reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Niestety pani dziecko nie będzie zdrowe...

czytam ten wątek, czytałam też kilka na wcześniakach, m.in o Franku, kilka na pożegnaniach. Powiem Wam , że podziwiam Was kobitki za taką postawę, jesteście tak silne i niesamowicie pozytywnie nastawione do życia. Ja dzięki Bogu mam zdrową córcię, bez żadnych komplikacji (no chyba że biorąc pod uwagę cukrzycę ciążową) przeszłam przez ciążę i był to cudowny okres w moim życiu. Ale po porodzie wiele czytałam na bb, o różnych przypadkach, najbardziej przeraziły mnie wady letalne. Od czasu jak przeczytałam post dziewczyny która urodziła dziecko chore na bezmózgowie zamarłam, płakałam nad jej postami, dziękowałam Bogu za Julkę, zdrową Julkę i teraz panicznie się boję, że mogę urodzić drugie dziecko chore. Nie wiem czemu , ale tak czuję i to jest tak silne przekonanie, że boję się zajść w drugą ciążę. Ale wiem jedno, dzięki takim osobom jak WY wiem, że nie powinnam się bać, bo urodzenie dziecka chorego nie oznacza końca świata. Dziękuję Wam za Waszą postawę i dawanie wiary tym , które się boją.
 
reklama
witam was serdecznie
równo rok po ślubie
po 2 tyg staran :tak: okazało sie ze nosze w sobie dzidziolka :tak:
radosc ogromna

wszystko ok

w 16 tyg wkoncu wyprosiłam usg (chodziłam panstwowo bo niestety nie było nas wtedy stac na prywatnego lekarza :-()
zadnych wymiotów nic z tych zeczy zadnych plamiem bolow itp
okazało sie na usg ze moje malenstwo zmarło w 8 tyg a ja je nosze od 8 tyg martwe :szok:

wielka rozpacz nie pamietam co mowił do mnie lekarz
dano tabletki na wywolanie i zrobiono zabieg

dochodziłam do siebie przez prawie 2 lata (walczyłam z depresja ) i gdyby nie moj maz to by mnie tu nie było :-(
zaczelismy sie starac o kolejne malenstwo
staralismy sie o nie ponad 5 lat :szok::szok:
w ciazy chodziłam prywatnie do "człowieka -boga "
tak go uwazam do tej pory

gdyby nie on to dzis mojej Nicoluni by nie było...
do 17 tyg wszystko ok wzorowo
w 17 tyg zaczeło sie rozwarcie 1cm i zaczeła sie skracac szyjka :szok:

leki ,hormony na podtrzymanie nie mowiac o innych

srednio co 2-3 tyg szpital i patologia ciazy skorcze
kroplowki 17 godzinne :szok:
miałam marne szanse jak to okreslali lekarze ze szpitali w ktorych bywałam poniewaz miałam miesniaka w czasie ciazy urosł do 14 cm srednicy :szok::szok:
z jednej strony był miesniak z drugiej niunia

lekarze mowili ze jak z blizniakami
był momet ze lekarze patrzyli tylko czy serduszko bije bo miesniak uciskał na główke coreczki :wściekła/y:
miałam dosc w 28 tyg dostałam takich skorczy ze myslałam ze to juz koniec dokładnie to powiedziałam mezowi :szok::-(
dostałam zastrzyki na płuca
doszła cukrzyca ciazowa i jakby tego było mało doszła cholestaza (niewydolnosc watroby )
od 30 tyg kategoryczny zakaz wstawania chyba ze do łazienki siusiu

moj lekarz mowił od 17 tyg ciazy " bedziemy robic tak abys wytrzymała przynajmniej do 30 tyg - takie dzieci mozna juz uratowac " pamietam to jak dzis


a jak wskoczył mi 32 tydzien to powiedział " dziecko jest w pełni rozwiniete nie jest duze ma ok 2 kg ale juz przezyje Teraz walczymy o kazdy dzien ciazy o kazdy GRAM malenstwa"

