U mojego gina to niestety duże poslizgi plus dojazd plus kolacja (bo głodna jak wilk wróciłam) to dopiero teraz jestem. Dziękuje wszystkim za trzymanie kciuków, bardzo się przydały bo byłam bardzo spokojna i tak miało być.
Mój gin na koniec wizyty stwierdził "nie mam już dla pani więcej dobrych wiadomości, wszystko powiedziałem i muszę przyznać, że lubię takie wizyty, bo mnie też cieszą" - i tak własnie było :-) Przez pół godziny, albo i dłużej słuchałam jakie to moje dzieciątko prawidłowo rozwinięte, opowiadał mi o wszystkim: gdzie pęcherz, gdzie żołądek, jakie równe ma półkule mózgowe, że kręgosłup prosty jak struna, rączki i nóżki sprawne (cały czas nimi machało), że układ krwionośny pracuje bez zarzutu itp. itd. Po prostu miodzio słuchać takich informacji :-)
Maleństwo ma już 8cm i szkoda, że nie mam skanera bo bym Wam wrzuciła fotkę, jak się buzią do mamy odwróciło :-)
Genetyczne wskaźniki też w normie i dostałam zgodę na ćwiczenia :-)
szuszu cieszę się, że u Ciebie też wszystko w porządku. Mam nadzieję, że te wyniki cytomegalii powtórzone już będą ok.
blacberry pamiętaj o pozytywnym nastawieniu, ono naprawdę działa cuda :-)
Aha i na koniec stwierdził bez pewności, ale jednak, że coś mu między nogami mignęło...czyżby mamina intuicja, która wskazuje na córcię, tym razem wywiodła mnie w pole? Ale co będzie to będzie, ważne, żeby zdrowe było :-)