reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Młode Żonki :D

Ja do was tylko na chwilke zagladam.Nie jestem mężatka(choc malo brakowalo),ale z tego co czytam to wiekszosc was jest niezbyt zadowolna z mężow:(i coraz bardziej jestem przekonana ze mąż mi niepotrzebny:)

Ale slyszalam ze kryzys przychodzi w zwiazku w ok 3 roku,nie wiem na ile to prawada.A potem tak mniej wiecej co 3 lata.Wiec moze to chwilowe jest:)

czyli tak jakby przed nami???
mam nadzieje że nie...
w sumie ja nie narzekam, i na pewno nie zamieniłabym go na innego choć przyznaje się że się kłócimy;).
U nas dziecko zmieniło nam życie ale raczej nie że na złe, poprostu jest INACZEJ:) ale oboje z małżem szalejemy za naszą kruszynką:)
 
reklama
Daffi glowa do gory ,ulozy sie..:tak:
my tez mielismy kryzysy,rozwod tez mial byc...ale jakos dalismy rade..poczatki malzenstwa nie sa latwe..zreszta co w zyciu jest latwe:-D.?
teraz juz mamy luzik,ale caly czas dbamyo nasza milosc,nasz zwiazek,nasza rodzine:tak:,bo w zyciu roznie bywa..a byc matka ,zona i kochanka to nie lada wyczyn..:tak: :-D
 
madlen79 ja sie tym nie martwie. wiem ze sporo przeszlismy i w sumie chyba sami sprawdzamy siebie jacy silni jestesmy.
dzis tez nerwowy dzien ale jakby zabraklo mi tych dni to bym tesknila i ubolewala. tak cos sie dzieje.
ale czasem mam ochote go zjesc:D
wiecie u nas jest problem z mamusia. Moj malz i tesciowa nie maja odcietej pepowiny i to taki typowy synek mamusi;p
 
hej. W pazdzierniku minie nam 2 rocznica slubu, razem jestesmy 6,5 roku, w lutym 7. Mamy synka rok i piec miesiecy.

Przed slubem bylo super, papuzki nierozlaczki, moj maz byl dla mnie oparciem, jedynym przyjacielem. No coz.. po urodzeniu wiele sie zmienilo. Teraz to nie maz a dziecko jest dla mnie najwazniejsze, wszystko sie zmienilo. Juz nie jestem kochanka, ktora zaspokaja partnera kilka razy dziennie, teraz jestem przede wszystkim matka. A ze zadziorny mam charakter, to czasami walcze jak lwica, do upadlego.
Wiele rzeczy zaczelo mi przeszkadzac, no i niestety jak wiekszosc z Was bylam sama z dzieckiem przez ponad rok. Wiele mam do zarzucenia mojemu mezowi, ze mimo iz nie widzial nas praktycznie wcale, to jeszcze po pracy wsiadal w samochod i jechal na trening np. Ja tez sie bardzo zmienilam, stalam sie bardzo wymagajaca, wlasnie ze wzgledu na to , iz poprostu bylam zmeczona. Ale moj maz nie potrafil tego zrozumiec, ze mam teraz wiecej obowiazkow jestem niedospana (Pawelek ma rok i 5 miesiecy i niestety nadal nie przesypia nocy) i czasami zamiast kochac sie pol nocy, chce poprostu SPAC!

no , ale mimo niejednego kryzysu, straszenia ze wroce do mamy, ze go spakuje itp, nadal jestesmy razem, kochamy sie, mimo wielkich burz z piorunami.
 
Daffi nieodcieta pepowina ..to faktycznie ciezko..,najwazniejsze to razem pokonac wszystkie trudnosci..moja tesciowa tez mi komplikowala zycie,myslala,ze syna bedzie miala cale zycie tylko dla siebie...nie zyje juz,wiec nie bede o niej zle mowila,ale latwa kobieta nie byla....
Moniska bo jak pojawia sie dziecko,to maz schodzi na drugi plan..
teraz tak sobie mysle,ze chyba latwiej jest w malzenstwie jak dzieci sa starsze..,bynajmmniej u nas tak jest..albo moze dopiero teraz dojzelismy do tego ,aby stworzyc prawdziwy zwiazek...wkoncu sie dotarlismy i wiemy,co dla nas jest najwazniejsze....
 
hej, ale napisalyscie, przeczytalam wszysciutko i tez sie dolazam, pisac wiecej bede pozniej bo dzis juz zasypiam na klawiaturze,
a wiec tak: 10 rok razem, 14 pazdziernika bedzie 5 lat po slubie, hm jak jest? mamy za soba powazny kryzys i w sumie ciagle jak to napisala jedna z poprzedniczek klocimy sie jak dzieci w piaskownicy heh dobre, ale jedno bez drugiego zyc by nie umialo, czasem jak wiekszosc z was mam ochote trzasnac drzwiami i zniknac stad, ale jednoczesnie nie wyobrazam sobie, ze mogloby go nie byc bo on jest jedyna osoba przed ktora jestem w 100 procentach szczera, ktorej moge wszystko powiedziec...
 
Witam się z samego ranka!
Widzę, że jest nas żoneczek coraz więcej - bardzo mnie to cieszy :-)

U nas rozpoczął się kolejny pewnie taki sam dzień jak cały tydzień, mąż w pracy, ja sama z Marysią i codzienne obowiązki.
No cóż uroki posiadania rodzinki ;-)
 
Liza chyba mam ostatnio za mało czasu dla siebie a może po prostu brakuje mi żeby ktoś mnie docenił sama już nie wiem
Zadbaj o siebie troszke, wiem ze trudno maleństwo z kims zostawic, ale warto :tak: ;-)


[...]teraz tak sobie mysle,ze chyba latwiej jest w malzenstwie jak dzieci sa starsze..,bynajmmniej u nas tak jest..albo moze dopiero teraz dojzelismy do tego ,aby stworzyc prawdziwy zwiazek...wkoncu sie dotarlismy i wiemy,co dla nas jest najwazniejsze....
Miło takie coś czytać! :))) Mam nadzieje ze i u nas tak bedzie choc nie powiem teraz Gdy Mikołaj ma juz rok, zaczol przesypiać nocki, miedzy nami wróciło to co kiedyś, ja nie jestem "wiecznie" zmęczona, I tak jakos jest innaczej niż przez pierwsze 3lata, bo nie powiem byly one ciężkie:tak:


Hejka Kochane!
Zaglądam a tutaj juz 5 stron!
Cieszę sie ze watek żyje i mam nadzieje że tak zostanie :tak:
W głębi serca tak własnie myślałam ze taki wąteczek by się tutaj przydał ;-) hihihi

Mąż w pracy, Miki marudzi, jedna czwórka juz prawie na wierzchu...:no:
Dzien jak codzień..... ;]
 
reklama
Wera i o to chodziło mi zakładając ten wątek, my wszystkie od siebie sporo możemy sie dowiedzieć :)
Wiesz co ja tez mialam tak na poczatku jak maluszek byl.... Ale u mnie mąż wygnal mnie do fryzjera, ja wtedy przy okazji zrobilam male zakupki, cos sobie kupilam, i wróciłam wtedy zupełnie inna:tak:
Ale fakt ze zostawiłam go z malym, bałam sie tego, ale jeden raz bylo ciezko, potem juz łatwiej, wiedziałam ze mi tez sie cos od życia nalezy nie tylko siedzenie w domu...
Pogadaj z meżem co Cie boli.... Warto, a rozmowy zazwyczaj kierują sprawy na odpowiednie tory, bo faceci to czasem nic sie nie domyślają :-p :-D
 
Do góry