i tak po odstawieniu mojej " apteki z lekami " po tyg. odeszły mi wody
dostałam skorcze co 2 min
a po dojechaniu do szpitala (mamy 10 min samochodem ) rozwarcie na 8 cm skorcze co minute :szok::szok:

lekarze w szoku dziecko w kanale rodnym a oni mi mowia ze mam rodzic naturalnie !!!!!!!!:szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok:

gdzie od 6 tyg mowiano ze jest za duzy mezniak zi ze na 200 % CC bo duze ryzyko ze dziecko umrze

dodatkowo mała nie nie odwrociła i była posladkowo !! a oni kaza mi rodzic naturalnie !!
zrobiłam taka afere ze papiery na zgode na CC podpisywałam juz jak mnie kroili bo nie było czasu
przeciez jak dziecko jest posladkowo i jest to 1 porod to podobno nie wolno rodzic naturalnie :wściekła/y:
i usłyszałam jej płacz - płakałam i ja uwierzcie
dziecko nie duze 2700 g 51 cm ale zdrowiutkie 10 pkt
tylko to sie liczyło nie liczyła sie waga ani pkt
tylko to ze jest zdrowa i jest juz z nami
było to 28 grudnia (poniedziałek 4:15 rano )
urodzona w 37 tyg ciazy
a 31grudnia w sylwestra wychodzilismy z naszym skarbem do domu
a moj maz jak tylko zobaczył malenka to zapytał czy mozemy od razu przystapic do "robutki " rodzenstwa hehh :tak:

a oto wklejak zdjecie 1 doba zycia mojej kruszynki dumny tatus trzyma ja na rekach

zawsze jest nadzieja Nicolka urodziła sie 4 miesiace przed 7 rocznica naszego slubu




57f1b4e334.jpg
 
a powiem wam jeszcze jedna rzecz
bo 27 grudnia akurat przeniesli moj szpital w Grudziadzu do nowego budunku na koncu miasta
ja w nocy z bolami co minute czuje ze mała " wychodzi "
instynktownie trzymam sie za krocze -24 na dworzu
a tu co

wszystkie drzwi szpitala pozamykane ciemno
zrobilismy 4 rundy po ogromnym terenie -samochodem i nic
moj maz mowi poczekaj widze oddział ratunkowy to pojde zapytam gdzie tu oddział poozniczy jest :szok:

a facet w dyzurce mowi " ze on tu pracuje 2 dzien i NIE WIE !!!! :szok:"

wiec co zrobilismy

zadzwonilismy na 999 i moj maz mowi ze stoi przed szpitalem z rodzaca zona i nie wie gdzie ma isc

to wtedy łaskawie wyszli z wuzkiem
ale co sie strachu najadłam to szok :szok:

lekarz powiedział ze jakby była mała prawidłowo ułożona główka z doł to bym urodziła ja w samochodzie :szok:
a tak posladki ja "zaklinowały "

szok szok jeszcze raz szok
 
Ja tez miałam pasakrycznie.Ja malutka,z mizerną wagą zaszłam w ciąze .Lekarze się dziwili jak to mozliwe ze ciezko dziewczynom zajsc które waza 50 kilo a ja duzo mniej.Przez ta drobnosć zaczeły sie skurcze od 1 6 tygodni.Ciagle twarda macica jak kamień.Przy kazdym ruchu ,przy kazdym przełozeniu nogi,przy minimalnym poruszeniu się na łózku(lezałam).Ciagle szpital.potem od 23 tygodnia przeszłam do innej gin która miała mojej ciazy po same uszy i chciała mnie już ciać w 35tyg ale ordynator ją zrąbał i zabronił.Co 3 dni w szpitalu,potem caly 3 tyg w szpitalu i co 3 dni zastrzyki na zatrzymanie akcji porodowej.Masa tabletek.2 kroplówki na 2 ręce.modlenie się o kazdy dzień,zeby tylko przekroczyć magiczne 28tyg.Przekroczylismy 30 tyg to juz jechałam na całej dawce fenoterolu,4 tabletkach magnezów, 8 nosp forte,12 hudroksyzyn ,całej dawce isoptinu hemofer,zastrzytki w dupe z magnezem.Jechałam na najwiekszej dawce szpitalnej jaka mogli dawać.dotrwalam do 37/38 tydzień .cesarka wreszcie.Złe mi się wkłoci-znieczulenie poszło do góry.Tlen.Zdejmowanie szwów-szwy się nie chcially zdjac bo przyrosły.Potem dziecko trafiło do szpitala z podejrzeniem sepsy,tam wykluczyli ale dziecko miało pecherzyce.zarazyli go gronkowcem.Potem rotawirusem.masakraaaaaa co my przeszlismy
 
