślinki, a ponieważ żeby ta roślinka się nasiała trzeba kilku miesięcy a potem trzeba przykładać liście na zmiany, ja postanowiłam nie czekać kilku miesięcy, aż liście roślinki będą na tyle duże żeby można było ich użyć znalazłam w aptece maść z żyworódki z dodatkiem aloesu koszt ok 12 zł za 100ml. Smarowałam 3 razy dziennie te krostki u córki i o dziwo zaczęło działać, krostki zrobiły się czerwone i część z nich tzn te mniejsze zaczęły znikać natomiast w tych większych zrobiły się ujścia i pewnie by zaschły same ja jednak nie chciałam czekać ponieważ chciała się pozbyć tego dziadostwa zanim na świecie pojawi się moja druga córeczka żeby nie złapała tego świństwa jak tylko pojawi się na świecie, zdrapałaj je (trzeba mocniej potrzeć, żeby to zdrapać) watką nasączoną jodyną tak żeby jodyna miała od razu kontakt z ranką, córka zniosła to nawet dobrze, przy czym najpierw zrobiłam to na jednej rączce a po 3 dniach na drugiej, nie chciałam jej męczyć za jednym razem. Jeżeli ktoś z was ma dostęp do roślinki żyworódki to bardzie polecam tą formę niż maść ponieważ jest ona dużo szybsza, kuracja liściami trwa około 3-5 dni (teściowa kilka dni temu wyleczyła w ten sposób zmianę jaką miała na nodze), natomiast maścią koło miesiąca przynajmniej tak to było u nas. Jesteśmy już 2 miesiące od usunięcia mięczaków i nie pamietam już jak to świństwo wygląda, córka w końcu ma śliczne rączki beż żadnych krost. Warto poczytać o działaniach żyworódki bo naprawdę ma ona szerokie zastosowanie. Na początku nie wierzyłam w działanie tej metody jednak nam ona pomogła.