Mój starszy syn upodobał sobie mój laptop i widocznie stwierdził, że będzie jego zabawką. Doszło do tego, że któregoś dnia przyłapałam go przy laptopie ze śrubokrętem.
Posadziłam delikwenta na kanapie i (po wykładzie, czego to nie wolno robić) zakazałam mu się ruszać, dopóki nie przemyśli tego co zrobił. Początkowo płakał niemiłosiernie, ale widocznie doszedł do wniosku, że to mu się nie opłaca. Przyszedł, przeprosił mnie i obdarował całuskiem.
Doskonale zdaje sobie sprawę, czego mu nie wolno. Wytyczyliśmy z mężem jasne reguły, których Tomaszek się trzyma. Rzecz jednak w tym, że drzemie w nim duch przekory i od czasu do czasu słychać u nas w domu lamenty i narzekania z jego strony.