bardzo was podziwiam!!!! i trzymam kciuki za wasze dzieci i starania o te dzieciaczki:-):-):-):-) czyta się to bardzo ciężko i aż dziw bierze że tyle można przejść i się nie załamać!!! pozdrawiam i podziwam
 
dziewczyny moj gin powiedzial ze na nastepnej wizycie zrobimy badania prenatalne co to za badania?dodam ze rodzilam 11 lat temu i takiego czegos nie mialam ,z gory dziekuje za odpowiedzi
 
Anulka, lekarz chyba najpierw powinien Cie spytać o zgodę i przedyskutowac sprawe i wszystkie wynikające z badań konsekwencje.
Badania prenatalne w 12 hbd to tzw "usg genetyczne" m.in. z oceną kości nosowej i przezierności (w kierunki zespołu Downa) oraz badanie z krwi, test Pappa. Ten test jest obarczony jednak dużym błędem - aż 15% wyników wychodzi fałszywie dodatnich lub fałszywie ujemnych. Jesli wynik wyjdzie nieprawidłowy, masz prawo do amniopunkcji. Jesli ta wykaże wadę genetyczną dziecka, masz prawo do aborcji.
Zastanów sie więc dobrze. Przemyśl wszystkie za i przeciw.
Po sasiedzku jest watek o amniopunkcji, zajrzyj tam. Dowiesz sie wiele więcej.
 
Ostatnia edycja:
Anulka badanie Pranatalne to usg i badanie krwi testu PAPAA wszystko w jeden dzien robi sie to miedzy 11 a 14 tygodniem ciazy , jesli masz skonczone 35 lat jest to badanie darmowe tak ze nic na zapas sie nie martw , daj tylko potem znac jak wyszły badania

Co prawda to prawda te testy krwi robia zamet w głowie jednak usg mozna spokojnie sobie zrobic a jesli chodzi o Amniopunkcje to juz indywidualna decyzja kobiety do tego nikt nas nie zmusi
 
Ostatnia edycja:
reklama
Przeczytałam cały temat i brakuje mi słów...
Trzymajcie się ciepło dzielne babeczki! Jestem pełna podziwu!

Jedynie naskrobię o moich niepokojach
To może ja opiszę co mnie spotkało, chociaż moja historia to nic w porównaniu z Waszymi...
2 tygodnie temu trafiłam do szpitala. Umówiłam się ze swoją lekarką, że poda sterydy na rozwój płuc, bo maluch pcha się już na świat. Pojechałam w poniedziałek na oddział, we wtorek USG... W 32 tygodniu u nas robią ostatnie... Wszystko ładnie, pięknie, lekarz (nie mój prowadzący) mówi, że maluch jest tak ułożony, że ciężko zbadać główkę i za godzinę powtórzymy... Nie spodziewałam się, że coś może być nie tak. Po niecałej godzinie znów USG... Lekarz ogląda cały czas główkę (zajęło mu to jakieś 15 minut) Po tym czasie usłyszałam od niego: Dziecko ma jeden parametr powyżej normy (norma 10 a wyszło 12), dostanie Pani skierowanie do kliniki specjalistycznej w Warszawie... Stanęłam jak wryta. Nie spodziewałam się tego. Przecież do tej pory na USG wszystko było w porządku. Nie dostając żadnej innej informacji od lekarza wyszłam ze łzami w oczach. Po jakiś 3 godzinach jak już się trochę uspokoiłam postanowiłam się trochę dowiedzieć. Akurat dyżur miała moja lekarz prowadząca więc poszłam. Wyjaśniła mi wszystko po kolei: parametr o który chodziło to wymiar komory bocznej, dla którego norma to 10 a maluch ma 12 i jest ryzyko, że może mieć wodogłowie, powiedziała, że to o niczym nie przesądza, żebym się na zapas nie martwiła. Sama zadzwoniła i umówiła mnie do tej Warszawy. Przepłakałam jakieś 3 dni (leżałam w szpitalu, bo skurcze wychodziły na KTG), myślałam dlaczego nasze dziecko, jak to możliwe, przecież zdrowo się odżywiam, mały jest bardzo ruchliwy (nie tak jak jego brat - totalne lenistwo w brzuchu).... Na 8 marca miałam umówioną wizytę ze specjalistą. Zrobiono jeszcze raz USG. Maluch jest całkowicie zdrowy. Fakt, ten parametr jest prawie na granicy górnej normy ale się w niej mieści. Został zmierzony wzdłuż i wszerz i wszystko okazało się OK. Dostałam piękny prezencik na Dzień Kobiet: informację o zdrowym dziecku. Dowiedziałam się również, że maluch ma już prawie 2,5 kg i ze wszystkich parametrów jest starszy o 2 tygodnie.
Aaaa i jeszcze lekarz robiący USG w Warszawie zapytał się, czy w tym czasie co robiłam USG nie byłam może przeziębiona... Ja wtedy byłam chora i to prawdopodobnie było przyczyną tego wszystkiego.
Nikomu nie życzę dowiadywania się, że jego dziecko może być chore. Dużo przeżyłam przez tamtych kilka dni... Mam jedynie żal do lekarza robiącego USG, że zostawił mnie w takiej niepewności, informując tylko, że coś jest nie tak z dzieckiem. Za każdym razem co przychodził na obchód miał głowę spuszczoną i nie patrzył na mnie... A wdzięczna jestem swojej lekarce za opiekę i zainteresowanie, bo rozmowa z nią dużo mi wtedy dała.

jesteśmy dokładnie w takiej samej sytuacji.
mamy tylko róg lewej komory bocznej 12 mm.
Zostało to wykryte w 29tyg. Nasz lekarz prowadzący zasiał ziarno niepewności i skierował na patologię ciąży. Tam przeżyliśmy nasz /dramat/. Odsyłanie z gabinetu do gabinetu. Teksty w stylu "nie sobie to sam R. (nasz lekarz prowadzący) robi", albo "lepiej nie mówić co się z tym robi". Tak potraktowani zdołowaliśmy się jeszcze bardziej. Jeżeli nie na patologii to gdzie szukać pomocy. Gdzie się czegokolwiek dowiedzieć.
Wertowanie internetu wzbudzało jeszcze bardziej czarnowidztwo...
Wygrzebaliśmy kolejnego lekarza. Tym razem trafiliśmy dużo lepiej. USG trwało chyba z pół godziny. Ocena struktur mógzu, przepływów etc. Lekarz zlecił też dodatkowe badania, których prawie nikt w ciąży nie zleca , bo nie można m.in. cytomegalii leczyć w ciąży, ale ten lekarz stwierdził, że przynajmniej będzie można to wykluczyć. Potem rozrysował nam budowę mózgu, wszystko dokładnie wytłumaczył, odpowiadał na wszystkie pytania. Kazał nam być dobrej myśli. Mówił, że miał kilkanaście pacjentek z tym samym problemem,które urodziny zdrowe dzieci. Dodatkowo dał namiar na chirurga dziecięcego, mówiąc, że jeżeli po wizycie u niego się nie uspokoimy to mamy się z nim skonsultować, a on powie to samo.
Mamy już wyniki wszystkich badań. Wszystko wyszło ok.
We wtorek znów na USG. Wiem na pewno,że dzisiejsza i jutrzejsza noc na pewno nie będą przespane...
Ale jestem pełna nadziei...

Do tej pory też nigdy nie myślałam, jak bardzo mogę polegać na moim A, niesamowite
I wiem, że cokolwiek się stanie to mimo wszystko razem znajdziemy siły, bo nasz Bąbel przecież bez nas sobie nie poradzi...
 
Ostatnia edycja:
Do góry